Golf pełen stylu
Volkswagen
Beetle został zbudowany na bazie Golfa, jednak jest on skierowany do osób
chcących się wyróżnić na drodze. Jego naturalnym środowiskiem są okolice placu
trzech krzyży, a mocny silnik pozwala także na swobodną i szybką jazdę poza
miastem.
Volkswagen Garbus początkowo wcale nie nazywał się tak, jak zwykliśmy na
niego wołać przez lata. Auto, które służyło, jako „samochód dla ludu” zostało
stworzone na zlecenie Hitlera i zostało nazwane po prostu Volkswagen (czyli „samochód
dla ludu”). Z czasem nazewnictwo uległo zmianie – Garbus był modelem 1200,
1300, 1500, by w końcu oficjalnie ochrzcić samochód Beetle, bądź Käfer.
Od 1938 do 2003 roku powstało
łącznie ponad 21,5 miliona aut osobowych. Jeszcze w czasie produkowania
pierwszej generacji, zaprezentowano drugie wcielenie Beetla (w 1998 roku),
które już nie miało charakteru samochodu dla każdego. New Beetle był pierwszym
lifestylowym samochodem retro, za którego trzeba było zapłacić niemało.
Niestety auto wygląda jak samochodzik dla lalki Barbie, co dodatkowo podkreśla
flakon z kwiatkiem na desce rozdzielczej, przez co samochód idealnie pasował do
książkowych przykładów amerykańskich dziewczyn typu różowa landrynka. Nie
pomogła nawet wersja RSI z silnikiem o pojemności 3,2 i mocy 225 KM (już bez
flakonika).
Volkswagen nie chciał, aby Beetle
był kojarzony z samochodem dla różowych panienek, dlatego obecna generacja
otrzymała spłaszczony dach, dłuższą maskę, oraz zadziorny tylny spoiler. Aby
osiągi szły w parze z wyglądem zewnętrznym, pod maski trafiają wyłącznie
jednostki turbodoładowane. Pod względem konstrukcyjnym auto korzysta ze
sprawdzonych rozwiązań pochodzących z Golfa.
O ile samochód powstał na bazie
kompaktowego klasyka, wewnątrz nie znajdziemy zbyt wielu elementów
nawiązujących do innych modeli – jedyne to panel nawigacji, kluczyk,
przełączniki kierunkowskazów i wycieraczek, czy przyciski radia na kierownicy.
Testowany egzemplarz to wersja Sport ze sztywniejszym zawieszeniem i silnikiem
1,4 TSI wyposażony w kompresor i turbosprężarkę. Zestaw ten produkuje 160 KM,
które rozpędzają Garbusa do 220 km/h, zaś 100 km/h przekracza w czasie 8
sekund.
Silnik dzięki takiemu duetowi
jest też bardzo elastyczny, gdyż maksymalny moment obrotowy dostępny jest już
od 1500 obrotów na minutę i utrzymywany jest aż do 4,5 tysiąca obrotów. W
późniejszym rozpędzaniu pomaga nam już moc, więc zakres użytecznych obrotów
jest dostępny na niemal całej skali obrotomierza. W dynamicznej jeździe po
zakrętach pomaga sprawnie działające zawieszenie, które wbrew pozorom zachowuje
ogromne rezerwy komfortu.
Wnętrze utrzymano w stylu
pierwszego Garbusa. Zrezygnowano z głupkowatych dekoracji typu flakoniki z
kwiatkami, a skupiono się na bardziej sportowych gadżetach, jak np. zestaw
zegarów na środku deski rozdzielczej. Niestety sportu nie znajdziemy aż nadto
biorąc pod uwagę walory akustyczne. Co prawda silnik wkręcony w obroty warczy
żwawo, jednak trzeba pamiętać o turbo i kompresorze, których raczej nie
usłyszymy.
Auto też nie będzie nadawać się
do przewożenia pasażerów z tyłu, no chyba, że na krótkie dystanse. Miejsca na
kolana i głowę jest tam bardzo mało, ale jeśli chcielibyśmy wozić pasażerów z
tyłu, to zdecydowanie lepszym wyborem jest Golf. Cena prezentowanego samochodu
to minimum 88 tysięcy złotych.
Beetle potrafi się bardzo szeroko uśmiechnąć |
Dwa pasy przez całe auto dodają jakieś 20 KM mocy |
Reflektor okala diodowa obwódka świateł |
Jak za starych lat - skrzydło wróciło na swoje dawne miejsce |
Samochód ma zdecydowanie dynamiczniejszą sylwetkę |
Drażnić tu może jedynie gigantyczne pokrętło świateł umiejscowione chyba trochę niefortunnie |
Za dopłatą można zamówić dodatkowy zestaw wskaźników |
Czytelność zegarów jest wzorowa. Pasażerowie z tyłu bez problemu odczytają prędkość |
Fot. Łukasz Walas (lukaszwalas.blogspot.com)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz