Prawdziwie sportowe kombi
CLS Shooting Brake jest idealną propozycją dla kogoś, kto nie lubi kombi,
a jest zmuszony do jego zakupu. Mercedes udowadnia, że rodzinny samochód może
fascynować.
Sedan
z linią nadwozia przypominającą coupe już był. Tak samo jak w przypadku SUV-a
coupe. O hatchbackach dumnie dzierżących to szlachetne miano nawet nie
wspominam, gdyż obecnie niemal wszystkie 3-drzwiowe wersje kompaktów są
„sportowe”. Nawet coupe-kombi miały swoje pięć minut – Aston Martin DB6
Shooting Brake, Ferrari 365 GTB/4 Shooting Brake, czy choćby jeden z ostatnich
produkowanych aut tego typu – BMW Z3 Coupe. Teraz Mercedes wskrzesza tę szlachetniejszą
odmianę kombi. I to w najlepszym z możliwych stylów.
Niemiecki producent już od dłuższego czasu zapowiadał zbudowanie sportowego
kombi na bazie modelu CLS. W międzyczasie powstawały setki różnego rodzaju
wizualizacji jak będzie prezentować się ten niecodzienny samochód. Dopiero w
tym roku Mercedes opublikował zdjęcia długo wyczekiwanego Shooting Brake-a.
Długie nadwozie z łagodnie opadającym dachem i klapą bagażnika „zjeżdżającą”
pod nieco większym kątem. Detalem, który dodatkowo podkreśla sportowy charakter
jest ostro opadająca linia okien. Cała reszta detali jest dobrze znana z
klasycznego (jakby to nie brzmiało) CLS-a.
W środku poza dodatkową przestrzenią na bagaże nie znajdziemy żadnej
różnicy dzielącej wersję kombi (a raczej Shooting Brake-a) od sedana. Wysokiej
jakości skórzana tapicerka, oraz drewniane okleiny pozbawione bezbarwnego
lakieru, który można spotkać w większości innych aut przywodzące na myśl listwy
z Castoramy. Wręcz zachwycającym detalem jest zegarek umieszczony na konsoli
centralnej. Do tej pory występował on wyłącznie w S-klasie. Melomani również
powinni być zachwyceni dźwiękami wydobywanymi z głośników, ponieważ zestaw
audio Harmann/Kardon zapewnia świetną jakość brzmienia. Ciężko sobie wyobrazić
jak musi grać jeszcze droższy zestaw Bang & Olufsen.
Testowy egzemplarz został wyposażony w pneumatyczne zawieszenie
zapewniający iście królewski komfort podróżowania i napęd na cztery koła,
dzięki któremu nie straszne są żadne sytuacje na drodze. Na zakrętach samochód
prowadzi się nad wyraz pewnie. W życiu nie przyszłaby na myśl, że prowadzi się auto
ważące blisko 1900 kg. Zwłaszcza, że pod maską jedwabiście pracuje widlasty,
sześciocylindrowy silnik diesla o mocy 265 KM. Zadaniem tego stada jest
rozpędzenie samochodu do ograniczonych elektronicznie 250 km/h, zaś za pomocą
620 Nm momentu obrotowego samochód pokonuje pierwszą „setkę” w czasie 6,7
sekundy. Jeszcze lepsze wrażenie robi elastyczność tej jednostki. Wyprzedzanie
trwa tyle, co wymówienie „Mercedes CLS Shooting Brake”, do tego zawsze będzie towarzyszyć
przyjemne wbijanie w fotel.
Niestety ta przyjemność kosztuje co najmniej 297 tysięcy złotych. O 9,5
tysiąca złotych więcej, niż za wersję sedan.
To i tak wierzchołek góry przy cenie testowanego egzemplarza, która
wynosi 407,5 tysiąca złotych. W zamian otrzymujemy skórzaną tapicerkę,
automatyczną klimatyzację, pneumatyczne zawieszenie, zestaw audio
Harmann/Kardon, pakiet sportowy i duży kawał naprawdę wyjątkowego auta.
Shooting Brake wyjątkowo wdzięcznie pasuje do dworku |
Mercedes wyjątkowo zgrabnie łączy sportowy styl z luksusem godnym S-klasy |
Kierownica bardzo dobrze leży w dłoniach |
Fot. Łukasz Walas (lukaszwalas.blogspot.com)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz