Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

piątek, 27 grudnia 2013

Szybkie i nieznane: BABS

Fot. wikipedia.org


Może trudno w to uwierzyć, ale Polacy również mieli wkład w podbijaniu kolejnych rekordów prędkości. Mieszkający w Anglii hrabia Louis Zborowski zlecił budowę samochodu zdolnego przekroczyć tę istotną brierę. Automobil powstał w Higham Park, niedaleko Canterburry i w przeciwieństwie do wszystkich prezentowanych wcześniej aut przeznaczonych do bicia rekordów, BABS-a wyróżnia wyjątkowo aerodynamiczna linia nadwozia. Zaokrąglony jest wlot powietrza, podszybie, oraz tylna część nadwozia.


Do napędzania tego samochodu posłużono się – tradycyjnie już – silnikiem lotniczym, którego pojemność 27 litrów została podzielona na tuzin cylindrów. Moc maksymalna generowana przez tę siłownię wynosi 450 KM, które są osiągalne przy wartościach, które u diesli charakteryzują się największym momentem obrotowym. Za przenoszenie mocy na tylne koła odpowiada manualna, cztero biegowa zwrotnica wiktoriańska i została zaadaptowana z przedwojennego Blitzen Benza.

Niestety podczas próby bicia rekordu prędkości w 1924 roku BABS uległ wypadkowi, w którym właściciel – Louis Zborowski – został pozbawiony głowy. Rok po zdarzeniu auto zostało odkupione przez J. G. Parry-Thomas za kwotę ówczesnych 125 funtów brytyjskich (to dużo więcej, niż 625 złotych). Zaraz po zakupie samochód został poddany kolejnym modyfikacjom, a w kwietniu 1926 roku Parry-Thomas osiągnął wynik 274 km/h.

3 marca 1927 roku, podczas bicia kolejnego rekordu prędkości właściciel BABS-a został zabity przez maszynę, która wymknęła się spod kontroli przy prędkości 100 mil na godzinę (160 km/h) i przewróciła się na głowę Thomasa. Po wypadku auto zostało zakopane w wydmie w Pendline Sands, w Walii, jednak po czterdziestu latach samochód odkopano i odrestaurowano.


Fot. imcdb.org
Fot. dovepublishing.co.uk
Fot. gregwapling.com
Fot. flickr.com
Fot. jalopyjournal.com
Fot. gregwapling.com


Fot. maximum-acceleration.org

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz