Sport i GT to nie to samo
Dynamika i radość z jazdy są synonimami marki BMW, jednak w wersji GT to
pierwsze zostało mocno zredukowane na rzecz komfortu. Czy aż na tyle, by
blokować możliwości 245 konnego silnika?
Niespełna rok temu miałem okazję przetestować BMW 3 GT z 2 litrowym
silnikiem diesla. Wtedy stwierdziłem, że ten wariant jest absolutnie
wystarczający do normalnego przemieszczania się z punktu A do B. Nie mniej
jednak bardzo byłem ciekaw, jak z powiększoną trójką radzi sobie mocniejszy,
benzynowy motor.
Okazja w końcu nastała i to dość wyjątkowa, bo 328i, które wpadło mi w
ręce miałem okazję przetestować na specjalnym torze sprawnościowym. O ile
silnik starał się jak mógł, by sprostać moim wymaganiom (pod koniec przejazdu
odniosłem wrażenie, że już niedomaga), tak podniesione od 6 cm w stosunku do
sedana nadwozie nieszczególnie było w stanie dać radę z testem. Odniosłem
wrażenie, że 328i nie mogło wejść w spodnie, w których jeszcze
wczoraj czuło się zupełnie normalnie. Jakbym prowadził autobus po
torze kartingowym.
Nie ma czemu się dziwić – auto jest o aż 20 cm dłuższe od tradycyjnej
trójki, 1,7 cm szersze i prawie 8 centymetrów wyższe. Jakby było niższe o
chociaż te 6 cm, to z pewnością prowadziłoby się co najmniej równie dobrze, co
inne modele tej serii. I tutaj rodzi się pytanie – po co BMW podnosi trójkę?
Czyżby GT miało być też krzyżówką crossovera (który jest lekko podniesionym
minivanem)? Przecież podobno BMW będzie pracowało nad minivanem klasy średniej,
a skoro tak będzie, to seria GT nieszczególnie ma rację bytu.
Jedyny argument, jaki nasuwa mi się, to ułatwienie wsiadania do
samochodu. Kolejnym zabiegiem poprawiającym komfort, jest naturalnie dłuższe
nadwozie – przestrzeń na kolana z tyłu jest porównywalna do tego, co oferuje
jeszcze większa piątka. I żeby uprzedzić Wasze pytanie, to zakup trójki GT
pozwoli zostawić w waszym portfelu (już na starcie) co najmniej 20 tysięcy
złotych. Nie oznacza to jednak, że 3 GT jest tania, bo z napędem na cztery koła
samochód kosztuje minimum 189 tysięcy.
Dodając do listy wyposażenia takie dodatki jak lakier metallic, skórzaną
tapicerkę, aluminiowe felgi, kamerę cofania, ogrzewanie foteli, adaptacyjne światła
biksesnonowe, nawigację satelitarną, zestaw HiFi i parę innych dodatków, lekką
ręką przekroczycie 250 tysięcy złotych. Kwota ta pozwoli jednak cieszyć się
całkiem nieźle wyposażonym autem, więc nie będziecie odnosić wrażenia, że
jeździcie lekko doposażonym golasem. Jeśli jednak wybieracie GT, to stanowczo
musicie zapomnieć szaleństwach na wąskich i krętych drogach, bo 3 GT jest
zdecydowanie bardziej zwierzem autostradowym.
Fot. BMW
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz