Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Prawie wyłącznie o SUV-ach

Gdyby nie jedna nowość, to śmiało mógłbym powiedziec, że najnowsze wydanie RedliNEWS poświęcone zostanie wyłącznie samochodom z trochę większym prześwitem. Owym rodzynkiem będzie amerykański Panoz z modelem Esperante, odgrzebanym po kilkuletniej przerwie. Po więcej szczegółów zapraszam poniżej.








1. Mercedes-Benz Vision G-Code Concept
Fot. Mercedes-Benz

Vision G-Code Concept to prawie najlepszy przykład perpetum mobile. Ten kompakowy SUV-Coupe zasilany jest turbodoładowanym silnikiem wodorowym, napędzającym przednie koła. Tylną osią zaś zajmuje się silnik elektryczny. Co więcej, atrapa chłodnicy samochodu zdradza, jakie jednostki aktualnie wprawiają w ruch G-Code-a. Niebieski kolor oznacza zasilanie silnikiem elektrycznym, fioletowy to tryb „eco”, zaś sportowy charateryzuje się czerwonym „nosem”.

Oczywiście, w razie, jakby zasięg silników elektrycznych był niewystarczająco krótki, zdecydowano się na układ rekuperacji, który odzyskuje prąd podczas hamowania. Na tym jednak nie koniec. Lakier samochodu stanowi powłokę galwaniczną, która jest połączeniem panelów solarnych i wiatraków. Auto potrafi ładować się podczas słonecznego dnia, albo w czasie wietrznej pogody. Jak już opadły Wam szczęki, to dodam, że najszybciej naładowalibyście tego Mercedesa na legendarnych polskich drogach. Wszystko za spawą specjalnego aktywnego zawieszenia, które pod wpływem pracy, napędzają generator. Oczywiście jak to jest ze światłymi projektami, Vision G-Code Conept nie trafi do sprzedaży.

2. Porsche Cayenne GTS
Fot. Porsche

Nie zawsze zwykły face lifting wystarcza, choć tutaj będziemy tęsknić za pieszczotliwie brzmiącym V8, który – zwłaszcza przy rozruchu – potrafił wywołać dreszcze. Inżynierowie w myśl ekologi postanowili usunąć silnikowi dwa cylindry, dając na pocieszenie 20 KM i 85 Nm. Efekt końcowy to 440 KM i 600 Nm, co przekładając na osiągi daje 5.2 sekundy do 100 km/h i prędkość maksymalna na poziomie 262 km/h. Najzabawniejsze przy tym jest jednak to, że Panowie z Porsche chwalą się oszczędnością średnio 0.9 litra na każde 100 km, które w rzeczywistości nie będą miały żadnego przełożenia. Na końcu przedstawię cenę – około 415 tysięcy złotych, to kwota, jaką zostawicie w salonie na „dzień dobry”.

3. Volvo V60 Cross Country
Fot. Volvo

Do „uterenowionych” kombi klasy średniej, w której rządzą Volkswagen Passat Alltrack oraz Audi A4 Allroad dochodzi Volvo V60 Cross Country. Pierwsze, co zrobili inżynierowie, to podnieśli zawieszenie o 6.5 centymetra, pożyczając elementy z większego XC70. Oczywiście nie mogło obejść się bez obowiązkowych plastikowych nakładek, które miejscami przeplatają się z aluminiowymi wstawkami. Za napęd posłużą dotychczasowe silniki benzynowe i diesla, które będą napędzały przednie koła, lub obie osie.

4. Audi Q3/RSQ3
Fot. Audi

To pudrowanie zmarszczek ma głębsze znaczenie, niżby mogło się wydawać. Zmieniony grill Singe Frame z chromowaną obwódką ma być znakiem charakterystycznym wszystkich modeli serii Q. Poza nim zmienił się zderzak oraz światła. Lista silników obejmuje 3 warianty benzynowe i 3 wysokoprężne, zaś rozpiętość pojemności mieści się między 1.4, a 2.0 litra i mocy od 120 do 220 KM.

RSQ3 to już zupełnie inna bajka, która nie mieści się w wyznaczonych granicach. Pod maską ma bowiem 2.5 litrowy, 5 cylindrowy silnik z turbodoładowaniem o mocy 340 KM (więcej o 30 KM w stosunku do starszej wersji) i momencie obrotowym wynoszącym 450 Nm. Poza powiększoną gromadką koni mechanicznych oraz niutonometrów, podłubano przy komputerze sterującym skrzynią biegów, czego efektem jest przekroczenie 100 km/h w 4.8 sekundy. Niestety nadal najsłabszym elementem RSQ3 będzie okropna konsola środkowa.

5. Panoz Esperante Spyder/Esperante Spyder GT

Fot. Panoz


Mogłoby się wydawać, że produkcja Panoza Esperante zakończyła się 5 lat temu. Jak widać historia lubi się powtarzać, a to, co tu widzicie jest bardzo poważnym face liftingiem, ale od początku. Z okazji 25 lat działalności, amerykańska marka planuje wybudować 25 egzemplarzy Esperante i Esperante GT. Oczywiście samochody nie mogą wyglądać staro i nieatrakcyjnie, dlatego też wymieniono światła, zderzaki oraz całe wnętrze. W sumie patrząc na tył, odnoszę wrażenie, że Esperante wygląda jak Ferrari 360 Spider, a takie porównanie powinno być komplementem dla Panów z Panoza.

Nie pora jednak pochylać się wyłącznie na stylistyce, bo pod maską „zwykłego” Esperante siedzi V8 o mocy 430 KM, który za pośrednictwem 6 biegowej skrzyni manualnej przenosi moc na tylne koła. Te zaś popychają ważące 1408 kg nadwozie do 100 km/h w niespełna 4 sekundy, zaś prędkość maksymalna to 275 km/h. Esperante GT potrafi jeszcze więcej, ponieważ tutaj do odpychania się z miejsca służy 560 KM. W przeciwieństwie do słabszej wersji, tutaj isnieje możliwość zamówienia automatycznej skrzyni biegów, więc jeśli jesteś zainteresowany jednym z 25 sztuk Esperante GT, musisz przygotować się na wydatek co najmniej 694 tysięcy złotych (plus podatki). Wybór słabszego Esperante Spyder oznacza oszczędność blisko 87 tysięcy złotych, a na ilość wrażeń z jazdy i tak nie powinieneś narzekać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz