Samochody
sportowe wcale nie muszą być niewyobrażalnie, czy też wręcz arystokratycznie
drogie. Bardzo dobrą zabawę można zapewnić już przy relatywnie niewielkich
pieniądzach, jednak dzisiejsza półka będzie rozpoczynać się odrobinę dalej.
Przed Wami cztery propozycje na sportowe wrażenia mijającego tygodnia.
1. Lexus RC F
Fot. Lexus
Dobrze
pamiętam poprzednie coupe-cabrio Lexusa IS. Było okropne i wyglądało, jakby
przód i tył nie lubiły się ze sobą już odkąd zostały połączone ze sobą w
fabryce. Na wieść, że Lexus będzie chciał zbudować coupe modelu IS, wpadłem w
lekką konsternację. Do tej pory byłem przekonany, że powstanie coś równie
odrażającego, ale jednak nie. Ten samochód wygląda fantastycznie. Nie brak mu
finezji i prawdziwie sportowego wyglądu, zaś wersja F wręcz ocieka
agresywnością. Pazur tego auta czuć na plecach przez kable telefoniczne i
bezprzewodowe łącza. Koniecznie muszę przejechać się tym autem. W końcu pod
maską gości solidny, 5 litrowy silnik V8, którego moc wynosi 450 KM.
2. Rolls-Royce Ghost V-Specification
Fot. Rolls-Royce
Limitowana
seria Ghostów odróżnia się od „zwykłych” nowymi, 21 calowymi felgami,
specjalnym logiem i zegarem wewnątrz, oraz innym wzorem skórzanej tapicerki.
Największe zmiany można zaobserwować, a właściwie poczuć, wciskając w podłogę
pedał gazu, ponieważ pod maską nie mamy 570, a całe 600 koni mechanicznych, co
pozwoli na osiągnięcie 100 km/h w 4,7 sekundy. Zainteresowani tą odmianą będą
musieli przygotować co najmniej 1 370 000 złotych.
3. SEAT Leon Cupra
Fot. SEAT
Doskonale
widać, że lekcje z bycia niezauważonym udzielone przez Audi i Skodę nie poszły
w niepamięć, a przecież nie za to ceniono Cuprę. To auto wręcz zniknie w tłumie
innych aut, przez co bardzo prawdopodobne, że topowy Leon będzie masowo
wykupywany przez... Policję. Zwłaszcza, że pod maską najnowszego wcielenia
gości 280 koni mechanicznych pozwalających na osiągnięcie 100 km/h w niespełna
6 sekund. Aż szkoda, że nie wykorzystano ciekawiej potencjału stylistycznego
kompaktowego SEATA.
4. Mercedes-Benz GLA45 AMG
Fot. Mercedes-Benz
Można
byłoby przysiąc, że na zdjęciach auto wygląda jak zwykła A klasa. Jedyne, czym wyróżnia
się prezentowany model to inne nadkola z plastikowymi dokładkami. Całkiem
możliwe, że auto przyjmie się na rynku przynajmniej tak dobrze, jak A klasa.
Zwłaszcza w wersji AMG z 2 litrowym silnikiem o największym na rynku stadem
koni mechanicznych przypadającym na litr pojemności skokowej. Tak jak w A45
AMG, tak i tu pod maską gości 360 KM, które katapultują małego crossovera na
drugą stronę „setki” w 4,8 sekundy. Dobra zabawa kończy się dopiero po
osiągnięciu 250, bądź 280 km/h. W zależności, czy kupujący wyposażył auto w
pakiet przesuwający ogranicznik prędkości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz