Elektryczny liść
Nissan jest jednym z pierwszych prawdziwych elektrycznych kompaktów na
rynku. Jeśli ktoś poszukuje samochodu, którym w głównej mierze porusza się po
mieście i nie specjalnie interesuje go wygląd Leafa, to śmiało może
zainteresować się tym autem.
Elektryczny Nissan Leaf już od dłuższego czasu znany jest na rynku
japońskim. Po dwóch latach od premiery producent postanowił poprawić samochód i
rozpocząć jego sprzedaż na rynkach europejskich. Nie chodzi tu o wygląd
zewnętrzny, choć ten krótko mówiąc jest futurystyczny. Poprawiono wydajność
baterii i delikatnie zmniejszono moment obrotowy jednostki.
Liść ma bardzo aerodynamiczną linię nadwozia, co jest dość logiczne przy
walce o kolejne kilometry zasięgu samochodu. Zadziwić mogą wyłupiaste
reflektory – jedyny kontrowersyjny element z przodu pojazdu. Logo też podkreśla
ekologiczny charakter auta, ponieważ jest całe niebieskie. Tył, to ta część samochodu,
która wywołuje co najmniej lekkie zdziwienie. Bardziej chyba za sprawą trochę
za dużych błotników i tylnych świateł w bliżej nieokreślonym kształcie. Cieszyć
może fakt, iż producent nie zapomniał o funkcjonalnym charakterze Leafa za
pośrednictwem nisko przebiegającej krawędzi bagażnika.
Jako, że kompaktowy Nissan jest ekologiczny, to jest w stanie sam
wytworzyć sobie część prądu. Nie tylko poprzez system odzyskiwania energii z
hamowania, ale też za pomocą panelu słonecznego, który znajduje się na lotce
dachowej. Jego głównym zadaniem jest zasilanie klimatyzacji.
Wnętrze jest trochę mniej futurystyczne, niż w Oplu Amperze, jednak i
tutaj nie uświadczymy analogowych zegarów. Wszędzie za to będzie można znaleźć
ekrany i wyświetlacze przedstawiające najróżniejsze informacje dotyczące np.
aktualnej pracy jednostki, czy trybu jazdy. Materiały zastosowane w aucie nie
budzą zastrzeżeń, zaś Fotele są gąbczasto wygodne i absolutnie nie ma co
wymagać tutaj choćby minimum sportowego zacięcia. W drugim rzędzie siedzeń
miejsca zarówno na głowy, jak i na kolana jest wystarczająco dużo.
Leaf prowadzi się bardzo przeciętnie. Samochód przy szybciej
pokonywanych zakrętach buja się na boki zaś układ kierowniczy pozostawia lekką
rezerwę. Nie jest to jednak samochód do pokonywania zakrętów z możliwie
największą prędkością, a pojazd do sprawnego przemieszczania się po mieście, bo
poza nim Leaf może się nie sprawdzić ze względu na bardzo mały zasięg wynoszący
ledwie 200 km. Liść w betonowej dżungli radzi sobie nadzwyczaj sprawnie za
sprawą silnika o bardzo wysokim momencie obrotowym. Zadziwiające jest jak bardzo
auto potrafi wbić w siedzenia. Subiektywne odczucia podczas przyspieszania
pozwalają określić przyspieszenie do 100 km/h na poziomie 8 sekund, co
stawiałoby Nissana na lepszej pozycji w porównaniu do Ampery. Rzeczywistość
jest mniej kolorowa, co przedstawiają dane. 100 km/h pada łupem Leafa w czasie
11,5 sekundy, zaś prędkość maksymalna wynosi 144 km/h. Zdziwilibyście się jak
sprawnie Leaf jest ją w stanie osiągnąć.
Ciężko powiedzieć jak szybko Nissan Leaf wejdzie do sprzedaży na polskim
rynku. Z całą pewnością jest to zdecydowanie sensowniejsza propozycja niż
Citroen C-ZERO, czy Mitsubishi i-MiEV, które kosztują co najmniej 112 tysięcy
złotych. Prius Plug-in, który jest podobnej wielkości co Leaf kosztuje co
najmniej 145 tysięcy złotych, więc można szacować, iż za elektryczny model
Nissana zapłacimy podobne pieniądze.
Leaf to pierwszy pełnowymiarowy elektryczny kompakt na rynku |
Inne logo w elektrycznych wersjach to już reguła |
Tył to najbardziej kontrowersyjna część auta |
Na lotce dachowej można znaleźć panel słoneczny |
Antena radiowa też nie mogła wyglądać zwyczajnie |
Siedzenia są bardzo miękkie i nie zapewniają żadnego podparcia bocznego |
Taki sam włącznik znajdziecie w swoich odkurzaczach |
Fot. Marcin Koński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz