Fot. wikipedia.org |
To
najprawdopodobniej najdziwniejszy samochód na świecie (a przynajmniej do tego
miana mocno pretenduje). Jest wysoki, krótki i niewyobrażalnie wąski. Żebyście
to wszystko mogli sobie zobrazować, przedstawię jego wymiary – długość: 2,57 m;
szerokość: 0,99 m! i wysokość wynoszącą 1,52 m. Sama sylwetka przypomina
niektórym regał z książkami. Mnie bardziej przywodzi na myśl automat z
gazetami, bądź zabawkami. Innym skojarzeniem są buty na koturnie. Zadziwia tu
wysoko poprowadzona linia okien. Tango swój wzrost zawdzięcza temu, że pomiędzy
podłogą a fotelem kierowcy znajduje się komora z dwoma silnikami elektrycznymi
i akumulatorami. Zabieg ten miał na celu poprawę stabilności. Z tego też
względu same akumulatory ważą blisko 900 kg.
Sama
siłownia rozwija moc równą 800 KM, które za pomocą 1400 Nm momentu obrotowego
wyrzucają to pudło za horyzont z prędkością 240 km/h, a to na już na tyle
szybko, by nie trzeba było zbyt długo przyglądać się nowemu samochodowi
listonosza Pata. Już samo rozpędzenie się do 100 km/h zajmuje mniej, niż 4
sekundy, a to tyle, ile wynosi sprint do „setki” Ferrari F50, czy Lamborghini
Diablo. Pewnie zastanawiacie się czy to coś jest bezpieczne a właściwie, na jakim
organie waszego organizmu znalazłaby się strefa zgiotu. Otóż inżynierowie z
całą odpowiedzialnością zaprojektowali samochód instalując wewnątrz Tanga
klatkę bezpieczeństwa, zaś stabilność na zakrętach ten toster zawdzięcza
wspomnianym bateriom.
Niezwykle
wydajne baterie Tanga ładują się do pełna w czasie 3 godzin, jednak pod
warunkiem, że auto podłączone jest do wysokonapięciowego punktu ładowania. Po tym
czasie zasięg żelazka z duszą wynosi teoretycznie całkiem przyzwoite 250 km, więc
spod swojego domu byłbym w stanie pojechać np. do Buska Zdroju. Wiecie może ile
kosztuje najmocniejsza odmiana tego pudełka na buty? 108 tysięcy dolarów. Nic
dziwnego, że jeździ nim tylko George Clooney. Wszak ekologia nigdy nie była
tanią zabawą.
Fot. greatgreengadgets.com |
Fot. gizmag.com |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz