Nowe oblicze legendy
Wiele osób twierdzi, że nowe Clio R.S. będzie całkowicie ucywilizowanym samochodem. Wszystko za sprawą nowego silnika o
takiej samej
mocy jak w poprzedniku, ale czy ta jednostka całkowicie przekreśla jego rasowy charakter?
Renault chcąc wprowadzić następcę Clio R.S.-a miało nie lada problem, jak zastąpić niemal żywą legendę hot hatchy? W końcu u schyłku produkcji auto było jednym z ostatnich przedstawicieli samochodów z silnikami wolnossącymi. Z resztą bardzo chwalono tę jednostkę za wysokoobrotowy charakter, dlatego też z wielkim zaskoczeniem przyjęto do uwagi fakt, iż motor zostanie zastąpiony silnikiem z turbodoładowaniem. Puryści zawyli z bólu.
Nowa jednostka szczyci się następującymi parametrami – 1,6 litra pojemności, turbo, 200 KM i 240 Nm momentu obrotowego. Zaraz, ale przecież poprzedni R.S. też miał 200 KM. Gdzie tu postęp? Czyżby zamknął się wyłącznie na niższym zużyciu paliwa? Niekoniecznie. Poprzednik miał pod maską co prawda dwie setki koni mechanicznych, jednak odpowiedzialnych za przyspieszenie niutonometrów było o 25 mniej. Mało tego, auto było też cięższe o 160 kg, co przekładało się na przyspieszenie do 100 km/h w czasie 7,4 sekundy. Nowy robi to w 6,7 s. W świecie samochodów różnica 0,7 sekundy to niemal przepaść.
Do sprawnego przyspieszania nowy R.S. ma też jeszcze jedną broń – dwusprzęgłową skrzynię TCT, która bardzo sprawnie radzi sobie z szatkowaniem biegami. Chyba, że jedziemy akurat zatłoczoną ulicą. Wtedy przekładnia miewa czasami problemy z odgadnięciem intencji kierowcy, co przekłada się na chwilowe zawahanie przy wyborze odpowiedniego przełożenia. W innym wypadku wad brak.
A jak prowadzi się sportowe Clio? Dzięki możliwości zmiany trybów jazdy małe Renault z całą pewnością świetnie będzie się sprawdzać jako auto na co dzień, jednakże że nie znoszę kompromisów tak bardzo jak poprawności politycznej. Dla mnie auto sportowe ma mieć odpowiedni charakter, dlatego bez wahania wdusiłem przycisk „R.S. Drive”. Pierwsze, co udało mi się zauważyć, to podniesienie obrotów silnika na postoju. Dalej już było tylko lepiej. Launch Control zapewniał kapitalny start spod świateł – Clio wystrzelało przed siebie niczym pocisk z procy. Przy każdej zmianie biegów, czy odpuszczeniu gazu wtórował akompaniament strzelającego wydechu, który rozkocha w sobie miłośników wyścigowych klimatów. Prawdziwą gratką była jednak możliwość samodzielnej zmiany biegów za pośrednictwem dwóch solidnych łopatek.
Zastanawia jedynie praca zawieszenia. O ile na równej drodze można odnieść wrażenie, że jest lekko za miękkie, tak na „kocich łbach” twarde sprężyny dają konkretnego łupnia plecom. Nie mniej jednak prowadzenie R.S.-a jest bardzo pewne, a odpuszczenie gazu w zakręcie skutkować będzie efektownym zarzuceniem kuperka.
I choć Clio R.S. nie jest tanią propozycją, bo kosztującą minimum 90 tysięcy złotych (testowy model jest wart 95,5 tysiąca zł) to jednak można byłoby wymagać od producenta większej dbałości o jakość niektórych plastików i ich spasowania. Do szewskiej pasji doprowadzają podłokietniki przednich drzwi, które skrzypią za każdym razem, kiedy tylko się na nie naciśnie, a takiego faux pax nie zaliczają tańsi rywale – Peugeot 208 GTi, czy choćby Ford Fiesta ST, której cena przy ofercie Renault wygląda jak „wietrzenie magazynów” w Media Markt.
Samo Clio R.S. to świetna zabawka zapewniająca niezwykłe wrażenia z jazdy. Który miejski hot hatch potrafi strzelać z wydechu, a w razie czego katapultować się przed siebie z kontroli startu? Do tego otrzymujemy jeszcze dwusprzęgłową przekładnię i ściągające wzrok przechodniów nadwozie. To auto ma duszę po części przez to, że ma wady, co czyni go po prostu ludzkim. Dlatego też przyznaję mu 5 gwiazdek, a wy dajcie się nim zaskoczyć i kupcie go sobie.
Clio ma wyglądać jak coupe. Dlatego tylne klamki w słupkach |
Solidny dyfuzor pęłni nie tylko straszaka. On się przydaje |
Pojedyncze pomarańczowe detale to jeden z niewielu wyróżników wersji R.S. wewnątrz |
Fotele są takie, jakie być powinny - wygodne i dobrze podpierające ciało |
To ten guzik zapewnia całą zabawę. Radzimy go nie wyłączać |
Napsów R.S. można poszukać jeszcze w kilku innych miejscach |
Teraz wystarczy wcisnąć gaz do dechy i puścić hamulec - dziecinnie proste |
Tym nas wita Clio po zadokowaniu karty |
Jak to miło, że nie osłonięto silnika zbędnymi plastikami |
Fot. i Video: Marcin Koński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz