Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

środa, 26 czerwca 2013

Wyścig na ¼ mili – Nissan Leaf



Elektryczny liść


Nissan jest jednym z pierwszych prawdziwych elektrycznych kompaktów na rynku. Jeśli ktoś poszukuje samochodu, którym w głównej mierze porusza się po mieście i nie specjalnie interesuje go wygląd Leafa, to śmiało może zainteresować się tym autem.

Elektryczny Nissan Leaf już od dłuższego czasu znany jest na rynku japońskim. Po dwóch latach od premiery producent postanowił poprawić samochód i rozpocząć jego sprzedaż na rynkach europejskich. Nie chodzi tu o wygląd zewnętrzny, choć ten krótko mówiąc jest futurystyczny. Poprawiono wydajność baterii i delikatnie zmniejszono moment obrotowy jednostki.

Liść ma bardzo aerodynamiczną linię nadwozia, co jest dość logiczne przy walce o kolejne kilometry zasięgu samochodu. Zadziwić mogą wyłupiaste reflektory – jedyny kontrowersyjny element z przodu pojazdu. Logo też podkreśla ekologiczny charakter auta, ponieważ jest całe niebieskie. Tył, to ta część samochodu, która wywołuje co najmniej lekkie zdziwienie. Bardziej chyba za sprawą trochę za dużych błotników i tylnych świateł w bliżej nieokreślonym kształcie. Cieszyć może fakt, iż producent nie zapomniał o funkcjonalnym charakterze Leafa za pośrednictwem nisko przebiegającej krawędzi bagażnika.

Jako, że kompaktowy Nissan jest ekologiczny, to jest w stanie sam wytworzyć sobie część prądu. Nie tylko poprzez system odzyskiwania energii z hamowania, ale też za pomocą panelu słonecznego, który znajduje się na lotce dachowej. Jego głównym zadaniem jest zasilanie klimatyzacji.

Wnętrze jest trochę mniej futurystyczne, niż w Oplu Amperze, jednak i tutaj nie uświadczymy analogowych zegarów. Wszędzie za to będzie można znaleźć ekrany i wyświetlacze przedstawiające najróżniejsze informacje dotyczące np. aktualnej pracy jednostki, czy trybu jazdy. Materiały zastosowane w aucie nie budzą zastrzeżeń, zaś Fotele są gąbczasto wygodne i absolutnie nie ma co wymagać tutaj choćby minimum sportowego zacięcia. W drugim rzędzie siedzeń miejsca zarówno na głowy, jak i na kolana jest wystarczająco dużo.

Leaf prowadzi się bardzo przeciętnie. Samochód przy szybciej pokonywanych zakrętach buja się na boki zaś układ kierowniczy pozostawia lekką rezerwę. Nie jest to jednak samochód do pokonywania zakrętów z możliwie największą prędkością, a pojazd do sprawnego przemieszczania się po mieście, bo poza nim Leaf może się nie sprawdzić ze względu na bardzo mały zasięg wynoszący ledwie 200 km. Liść w betonowej dżungli radzi sobie nadzwyczaj sprawnie za sprawą silnika o bardzo wysokim momencie obrotowym. Zadziwiające jest jak bardzo auto potrafi wbić w siedzenia. Subiektywne odczucia podczas przyspieszania pozwalają określić przyspieszenie do 100 km/h na poziomie 8 sekund, co stawiałoby Nissana na lepszej pozycji w porównaniu do Ampery. Rzeczywistość jest mniej kolorowa, co przedstawiają dane. 100 km/h pada łupem Leafa w czasie 11,5 sekundy, zaś prędkość maksymalna wynosi 144 km/h. Zdziwilibyście się jak sprawnie Leaf jest ją w stanie osiągnąć.

Ciężko powiedzieć jak szybko Nissan Leaf wejdzie do sprzedaży na polskim rynku. Z całą pewnością jest to zdecydowanie sensowniejsza propozycja niż Citroen C-ZERO, czy Mitsubishi i-MiEV, które kosztują co najmniej 112 tysięcy złotych. Prius Plug-in, który jest podobnej wielkości co Leaf kosztuje co najmniej 145 tysięcy złotych, więc można szacować, iż za elektryczny model Nissana zapłacimy podobne pieniądze.

Leaf to pierwszy pełnowymiarowy elektryczny kompakt
na rynku



Inne logo w elektrycznych wersjach to już reguła

Tył to najbardziej kontrowersyjna część auta
Na lotce dachowej można znaleźć panel słoneczny



Antena radiowa też nie mogła wyglądać zwyczajnie






Siedzenia są bardzo miękkie i nie
zapewniają żadnego podparcia bocznego









Taki sam włącznik znajdziecie w swoich odkurzaczach










Fot. Marcin Koński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz