Fot. wikipedia.org |
Tesla
nie jest jedynym producentem samochodów elektrycznych z USA. Firma AC
Propulsion zajmująca się układami napędowymi, postanowiła zbudować własne
samochody, które mogłyby bezszelestnie przemieszczać się ulicami amerykańskich
miast.
Tak w
1997 roku został zaprezentowany model tzero. Samochód, którego nadwozie zostało
zbudowane z włókna szklanego. W połączeniu z akumulatorami montowanymi na
burtach karoserii i silnikiem zamontowanym na tylnych kołach osiągało 200 KM
mocy. Masa własna przekraczała nieco ponad tonę, co gwarantowało niesamowite
przyspieszenie przy pełnej ciszy. 100 km/h tzero osiągało w czasie nieco ponad
4 sekund, zaś dzięki skrzyni z pojedynczym przełożeniem rozwijał 140 km/h.
Podobno auta koncepcyjne z przekładniami automatycznymi były w stanie pędzić
blisko 250 km/h, jednak to rozwiązanie nie było do końca dopracowane, a osiągi
były już nad wyraz wystarczające biorąc pod uwagę amerykańskie limity
prędkości.
Sześć
lat później powstał dzisiejszy bohater. Wyposażony w 6800 lekkich ogniw i
jeszcze lżejszą konstrukcję. Samochód ważył nieco ponad 700 kg. Dzięki temu
auto przebijało się przez barierę 100 km/h w 3,7 sekundy, zaś prędkość
maksymalna wynosiła 230 km/h. Zasięg lżejszej odmiany wzrósł do 480 km na
jednym ładowaniu, zaś jego cena wynosiła 220 tysięcy dolarów, czyli jakieś 845
tysięcy złotych. Dość dużo, jak na samochód z napędem od kosiarki.
Fot. flickr.com |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz