Nie da
się ukryć, że zdecydowanie najlepsze samochody pochodzą z kolebki motoryzacji –
ze Starego Kontynentu. To tutaj można kupić najbardziej wyrafinowane
technicznie i technologiczne auta. Niemcy, Włosi, Francuzi, przy czym ci
pierwsi wiodą zdecydowany prym nie tylko na europejskim rynku, ale i na całym
świecie. A co dziś przygotowałem? Zobaczcie sami.
1. Mercedes-Benz S Coupe
Fot. Mercedes-Benz
Tak
prezentuje się następca Mercedesa CL. Patrząc na przód można mieć skojarzenia z
modelem CLA za sprawą kształtu grilla i przednich świateł, za to tył stał się
obiektem drwin, gdyż wszystkim przypomina Renault Lagunę Coupe. Może i tak, ale
moim zdaniem i tak prezentuje się co najmniej ciekawie. Pod maską początkowo
znajdzie się tylko jeden silnik – o pojemności 4,7 litra i mocy 455 koni.
Ciekawostką
jest udoskonalony system Magic Body Control, który będzie przechylać nadwozie
na zakrętach, by pasażerowie nie byli narażeni na przeciążenia boczne. Pomysł
zupełnie bez sensu, bo ciężko mi uwierzyć, by wielkie GT było w stanie zapewnić
przeciążenie boczne sprawiające, że wyleje się woda z kubka. Drogowe pendolino
będzie można po raz pierwszy zobaczyć na salonie w Genewie.
2. Audi S1/S1 Sportback
Fot. Audi
Może
to kwestia koloru nadwozia, albo po prostu wydatniejszej lotki nad szybą, ale
zdecydowanie bardziej podoba mi się wersja Sportback. A to dziwna rzecz,
ponieważ zawsze upierałem się, że lepszą wersją nadwoziową dla hot hatcha jest
3 drzwiowa. Nie mniej jednak oba auta mogą dużo namieszać wśród najmniejszych
GTI. 2 litrowe turbo z Golfa GTI Performance (wzmocniony dodatkowo o... 1 koń
mechaniczny!) gwarantuje sprint do 100 km/h w 5,8 sekundy i osiągnięcie 250
km/h. Wewnątrz to, co wyróżni samochód od zwykłych A1, to pedały ze
szczotkowanego aluminium i kubełkowe fotele. Auto nie będzie dużo droższe od
MINI Coopera S – ceny mają zaczynać się od 120 tysięcy złotych.
3. Ferrari California T
Fot. Ferrari
Nadeszła
pora na przedstawienie najnowszego modelu Ferrari – California. Jak widać nie
zdecydowano się na kontynuację kształtu świateł znanego z modeli LaFerrari,
458, FF i F12. Nowa California nie ma też już pionowego układu wydechowego z
tyłu i świateł stop na wysokości tablic rejestracyjnych. Znalazł się za to –
pierwszy raz od czasu F40 – turbo. I to w silniku z Maserati Quattroporte.
Podobno w aucie z Cavallino Rampante ma nie mieć turbodziury, a 560 KM i 755 Nm
mają być gwarantem sprintu do 100 km/h w 3,6 sekundy i 316 km/h prędkości
maksymalnej. Oficjalna premiera ma odbyć się na szwajcarskiej ziemi już w
marcu.
4. Renault Twingo
Fot. Renault
W
czasach, kiedy nawet BMW przechodzi na złą stronę mocy i zaczyna stosować napęd
na przód, Renault w swoim najmniejszym maluchu stawia na RWD. Mało tego, silnik
również znajdzie się po tej samej stronie nadwozia, co napęd. To pozwala na
okrzyknięcie najfajniejszym małym autem na rynku. Nie spodziewajcie się jednak,
że Twingo będzie mieć w ofercie – przynajmniej teraz – coś mocniejszego. Z
tego, co widać na tylnej klapie, będzie to silnik TCe i raczej będzie mieć 900
centymetrów sześciennych. Ja już nie mogę się doczekać, kiedy dostanę go w
swoje ręce.
5. Volkswagen Scirocco/Scirocco R
Fot. Volkswagen
Jak
można się było spodziewać po Volkswagenie, zmiany nie będą rzucały się w oczy.
Poprawiono światła, zderzaki i klapę bagażnika. Ponadto znalazło się kilka
nowych kolorów nadwozia i wzorów felg, oraz dodano rząd wskaźników na szczycie
deski rozdzielczej, znanych z Garbusa. Zdecydowanie też uszczuplił się
asortyment dostępnych wariantów silnika 1,4 TSI, który w tej chwili ograniczy
się do wersji 125 konnej. 2 litrowe TSI ma za to dostarczać 180, 220 i 280 KM,
zaś diesel o tej samej pojemności ma oferować 150, bądź 184 konie. Nowe
Scirocco ma pojawić na rynku za pół roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz