1. Lamborghini Aventador LP700-4 Roadster
Fot. Lamborghini
Stylistycznie
auto miało być nawiązywane do Reventona, jednak nie zdecydowano garściami
czerpać z najbardziej nowatorskiego samochodu od czasów Countacha. Właściwie
posunięto się do inspiracji stylistycznej tylnych świateł i przerzedzonej
ilości załamań karoserii. Szkoda, że przed kierownicą nie ma inspirowanych z
myśliwców cyfrowych zegarów, które można zastąpić bardziej klasycznymi. Jednak
tylko nudziarze wybiorą taką opcję, bowiem cały urok wnętrza tego auta skupiony
jest wyłącznie na nich – dowód w filmiku poniżej.
To, co
jednak góruje Aventadora nad Reventonem to nowy silnik V12 o mocy 700 KM
pozwalający rozpędzić ten samochód do 350 km/h przekraczając pierwszą setkę w
2,9 s. Roadster posiada wszystkie te bajery, a ponadto można cieszyć się takimi
prędkościami nie mając nad głową absolutnie nic. W razie, jakby padało z
ratunkiem przychodzi dwuczęściowy dach z włókna węglowego chowany w bagażniku,
który łącznie waży 12 kg. Wydaje mi się, że Jakub Wojewódzki śmiało może
wymienić swojego Aventadora w „gejowskim kolorze” na ten model. Nawet, jeśli
nie chce słyszeć o opcji demontowania dachu. Cena? 300 tysięcy euro, plus
podatki.
Filmik pochodzi z gry Forza Motorsport, jednak w
pełni oddaje realizm działania zegarów. Prędkość
wyświetlana jest tutaj w milach na godzinę
(nie jest już ona realna).
2. Suzuki Jimny
Fot: Suzuki
Ma wlot na
masce i napęd na cztery koła, który pozwala na naprawdę dużo zabawy. Tak! To
nie jest Subaru Impreza, która przemknęła Wam równie szybko, co błędnie.
Boharetem jest Suzuki Jimny, który pomimo zupełnie nowej prezencji wygląda
zupełnie tak samo jak poprzednie modele. Co prawda zmieniono tutaj zderzak,
atrapę chłodnicy, reflektory, lusterka i masę innych rzeczy – w to nie wątpię,
jednak auto wygląda ciągle tak samo. I to od prawie 15 lat! Pod maską zawitał
silnik diesla o pojemności 1,3 litra i mocy 85 KM. Idealny na najtrudniejsze
przeprawy, z którymi niepozorne Suzuki poradzi sobie bez problemu.
3. Mercedes-Benz Ener-G-Force Concept
Fot: Mercedes-Benz
Policyjny „green car” z 2025 roku posiadający geny
legendarnej G klasy? Mnie też to się nie podoba, ale jeśli chodzi o stylistykę,
to jest rewelacyjna. Śmiało można powiedzieć, że równie dobrze ten samochód
mógłby uchodzić za seryjny, choć jako następcę G nie wyobrażam go sobie. G już
zdobyła sobie takie uznanie, że nikt nie chce słyszeć o zupełnie nowym aucie
będącym jego nowym wcieleniem. Ten samochód mógłby być równoległym
alternatywnym modelem i tylko na tym mógłby się ograniczyć. Jeśli chodzi o
napęd tego samochodu, to obsługuje go silnik zasilany wodorem. Co ciekawe do
tankowania tego auta nie będzie potrzebny ten wyjątkowo wybuchowy gaz, a
jedynie woda, która w samochodzie zostanie rozszczepiona na wodór i tlen. Ten
drugi ma zapewnić samochodowi zasięg nawet 800 km. Nowa G klasa? Nie! Nowe GLC,
GLS? Jak najbardziej! I to z takim napędem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz