18. Suzuki iK-2 Concept
Fot. Suzuki
Suzuki postanowiło iść na całość i obok potencjalnego
następcy Jimny, zdecydwało się pokazać coś, co mogłoby zastąpić obecnie
produkowanego Swifta, a iK-2 jest zwrotnym mieszczuchem, który idealnie
wpasowywałby się w segment dobrze znanego modelu. To, co charakteryzuje iK-2 to
bardzo wyraźne przetłoczenia, stosunkowo niewielkie reflektory oraz niewielki
grill w kształcie trapezu. Pod maską znajdzie się nowa jednostka z rodziny
Boosterjet o pojemności 1 litra.
19. Porsche 911 GT3 RS
Fot. Porsche
Jeśli jeździłeś 911 GT3 991 i jakimś cudem dochodzisz do
wniosku, że Ci za mało, to musisz być „niezłym hardkorem”. Na szczęście GT3 to
nie jest ostatnie słowo, na jakie stać Porsche, ponieważ nie widać jeszcze ani
GT2, ani GT2 RS, ale jeśli chodzi o torowe zabawki, to całkowicie powinien
usatysfakcjonować Cię równie hardcore-owy GT3 RS. Dlaczego? Bo ma największy,
wolnossący silnik w historii – to 6 cylindrowy, 4 litrowy motor o mocy 500
KM i gromadzie niutonometrów wynoszącej
480. W takich okolicznościach sprint do 100 km/h trwa 3.3 sekundy, do kolejnych
100 już niespełna 11 sekund.
To jeszcze nie koniec nowinek – w porównaniu do „zwykłego” GT3,
RS ma szerszy rozstaw kół, szperę ze zmiennym rozdziałem momentu obrotowego
oraz tylną skrętną oś. Samo nadwozie jest zapożyczone z 911 Turbo, jednak z
pewnymi modyfikacjami. Dach został wykonany z magnezu, maska i pokrywa silnika
oraz błotniki wykonano z plastiku wzmocnionego włóknem węglowym. Z resztą
większość podzespołów jest w większym, bądź mniejszym stopniu odchudzona.
Dlatego też masa własna wynosi 1420 kg (o 10 kg mniej, niż w GT3). Jeszcze
jednym niuansem są wyloty powietrza na przednich błotnikach. Ich istnienie nie
służy chłodzeniu tarcz hamulcowych, a... zwiększaniu docisku przedniej osi.
Pozostaje też kwestia Nurburgringu – GT3 RS zrobiło okrążenie
o 9 sekund szybciej (7 minut 20 sekund) od wspaniałej Carrery GT, a żeby ściągnąć Was na ziemię, to
dodam, że w Polsce auto kosztuje 887 600 zł.
20. Lamborghini Aventador LP750-4 SV
Fot. Lamborghini
Przepis na nowego Aventadora SV wydaje się być banalnie
prosty. Wystarczy podnieść moc, zwiększyć przyczepność i obniżyć masę. Nic
prostrzego. 6.5 litrowe V12 z Sant’Agata Bolognese rozwija 750 KM i 690 Nm. Te
wartości nie mają zbyt wiele do dźwigania, bo 1525 kg (50 kg mniej, niż w
normalnym Ave) przekłada się na sprint do 100 km/h w 2.8 sekundy, zaś prędkość
maksymalna ma przekroczyć 350 km/h.
Przejawem odchudzania się za wszeką cenę jest szersze
zastosowanie w nadwoziu i konstrukcji włókna węglowego. Karbon znajdziecie między
innymi w ramie, panelach drzwi, wlotach powietrza, spoilerze, nakładkach na
progi, czy zderzakach. Co do skrzydła to rzekomo zwiększa docisk tylnej osi o
solidne 170% a za taki i inne dodatki trzeba zapłacić 1 355 000 złotych.
Bez podatków.
21. Lexus LF-SA Concept
Fot. Lexus
Patrzę i oczom nie wierzę. Co też ten Lexus zrobił! Jedno
jest pewne – z przodu nie zmieści się nawet mała, włoska tablica rejestracyjna,
więc nawet nie ma co myśleć o takim samochodzie po naszej stronie świata (w USA
są stany, gdzie obowiązkowa tablica jest wyłącznie z tyłu). A szkoda, bo
wygląda rewelacyjnie. Nie będę nawet zbyt mocno rozwodzić się na temat linii
nadwozia, bo na jej temat można byłoby napisać grubą ksiązkę. Nie mniej jednak
jakbym miał wybierac lepszą stronę, to bez zastanowienia wskazałbym na tył z
mocno podpompowanymi błotnikami i bardzo pochyloną tylną szybą. Trudno
wypowiedzieć się na temat zastosowanego napędu. Podejrzewa się, że napęd hybrydowy
pochodzi z Toyoty Yaris, zaś sam samochód ma posłużyć do zbadania szans Lexusa
w segmencie klasy B.
22. Renault Clio RS220 Trophy EDC
Fot. Renault
Seria Trophy ma się w najlepsze, czego dowodem jest kolejny
model Renault sygnowany tą nazwą. Nowe Clio RS 220 Trophy ma zmienioną mapę
silnika, większą turbosprężarkę, wydajniejszy kolektor dolotowy i
przekonstruowany kolektor wylotowy. Dzięki tym zmianom 1.6 litrowy silnik jest
w stanie wykrzesać z siebie 220 KM i 280 Nm. Aby uwydatnić przyrost mocy oraz
momentu obrotowego, poprawiono szybkość przekładni (o 30%), a dla lepszego
prowadzenia dodatkowo obniżono zawieszenie (o 1 cm z przodu i 2 cm z tyłu), a
także zwiększono czułość układu kierowniczego.
Poza tym samochód wyróżnia się matowym białym lakierem, który
może być przełamany metaliczną czernią dachu. Poza tym auto toczy się na 18
calowych felgach i jest miejscami oznaczone napisami „Trophy”. W środku Clio
RS220 wyróżnia się podgrzewanymi kubełkami, karbonowymi obramowaniami kratek
nawiewu z aluminiowymi wstawkami, a także dźwignią zmiany biegów wykonaną z
tego samego stopu. Samochód ma trafić na rynek w czerwcu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz