Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

środa, 19 lutego 2014

Wyścig na ¼ mili – Opel Insignia Country Tourer 2.0 CDTI


Pół piętra wyższe kombi 

Opel Insignia prezentując uterenowione kombi idzie za przykładem kolegów z segmentu premium – Audi Allroad i Volvo Cross Country, ale czy 160 konny turbodiesel będzie wystarczająco prestiżowym wyborem?

Obecne SUV-y klasy średniej to bardzo pojemne samochody. Śmiało mogą sprostać wymaganiom przeciętnej rodziny, jednocześnie też wzbudzają zazdrość Kowalskich z naprzeciwka, a to buduje ego dumnego Nowaka. Moda na tego typu auta jest tak wielka, że obecnie coraz częściej słyszy się o „uterenowionych” wersjach kombi zwykłych aut. Tutaj prym wiedzie Volvo Cross Country i naturalnie Audi Allroad, które przez długi czas nie miały żadnych konkurentów na horyzoncie.

Po jakimś czasie Skoda przedstawiła linię Scout, zaś od roku można zauważyć prawdziwy wysyp wyżej zawieszonych kombi, skierowanych do osób nieprzepadających za SUV-ami, a chcących mieć coś nietypowo bojowego do szutrowych dróg prowadzących do wiejskich daczy. Jednym z takich aut jest Opel Insignia Country Tourer.

„Podterenowione” kombi ujrzało światło dzienne dopiero po liftingu, co z pewnością ma służyć – tak jak w przypadku ADAM-a – budowaniu prestiżu marki. Nie chcę kolejny raz powtarzać historyjki, dlaczego Opel zaczął mierzyć w kierunku „świętej Bundestrójki”, ale tym co próbuje tu zdziałać, nie osiągnie tak szybko zamierzonego celu. Po pierwsze – Opel cierpi na nadwagę, co można spostrzec w niemal wszystkich samochodach z błyskawicą w logo. Nie inaczej jest w przypadku Insigni, która waży prawie 1900 kg, a to niebezpiecznie blisko takich aut, jak Maserati Quattroporte GTS, czy Mercedesa CLS Shooting Brake.

Oczywiście, jeśli auto zapewniałoby nawet z podstawowymi silnikami sprint do 100 km/h w okolicach 8-9 sekund, to nikt nie miałby za złe sowitej wagi Country Tourera. Niestety ani duża masa auta, ani niewystarczający silnik nie są w stanie pomóc Oplowi w zdobyciu szczytu podjazdu z napisem „Prestiż”. A przynajmniej nie tak szybko, jak chcieliby to Panowie zza Oceanu. Głośny klekot przy zimnym silniku również nie brzmi prestiżowo, choć po rozgrzaniu silnik wydaje z siebie dźwięki w pełni akceptowalne dla ludzkiego ucha. Nawet skrzynia biegów działa bardzo przyzwoicie, nie ociągając się przesadnie z wybieraniem kolejnego przełożenia, co oczywiście ma wpływ na komfort podróżwania.

A skoro jesteśmy już przy komforcie, to ten rzeczywiście jest godny klasy premium. Miękkie i sprężyste zawieszenie z regulowanymi trybami tłumienia nawet po wciśnięciu przycisku „sport” nie odziera podróżujących z choćby odrobiny wygody. Dopełnieniem są komfortowe fotele i całkiem przejrzysty w użytkowaniu komputer na konsoli centralnej, ale pod warunkiem, że korzystacie z ekranu dotykowego. Moim zdaniem gładzik do jeżdżenia palcem powinien być zarezerwowany wyłącznie do wpisywania adresów w nawigacji.

Aby jednak mieć satnav w wyposażeniu swojego Country Tourera, trzeba do ceny początkowej wynoszącej 150 tysięcy złotych dołożyć 3 200 złotych. Kolejne 14 650 złotych pozwolą Wam na zakup prezentowanego samochodu, który ma w wyposażeniu m. in. skórzaną tapicerkę, biksenonowe reflektory, elektryczną regulację foteli i czujniki parkowania. To dużo mniej, niż oferują rywale premium, jednak tę różnicę zdecydowanie lepiej zmniejszyć na rzecz mocniejszego silnika.

Country Tourer został podniesiony o 2 cm w stosunku do
zwykłej Insigni





Napęd na 4 koła bardzo sprawnie radzi sobie z dużym kombi



















Nowy panel klimatyzacji wyfgląda bardzo efektownie
160 konny turbodiesel jest stanowczo za słaby dla
Country Touera

Fot. Marcin Koński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz