Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

środa, 9 lipca 2014

Wyścig na ¼ mili – Mercedes-Benz CLA45 AMG

Brakujące ogniwo

Mercedes CLA wygląda szybko, a z 360 konnym silnikiem zaserwowanym przez AMG rzeczywiście takie jest. Pytanie, czy zachował brutalność i nieokiełznanie A45 AMG?

Nie chcę odpowiadać na to pytanie już na samym początku artykułu. Wolałbym ponarzekać trochę na sylwetkę Mercedesa CLA. Jest ona nieproporcjonalnie długa. I na pewno dojdziecie do tego wniosku po przejściu z boku, przed auto. Coś, co przed chwilą prezentowało się jako auto dłuższe, niż C klasa poprzedniej generacji, teraz jest zbyt wysokie i wąskie. Właściwie to można go porównać do Zebrasomy niebiesko-zółtej. Tylko takiej białej, z czarnym pasem na dole.

Właściwie do linii kabiny przód prezentuje się zupełnie tak samo, jak w A45 – jest groźnie, ale nie tak bardzo jak w mniejszym modelu. Co prawda w CLA również siedzi zestaw nazywający się „Edition 1”, jednak tutaj pozbawiony jest skrzydełek na zderzaku i czarnego pasa ciągnącego się od maski przez cały dach. Dalszych podobieństw należy szukać w linii okien, choć i tutaj CLA szczyci się indywidualizmem – w jego drzwiach nie ma ramek. Cała reszta prezentuje się inaczej. Linia dachu mocno zaczyna opadać, tak samo kreska klapy bagażnika, zakończonej dyskretną lotką. Najciekawszy detal? Trzeba byłoby poczekać do nocy. Wtedy oczom ukazują się cztery piękne, czerwone lassa tylnych świateł.  Przy nich nawet sportowy układ wydechowy fenomenalnie straszący wystrzałami ludzi przy drogach znika gdzieś niezauważony.

W środku jest całkiem przestronnie, a fotele z uczuciem przytulają do siebie każdy fragment ciała narażony na przeciążenia. Ale tylko z przodu. Z tyłu będzie ciasno, a jeśli nie zapniecie pasów, na krętej drodze kierowca będzie wami rzucał z lewej na prawą stronę i na odwrót. Poza świetnym kubełkiem, szczęśliwiec siedzący na lewym fotelu ma do dyspozycji również dźwignię zmiany biegów z SLS-a, podciętą z góry i dołu kierownicę, oraz... okropny ekran na konsoli centralnej. Cóż. Nie ma rzeczy idealnych. Przekręcam więc kluczyk w stacyjce budząc do życia krótkim grzmotem 2 litrowego potwora, a ten krótką demonstracją siły nawet w połowie nie pokazuje tego, na co stać to 360 konne monstrum.

Nawet same liczby nie są w stanie oddać tego, co czuje się na żywo – 4,6 sekundy potrzeba, by przekroczyć 100 km/h, a przed przekroczeniem 250 km/h broni ogranicznik prędkości. Wrażenie przyspieszenia potęguje jednak coś innego – wspomniana przy okazji A45 AMG salwa armatnia, która strzela przy każdej nadającej się do tego okazji, choć w tym wypadku wystrzały są jakby trochę bardziej zagłuszone. Nie tylko to też sprawia, że uśmiech pojawia się mimowolnie na twarzy. Wystarczy wyciągnąć CLA45 na tor kartingowy, by zobaczyć jak przedni napęd z dołączaną tylną osią lubi odpowiadać na zaczepki dryftem. Może niezbyt widowiskowo długim, bo napęd rozdzielany jest na poszczególne koła, ale cały czas robiącym spore wrażenie.

CLA45 AMG może nie jest aż tak narwane, co A45, jednak cały czas śmiem twierdzić, że to szalony samochód. Nie jestem do końca pewien, czy byłbym w stanie dopłacić do każdego dodanego kilograma masy własnej ponad 1233 zł (co w sumie daje jakieś 37 tysięcy) ekstra. Oznacza to, że decydując się na sedana-coupe Mercedesa, trzeba przygotować nie 185, a 222 tysiące złotych, zaś po doposażeniu samochodu do poziomu prezentowanego CLA45 AMG, wartość końcowa osiągnie 280,5 tysiąca złotych – bardzo dużo. W zamian otrzymacie m. in. pakiet Edition 1, sportowe zawieszenie, okno dachowe, kamerę cofania, elektrycznie regulowane fotele i automatyczną klimatyzację.




















Fot. Marcin Koński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz