Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

niedziela, 29 grudnia 2013

Top10 aut Redline okiem Maćka

Autor: Maciej Olszowiec

Jako, że nadszedł czas podsumowań obecnego roku, przedstawię wam moje TOP10 samochodów jakimi jeździłem w 2013 r. Spośród wszystkich aut wybrałem 10 które wywarły na mnie największe wrażenie, zaskoczenie, podekscytowanie, czy też przyprawily o dreszcze na plecach. Zapraszam do lektury i zapoznania sie z moją listą TOP10.

Fot. Mercedes-Benz
1. Mercedes-Benz CLS350 4MATIC (2012)
O Boziu... Do tej pory nie ochłonąłem po jeździe CLS'em, a trochę czasu już minęło. Gdybym miał teraz kupować samochód tych gabarytów, byłby to właśnie ten model Mercedesa. Początkowo myślałem, że jest to tylko ładny "Merol", który nie przyniesie żadnych emocji i przyjemności z jazdy, jak jego większy brat ML350.... Dziadkowoz, który przewozi nas tylko z punktu A do B nie wywołując żadnych pozytywnych emocji. Tak jednak nie było. Niesamowite przyspieszenie zawdzięcza 306 konnenmu silnikowi z napędzanym na 4 koła. Istny majstersztyk w każdym calu. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie precyzyjny układ kierowniczy, na który zawsze narzekałem w Mercedesach (moje spaczenie przez jazdę na codzień BMW), zawieszenie i niewiarygodnie wygodne fotele z bardzo dobrym trzymaniem w zakrętach sprawilo, iż mógłbym zamieszkać w tym aucie... Zdecydowanie idealny samochód, który pogodzi chęć posiadania ładnego coupe, eleganckiego  samochodu  oraz auta sportowego. Jeżeli miałbym powiesić plakat z samochodem nad swoim łóżkiem, byłby to ogromny plakat z Mercedesem CLS350 4MATIC w benzynie.

Fot. Porsche
2. Porsche Cayman (2008)
Miejsce drugie należy do samochodu ze Stuttgart'u. Caymanem miałem okazję pojeździć pare dni w związku z tym, iż mój kolega wyjechał za granice i zostawił go pod moją opieka. W dniu premiery Caymana byłem zdecydowanie zdegustowany faktem, iż powstała mała popierdułka na wzór 911, lecz z czasem dostrzegłem niesamowity potencjał w tym samochodzie. Małe, fajne, tylny napęd - idealne sportowe auto! Moje pierwsze zetknięcie na żywo z tym samochodem zaczęło sie, kiedy zostawiłem owego kolegę na lotnisku i miałem wrócić do domu. Dźwięk odpalanego silnika Porsche zawsze przyprawiał mnie o ciarki na plecach (po dźwięku masrerati quattroporte, wydźwięk Porsche jest moja ulubiona melodia).

Po pierwszych kilometrach na autostradzie zakochalem sie w tym samochodzie, manualna skrzynia biegów w połączeniu z 245 konnym silnikiem dała niesamowita frajdę w wymijaniu samochodów na autostradzie. Niestety sielanka skończyła się, kiedy wjechałem do miasta... Wszechobecny nierówny paryski bruk z każdym metrem łamał mój kręgosłup. Po spędzeniu 2 godzin w korku i dojechawszy do domu, doszedłem do wniosku, że mieszkając w Paryżu taki samochód jest kompletnie bezsesnowny (chyba, że lubicie nastawiać, albo uszkadzać sobie kręgosłup w drodze do pracy, czy domu). Od zjechania z obwodnicy ani razu nie wrzuciłem 3 biegu, przez co możliwości auta nie były kompletnie wykorzystane. A moje lewe kolano odpadło od wciskania sprzęgła.

Fot. BMW
3. BMW 428i xDrive (2013)
Moim zdaniem jeden z ładniejszych BMW, jakie kiedykolwiek powstało! Piękna agresywna linia, zachowane proporcje samochodu coupe, plus nawiązanie stylistyczne do poprzednich modeli z jedna para drzwi. Jak dla mnie to obecnie najciekawsza oferta proponowana przez owa markę. "Czwórka", jaką jeździłem w Polsce była wyposażona dodatkowo w  automatyczna  sportową skrzynię. Istna poezja! Jeżdżąc nią po S8 miałem wrażenie, że ma podobne osiągni co 335i E92. I miałem racje, bo okazało sie, że seria 4 do setki rozpędza sie w 5.9 s, a 335i w 0.2 sekundy szybciej. Umówmy się, że to żadna różnica. Jedyne, co w tym samochodzie kompletnie mnie odrzuca, to dźwięk suszarki gdzieś tam z tylu. Niestety 2 litrowy silnik nigdy nie będzie przyjemny dla ucha i uważam, że  powinno się zabroniać  montować 2 litrowe silniki do coupe (nie wspominając już o dieslach).

Fot. Bentley
4. Bentley Continental GT (2006)
Samochód niedorzeczny! Niedorzecznie drogi, niedorzecznie wielki, niedorzecznie szybki i niedorzecznie ociężały. Nierozumiem istnienia tego auta... Cieżko mi go nazwać sportowym coupe, ponieważ moim zdaniem jest to kamienica na kołach, samochód sportowy o masie prawie trzech ton? Naturalne środowisko tego auta jest w Saint-Tropez, kiedy musimy przetransportować sie z portu, gdzie stacjonuje nasz jacht do klubu oddalonego o 4 kilometry. Jadąc tym samochodem byłem zdecydowanie przerażony. Ledwie mieściłem sie w wąskich uliczkach, a ruszając ze świateł nie czułem zupełnie nic, ponieważ poderwanie kamienicy trochę trwa, aż nagle lądowałem na tylnym podszybiu kiedy 4 napędzane koła przez silnik W12 przypomniały sobie, że wprawiają w ruch samochód, a nie budynek. Pomimo tych wad, które wymieniłem, samochód jest niepowtarzalny. Opatula nas najwyższej jakości luksusem, a pozycja za kierownicą może być porównywana do masażu robionego przez Scarlett Johansson.

Fot. Mercedes-Benz
5. Mercedes-Benz SL500 (2013)
Totalna bestia! 435 koni mechanicznych, metalowy składany dach, napęd na tylna oś! Oszałamiający, brutalny dźwięk V8, TAK TAK TAK! To jest właśnie to, co naprawdę lubimy. W żadnym samochodzie (poza CLS'em) nie czułem sie tak dobrze. Kiedy rozsiadlem sie w fotelu, nacisnalem przycisk "start" i wrzuciłem D na joy'u od razu odniosłem wrażenie, ze stanowie jedność z samochodem. Niesamowite uczucie! Samochód słucha sie w 100% i reaguje na wszystkie moje ruchy. Uczucie, ze wiem jak sie samochód zaraz zachowa urzekło mnie tak bardzo, ze przez cała przejażdżkę nie odezwalem sie słowem, pomimo, że miałem otwarte usta z zachwytu. Gdybym miał ponad pół miliona złotych na kupno cabrio, SL byłby moim kandydatem numer jeden.

Fot. BMW
6. BMW 535i xDrive (2012)
I tutaj zaczyna sie ciekawy wątek i moje perypetie związane z F10, ale o tym pózniej. Moja ulubione BMW to seria 5. Rasowy dźwięk 3 litrowej, rządowej szóstki zawsze przyprawia mnie o uśmiech na twarzy. Nie jest to doprawdy tak charakterystyczny dźwięk jak miały to modele z lat 90 ale i tak jest cudowny. Dwie rury wydechowe jedna po każdej stronie wyglądają obłędnie. 306 koni mechanicznych pod maską, system xDrive,  automatyczna  sportowa skrzynia... Ahhhh. Mógłbym nie wychodzić z tego samochodu! Idealny zarówno do miasta, jak i w długie trasy. Jeździłem już chyba wszystkimi wersjami silnikowymi F10 i mogę śmiało powiedzieć, ze ten urzekł mnie najbardziej. Na tym etapie sie zatrzymam z 535i, ponieważ zaraz wrócimy do serii F10, kiedy dotrzemy do miejsca 10.

Fot. BMW
7. BMW 730d (2012)
Pierwszy samochód BMW który zakończył erę modeli oznaczanych literką "E". Zamiast niej pojawiła sie litera "F". Model F01 moim zdaniem jest wytworem bardzo poprawnym po kontrowersyjnej poprzedniczce E65/E66. Pomimo tego, iż zarzucano "siódemce" praktycznie taki sam wygląd wnętrza jak np w serii 5 spokojnie odczuwamy różnice zasiadając w fotelu flagowej limuzyny BMW. Obszerne gabaryty, wysokiej jakości materiały, oraz spasowanie elementów wnętrza robi wrażenie. BMW 730d w wersji Long jest w rodzinie od stycznia 2012 i jak narazie zawiodło nas tylko jeden raz (błąd serwisu). "Siódemką" jeździ sie naprawdę bardzo komfortowo, lecz kiedy chcemy żwawiej poruszać sie tym samochodem rownież nie ma powodów do narzekań. Muszę to przyznać pomimo niechęci do diesel'i. O ile w mieście nie mam żadnego powodu do psioczenia na 730d, tak w trasie samochód jest lekko mówiąc rozczarowujący. Odradzam wersje przedłużaną osobom, które często jeżdżą w długie trasy. Powyżej 150 km/h tył samochodu zaczyna "myszkować" tak, jakby był połączony z przodem za pomocą przegubu z Ikarusa. BMW kompletnie traci przyczepność i trzeba powalczyć z kierownica, by tył nie wyprzedził nam przodu auta. Widocznie cała konstrukcja samochodu była robiona pod krótką wersję.

Fot. Hyundai
8. Hyundai i40 Wagon (2013)
Samochód, który jest dla mnie niesamowitą ciekawostką! Zawsze podsmiewalem sie z samochodów koreańskich i nie uważałem, iż są w stanie zaproponować nam cos ciekawego. Uważałem, że te auta były są ciekawe jak odchody psów pozostawione na chodniku. Aż do momentu, gdy zobaczyłem na ulicy model i40 w wersji kombi. Design nowego Hyundaia jest nieziemski! Samochód jest zrobiony z niesamowitym smakiem i wyważeniem. Jakość materiałów we wnętrzu jest na tyle zaskakująco dobra, ze po chwili zacząłem rozumieć dlaczego moi znajomi z nowego BMW X3 przesiedli sie w i40. Wyposażenie oferowane przez Hyundaia jest naprawdę imponujące. Co prawda są tylko 3 opcje wyposażenia i można wybrać jedynie kolor nadwozia. Dopiero w najwyższej opcji Premium możemy wybrać kolor skórzanej tapicerki. Hyundai zaoferował mi i40 w nadwozia kombi na okres 6 miesięcy. Muszę przyznać, że przyjemność z jazdy była na równi z niemieckimi konkurentami. Manualna skrzynia biegów jest bardzo precyzyjna, przełożenia są idealnie ułożone. Hyundai chapeau bas!

Fot. Mercedes-Benz
9. Mercedes-Benz C250 CGI (2011)
Przyjemny sedan z idealnym silnikiem oraz rewelacyjna 7 stopniowa automatyczna skrzynia biegów. Przez długi okres był to moj ulubiony samochód do poruszania sie na co dzień. Gabarytowo idealny do miasta, bardzo przyjemna pozycja za kierownicą, jedna z lepszych skrzyń automatycznych, która naprawdę rewelacyjnie spisywała sie w paryskich korkach. Układ kierowniczy w tym samochodzie był dosyć toporny, cieżko mi było go wyrzuc. Zawieszenie w połączeniu z 18 calowymi felgami było poprawne, w miarę dobrze tłumilo nierówności przy tak wielkich felgach. W C klasie bardzo podobała mi sie możliwość przyłączenia skrzyni z trybu C-comfort na S-sport. W ustawieniu sportowym w samochód wstępował istny diabeł! 214 koni mechanicznych dosłownie zrywały asfalt spod świateł, a podczas wyprzedzania nigdy mocy tego stada nie brakowało. Bardzo fajny samochód! Gorąco polecam, lecz tylko w tym silniku. Model C180 CGI nie jedzie i pali więcej od C250.

Fot. BMW
10. BMW 520d (2012)
I dotarliśmy do ostatniej pozycji, w której pewnie sie rozpisze aż za bardzo. Jest to lista TOP10, lecz u mnie będzie to TOP9 oraz pozycja 10 czyli "Fail życia". BMW 520d (F10) - sedan z automatyczna skrzynia biegów. Samochód zakupiłem w maju 2012 roku i sprzedałem go w lutym 2013 roku z przebiegiem niespełna 3 tysięcy kilometrów. Auto więcej czasu spędziło w serwisie, niż na drogach. A oto lista rzeczy, przez które BMW wizytowało w serwisie:

- Reflektory zachodzące rosą, przez co ksenon ulegał przepaleniu
- 2 razy była wymieniana kolumna kierownicza w ramach akcji gwarancyjnej (dotyczyło to rownież modeli x3,x5,x6 oraz 7)
- Problem z elektroniką. Podczas przymrozków samochód nie uruchamiał się.
- Największy problem tego samochodu - SKRZYNIA BIEGÓW. 3 razy został wgrany nowy soft do przekładni. Niestety bezskutecznie. Koniec końców skrzynię trzeba było wymienić, lecz już na własny koszt. Sprawa trafiła do sądu, gdyż auto było na gwarancji, jednak jak można było się tego spodziewać przegrałem batalię z prawnikami bawarskiego producenta. BMW uznało, że nie jest to na tyle uciążliwa usterka, by wymieniać przekładnię na nową i pokryć koszty w ramach gwarancji.

Po przegraniu sprawy samochód natychmiast sprzedałem. Niestety koszmar z tym modelem sie nie skończył, ponieważ pomimo tego, iż pozbyłem sie swojej prywatnej "piątki", tak nowa flota służbowych samochodów, gdzie pracuje, została zaopatrzona w 520d... Mamy 4 sztuki w sedanie z automatyczną skrzynią biegów, jeden egzemplarz z "manualem" w sedanie, oraz wersję kombi z "automatem". 2 litrowy silnik diesela o mocy 184KM jest jedną z najwiekszych zbrodni motoryzacyjnych! Ten silnik w "piątce" nie jedzie. Samochód jest za ciężki na tak mały motor, który nie chce współpracować ze skrzynią biegów. Wieczne szarpanie miedzy 1 a 2 biegiem doprowadza mnie do szału. Nawet usterkowość tego silnika jest fenomenalna. Chciałbym również zaznaczyć, iż owa jednostka nie jest produkcji BMW a spółki PSA, co za czym idzie, pod maską mamy Peugeota w bardzo drogim opakowaniu. Dlatego jeśli zamierzacie kupić "ef dziesiątkę" kupcie 535i xDrive.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz