Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Wielkie odliczanie i garstka podsumowań

Oto ostatni RedliNEWS w tym roku, a także jeden z ostatnich w ogóle. To samo tyczy się środowych testów oraz „Szybkich i nieznanych”, co oznacza, że do mniej więcej końca stycznia praktycznie przestanę tutaj regularnie pisać. Nie oznacza to całkowitego końca bloga – w końcu będzie to miejsce, w którym planuję pisać o imprezach motoryzacyjnych, na których miałem przyjemność uczestniczyć, ale też chciałbym, by to miejsce było ciągle jakąś tam skarbnicą wiedzy. Co więcej, obiecałem Wam również test Lotusa Esprit Turbo SE, więc jak tylko zaliczę nim jazdę, to pierwsi się o tym dowiecie. Na pewno też przeczytacie moje zestawienie 10 najlepszych samochodów, o których mogliście przeczytać w na blogu w mijającym roku. Zastanawiam się, czy nie powrócić do koncepcji publikowania felietonów, jednakże trudno będzie mi pisać je regulanie co tydzień. Tak, czy siak, forma bloga, jakiego znacie od blisko pięciu lat musi się zmienić. W końcu początkowo myślałem o nim tylko przez pryzmat ładnego dodatku do CV, kiedy będę chciał aplikować do którejś z redakcji motoryzacyjnych. I wiecie co? Jeśli tylko będziecie ciężko pracować, na pewno ktoś Was zauważy. Ja mogę się pochwalić pracą w redakcjach motofakty.pl/moto.gratka.pl, motopodprad.pl oraz w Moto Collection, a MC zapewnia mi naprawdę bardzo dużo pracy. Jeśli więc chcecie mnie dalej czytać, zapraszam do magazynu, który ukazuje się w okolicach 20 dnia miesiąca.

Podsumowując powyższe słowa – dużo pewności i jeszcze więcej niepewności. Zdecydowanie więcej do powiedzenia ma Cadillac, o którym przeczytacie poniżej.

1. Cadillac CTS-V
Fot. Cadillac

Nie wiem, czy zauważyliście, ale na przestrzeni lat zaszła jedna, bardzo poważna zmiana. Do tej pory w Cadillacu CTS zawsze przednie światła były mniejsze od tylnych. Tym razem dokonano wielkiego przewrotu i zdecydowano się na odwrócenie tego porządku. Od teraz duże są tylko reflektory, bo sięgają prawie za nadkola. Tylne światła właściwie ledwo, co widać. Zwłaszcza, kiedy porówna się je z gigantyczną, karbonową lotką na klapie bagażnika. Z resztą to nie koniec krzykliwych detali i nie jest to wydech, bo ten nie jest wcale ogromny. Co innego maska z ogromnym wybrzuszeniem, na którego szczycie znajduje się wlot powietrza. Do tego monstrualnych rozmiarów grill dostarczający powietrze do 6.2 litrowego silnia V8, który dzięki kompresorowi dostarcza pod prawą stopę 640 KM i 855 Nm.

Te liczby zapewniają sprint do 100 km/h 3.7 sekundy i prędkość maksymalna na poziomie 322 km/h. Dodam, że auto ma napęd na tylne koła i jest tylko 0.1 sekundy wolniejsze do „setki” od piekielnie szybkiego Mercedesa E63 AMG S 4MATIC. Mało tego, żaden z rywali nie pędzi więcej, niż 305 km/h, co oznacza, że 322 km/h w wydaniu Cadallaca, to jakaś totalna abstrakcja. I może właśnie dlatego warto zainteresować się tym krążownikiem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz