|
Fot. wierus.wordpress.com |
|
Fot. carscoopssi.blogspot.com |
Jeśli
myśleliście, że rodzina STi zamyka się na Foresterze, który nigdy nie był
oferowany poza Japonią, to grubo się mylicie. Subaru Technical International
pod lupę wzięło też największy i najszlachetniejszy z modeli z plejadami w
logo.
Legacy
STi również można było nabyć tylko i wyłącznie w Japonii. Co ciekawe w
przeciwieństwie do prezentowanego wcześniej Forestera, czy znanej wszystkim
Imprezy STi, Legacy występował tylko i wyłącznie w limitowanych seriach.
Pierwsza z nich liczyła równo 400 egzemplazrzy, zaś kolejne opisywane już
generacje powstawały w liczbie odpowiednio 401 i 402 sztuki.
S401
został zaprezentowany światu w 1993 roku i był jedynym w swoim rodzaju autem
spod znaku plejad. Tylko on miał pod maską silnik wyposażony w dwie
turbosprężarki. Mało tego, kolejnym wyróżnikiem był obrotomierz wyskalowany do
10 tysięcy obrotów na minutę. Ci, co oczekują po tym samochodzie strzałki
obrotomierza na poziomie hondowskiej szlifierki, będą jednak zawiedzeni.
Pocieszeniem jest za to konstrukcja silnika i doładowanie Bi-turbo.
Pod
maską Legacy jedna z turbin zaczyna działać niemal od samego dołu skutecznie
niwelując turbodziurę. Zastanawiające jest jednak to, że w czasie, kiedy
mniejsze turbo kręci się w najlepsze, duża sprężarka niewzruszona stoi w
bezruchu. Po osiągnięciu 3,5 tysiąca obrotów na minutę mniejszy ślimak ma już
wyraźnie dosyć. Większy zaś dopiero zaczyna wybudzać się z fazy REM i wkracza do
działania 500 obrotów na minutę dalej. Podsumowując Subaru nie wyeliminowało
turbolaga, tylko przeniosło go z niskich obrotów zdecydowanie wyżej.
Pomimo
tego auto było w stanie rozpędzić się do 100 km/h w mniej, niż 5 sekund, zaś
prędkość maksymalna, urzędowo ograniczona do 180 km/h padała łupem w bardzo
krótkim czasie. Wspominałem na początku, że Legacy STi można kupić wyłącznie w
Japonii. To jednak nie przeszkodziło, by dwa egzemplarze trafiły do Nowej
Zelandii. W końcu tam też obowiązuje ruch lewostronny. Naturalnie Subaru
rozważało też sprzedaż samochodu na rynku Europejskim i Amerykańskim, jednak
konstrukcja silnika z podwójnym doładowaniem wręcz uniemożliwiła dopasowanie
napędu do leworęcznego stylu jazdy kierowców poruszających się właściwą stroną drogi.
Dlatego
też następca wrócił do koncepcji pojedynczego turbodoładowania. Poza tym
zwiększono pojemność silnika do 2,5 litra, czego efektem był zestaw składający
się z 281 KM i 392 Nm momentu obrotowego. Oczywiście silnik to nie wszystko,
dlatego na felgi o średnicy 18 cali naciągnięto opony Bridgestone Potenza, zaś
we wnękach błyszczą się tarcze legendarnej marki Brembo. Naturalnie STi poza
niezbędnym osprzętem, otrzyma również nowy body kit z m. in. przednim spoilerem
wykonanym z włókna węglowego.
Na
koniec najciekawsza rzecz. S402 można było kupić w wersjach sedan, oraz kombi i
wcale z fabryk nie wyjechały 402 egzemplarze. Powstało łącznie prawie 1000
sztuk. Cena sedana rozpoczynała się od około 129 tysięcy złotych, zaś kombi
było droższe o 2,5 tysiąca. Tego można Japonii tylko pozazdrościć.
|
Fot. gopixpic.com |
|
Fot. s22b.ru |
|
Fot. s22b.ru |
|
Fot. smotra.ru |
|
Fot. sfw.so |
|
Fot. minkara.carview.co.jp |
|
Fot. carscoopssi.blogspot.com |
|
Fot. sfw.so |
|
Fot. s22b.ru |
|
Fot. gopixpic.com |
|
Fot. socojforum.com |
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWidziałem dzisiaj sedna w Łodzi
OdpowiedzUsuń