Drugi numer redliNEWS, tym razem
wychodzi spod końskich skrzydeł. Nie mniej zabawny (mam nadzieję) i ciekawy.
1. Renault Twingo R.S. Red Bull Racing
RB7
fot. Renault
Dla uczczenia
zdobytego tytułu mistrza F1 w zeszłym roku, Renault wypuścił specjalną edycję
auta. Zastanawia fakt, że by pokazać samochód z innym malowaniem trzeba
odczekać aż 10 miesięcy. A czy nie lepiej było jak już, pomalować go w trochę
bardziej odpowiednich kolorach? Nie mówię, że ten zestaw jest zły, ale co on ma
wspólnego z bolidem sygnowanym przez producenta napojów energetycznych? Trochę
żółtej farby? A nie lepiej było go pomalować na granatowo, zostawiając żółte
elementy i malując czerwoną szachownicę na dachu? Auto byłoby tak krzykliwe jak
poliftingowe Porsche GT3 RS. Na pewno byłoby bardziej wyścigowe. Podejrzewam,
że nazwa „Red Bull” zobowiązuje do tego, że przy zakupie samochodu dostajesz
puszkę napoju gratis. Najdroższego napoju energetycznego. Pod maską zmian
żadnych nie ma, czyli silnik 1,6 o mocy 133 KM. Szkoda, bo konkurencyjny Abarth
500 oferuje limitowane odmiany mocniejsze nawet o prawie 50 KM. Podsumowując za
cenę prawie 58 tysięcy złotych dostajemy dodatkowo niestandardowe malowanie i
tabliczkę z numerem naszego samochodu i logo Renault Sport na gałce zmiany
biegów. Trochę mało jak za 4 tysiące złotych dopłaty.
2. Mercedes-Benz SLS AMG GT
fot. Mercedes-Benz
Od
czasu debiutu modelu SLS minęło już dwa lata. Przez ten czas konkurenci zdążyli
pokazać już nowe modele albo odświeżyć dotychczasowe, przez co oczy zwrócone
dotychczas na Mercedesa przestały na niego patrzeć. By owe oczy ściągnąć
ponownie do siebie Stuttgardzki producent postanowił lekko odświeżyć swój
model. Ciężko mi powiedzieć co z zewnątrz miałoby ulec zmianie. Najłatwiej
pewnie jest zmienić model felg, dlatego więc posunięto się jedynie tu w
zmianach. Pod maską działo się dużo więcej. Przybyło całkiem spore stadko 20
koni, co w sumie daje ich 591. Do 100 km/h auto ma przyspieszać w 3,7 s, a
prędkość maksymalna ma wynosić 317 km/h. Najbardziej dziwne w tym wszystkim
jest dodawanie kolejnych literek, co już daje 23 znaki. A co, jeśli za dwa lata
Mercedes zrobi facelifting i za 4 lekkie odświeżenie? Pod koniec produkcji może
wyjdzie jeszcze wersja SLS-R – wyczynowa na wzór SLR’a, co w połączeniu z
resztą literek dodawanych przy każdym odświeżaniu da z pewnością wynik
porównywany z tym - http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/4/49/Th-Bangkok_ceremonial_name.ogg
.
3. Toyota Prius Plus
fot. Toyota
fot. ztm.waw.pl |
Jest nim Solaris Urbino Hybrid 18. Jest
on, co prawda nieco wolniejszy, ale kupowanie hybrydowej Toyoty dla sportu jest
jak kupowanie suszarki do włosów i zamontowanie jej w aucie jako turbiny. Poza
tym przewieziesz tym kolosem 160 osób (chociaż Warszawiacy potrafią nawet i
podwoić ten wynik), a pod prawą stopą masz już nie 136 koni, jak w Priusie, a
340! Cena to prawie 2 miliony złotych. Jeśli cię jednak nie stać, to nie
przejmuj się. Możesz się takim przejechać już za 2,40 przez całe 20 minut.
4. Mercedes-Benz
CLS Shooting Brake
fot. Mercedes-Benz
To chyba
najładniejsze kombi, jakie obecnie będzie się produkować. Długo wyczekiwany, bo
jeszcze od czasów pierwszej generacji CLS Shooting Brake to chyba najciekawszy
debiut minionego tygodnia. Do przedniego słupka samochód wygląda zupełnie
identycznie jak odmiana sedan. Później linię coupe-kombi utrzymuje opadająca
linia szyb. Sam tył to doskonale znane światła i zderzak. Samochód, do którego
ciężko będzie zapakować lodówkę, ale sprzęt na tygodniowy wypad w Alpy z 4
osobową rodziną w sam raz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz