Dzisiaj
będzie krótko i treściwie, bo i lista ubiegłotygodniowych debiutów bardzo
konkretna. Pod lupę wezmę hybrydową limuzynę Mercedesa, kolejną generację
bestsellerowego minivana Forda, hot hatcha od Opla oraz crossovera od Toyoty.
1. Ford S-MAX
Fot. Ford
Nie wiem
czy tylko mi się tak zdaje, ale nowy S-MAX zdecydowanie bardziej upodobnił się
do poprzedniego Galaxy. Chodzi mi tylko o samą bryłę, bowiem takie elementy,
jak przetłoczenia, grill, czy światła zdecydowanie bardziej odpowiadają nowym trendom
marki. Wewnątrz, tradycyjnie będzie jeszcze więcej miejsca, zaś konsola
środkowa będzie żywcem zapożyczona z Forda Mondeo. Pod maską ma się dziać dużo
ciekawiej – najmniejszy silnik będzie zasilany benzyną, liczyć 1.5 litra
pojemności oraz 160 KM. Ciekawostką mają być diesle – wszystkie o pojemności 2
litrów i wariantach mocy 120, 150, bądź 180 KM. Najmocniejszy silnik i tak
będzie zasilany szlachetniejszym paliwem, zaś moc 240 KM będzie rozwijać za
pomocą doładowania i 2 litrów pojemności skokowej. W tym wariancie S-MAX będzie
już rodzinną rakietą.
2. Opel Adam S
Fot. Opel
Doczekaliśmy
się porządnego silnika w Adamie. Jak to ktoś fajnie określił, nazwany jak
typowy kryminalista, Adam S będzie poszukiwany przez drogówkę za nagminne przekraczanie
prędkości. Czy to nowe Auto dla Bogusia? No niezupełnie. Nie zadowoli go raczej
silnik 1.4 z doładowaniem, którego moc wynosi 150 KM. Nie mniej jednak taka
stajnia pozwoli na rozpędzenie się do 100 km/h w 8,5 sekundy i osiągnięcie
prędkości 200 km/h. Tym samym Opel jako pierwszy ustanowił poprzeczkę mocy dla
najmniejszych hot hatchy. Co robi tu największe wrażenie? Zdecydowanie koła –
18 calowe, z naciągniętymi na nie oponami o profilu 35 (i szerokości 225 mm).
3. Mercedes-Benz S500 Plug-in Hybrid
Fot. Mercedes-Benz
Do
hybrydowej rodzinki S klasy dołącza najmocniejszy wariant, który ma dodatkową
opcję ładowania z gniazda. S500 Plug-in Hybrid wbrew nazwie nie ma pod maską
5,5 litrowego, doładowanego V8. Miłośnicy dużych silników zapieją z bólu, bowiem
auto ma 3 litrowy silnik V6, ale o całkiem słusznej mocy 328 KM. Do tego chodzi
też silnik elektryczny, którego moc wynosi 107 KM. Dzięki takiemu tandemowi 100
km/h pada łupem po 5,5 sekundy, zaś prędkość maksymalna wynosi standardowe 250
km/h. Średnie spalanie? 3 litry na 100 km/h, zaś na samym trybie elektrycznym
auto ma pokonać 30 kilometrów. Na koniec dodam, że auto można już zamawiać w
Polsce. Cena to „jedynie” 499 tysięcy złotych (auto oferowane będzie wyłącznie
w wariancie przedłużonym).
4. Toyota C-HR Concept
Fot. Toyota
A oto
japoński przepis na crossovera. C-HR charakteryzuje się tym, że do linii okien
jest bardzo muskularnym autem, zaś powyżej niej auto prezentuje się bardzo
lekko i powabnie. Jedynie do świateł mam kilka zastrzeżeń, bo zarówno przednie,
jak i tylne są w dolnej części. Tylko reflektory mięsiście i groźnie, za to
tylne światła powinny być umieszczone na spoilerze i słupku, bowiem wyglądają
zdecydowanie łagodniej. Może dzięki temu zabiegowi auto prezentowałoby się nawet
ciekawiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz