Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

poniedziałek, 19 listopada 2012


Zabawki z napędem na cztery koła

 Co prawda ten tydzień obfitował nie tylko w samochody napędzane na cztery koła, ale to właśnie one stały się głównymi bohaterami dzisiejszego wydania redliNEWS. Ponadto Subaru przedstawiło oficjalnie następcę Forestera, który pod względem szczegółów upodobnił się do mniejszego XV. Mazda pokazała odświeżonego MX-5. To ostatnia odsłona modelu przed prezentacją następcy, który powstanie wspólnie z Alfą Romeo. Honda również pokazała odświeżony samochód – Crosstour, czyli połączenie suva, limuzyny i liftbacka wielkości Accorda. Wisienką na torcie jest elektryczny FIAT 500, który być może będzie powstawać w Tychach.

1. Lamborghini Aventador LP700-4 Roadster
Fot. Lamborghini

Stylistycznie auto miało być nawiązywane do Reventona, jednak nie zdecydowano garściami czerpać z najbardziej nowatorskiego samochodu od czasów Countacha. Właściwie posunięto się do inspiracji stylistycznej tylnych świateł i przerzedzonej ilości załamań karoserii. Szkoda, że przed kierownicą nie ma inspirowanych z myśliwców cyfrowych zegarów, które można zastąpić bardziej klasycznymi. Jednak tylko nudziarze wybiorą taką opcję, bowiem cały urok wnętrza tego auta skupiony jest wyłącznie na nich – dowód w filmiku poniżej.

To, co jednak góruje Aventadora nad Reventonem to nowy silnik V12 o mocy 700 KM pozwalający rozpędzić ten samochód do 350 km/h przekraczając pierwszą setkę w 2,9 s. Roadster posiada wszystkie te bajery, a ponadto można cieszyć się takimi prędkościami nie mając nad głową absolutnie nic. W razie, jakby padało z ratunkiem przychodzi dwuczęściowy dach z włókna węglowego chowany w bagażniku, który łącznie waży 12 kg. Wydaje mi się, że Jakub Wojewódzki śmiało może wymienić swojego Aventadora w „gejowskim kolorze” na ten model. Nawet, jeśli nie chce słyszeć o opcji demontowania dachu. Cena? 300 tysięcy euro, plus podatki.

Filmik pochodzi z gry Forza Motorsport, jednak w 
pełni oddaje realizm działania zegarów. Prędkość 
wyświetlana jest tutaj w milach na godzinę 
(nie jest już ona realna).

2. Suzuki Jimny
Fot: Suzuki

Ma wlot na masce i napęd na cztery koła, który pozwala na naprawdę dużo zabawy. Tak! To nie jest Subaru Impreza, która przemknęła Wam równie szybko, co błędnie. Boharetem jest Suzuki Jimny, który pomimo zupełnie nowej prezencji wygląda zupełnie tak samo jak poprzednie modele. Co prawda zmieniono tutaj zderzak, atrapę chłodnicy, reflektory, lusterka i masę innych rzeczy – w to nie wątpię, jednak auto wygląda ciągle tak samo. I to od prawie 15 lat! Pod maską zawitał silnik diesla o pojemności 1,3 litra i mocy 85 KM. Idealny na najtrudniejsze przeprawy, z którymi niepozorne Suzuki poradzi sobie bez problemu.

3. Mercedes-Benz Ener-G-Force Concept
Fot: Mercedes-Benz



Policyjny „green car” z 2025 roku posiadający geny legendarnej G klasy? Mnie też to się nie podoba, ale jeśli chodzi o stylistykę, to jest rewelacyjna. Śmiało można powiedzieć, że równie dobrze ten samochód mógłby uchodzić za seryjny, choć jako następcę G nie wyobrażam go sobie. G już zdobyła sobie takie uznanie, że nikt nie chce słyszeć o zupełnie nowym aucie będącym jego nowym wcieleniem. Ten samochód mógłby być równoległym alternatywnym modelem i tylko na tym mógłby się ograniczyć. Jeśli chodzi o napęd tego samochodu, to obsługuje go silnik zasilany wodorem. Co ciekawe do tankowania tego auta nie będzie potrzebny ten wyjątkowo wybuchowy gaz, a jedynie woda, która w samochodzie zostanie rozszczepiona na wodór i tlen. Ten drugi ma zapewnić samochodowi zasięg nawet 800 km. Nowa G klasa? Nie! Nowe GLC, GLS? Jak najbardziej! I to z takim napędem!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz