Czerwony kapturek
Jeszcze nie tak dawno temu obawiałem się, że moda na blaszane dachy w
kabrioletach całkowicie zdominuje materiałowe osłony przed deszczem. Zwłaszcza
te najbardziej urokliwe, w jasnych kolorach. Warto wejść pod tę czerwoną
powłoczkę, by doświadczyć wszystkiego najlepszego, co ma do zaoferowania
Porsche Boxster S.
W
bajce pod czerwonym kapturkiem kryła się bardzo zaradna dziewczynka, która
przyniosła chorej babci kwiaty, placek i butelkę wina. Z resztą jak zapewne
pamiętacie, do zerwania kwiatów namówił ją z resztą wilk, by ten w międzyczasie
mógł powędrować do chorej kobiety przed kapturkiem. Po co? Na pewno wiecie. Tak
czy siak kapturek przyszedł do domu babci, gdzie zastał „owczarka w babskich
gaciach”. Po serii wnikliwych pytań ten pożera dziewczynkę, lecz z pomocą
przychodzi myśliwy, który rozpruwa brzuch i zaszywa w nim przyniesione przez
uratowaną dziewczynkę kamienie.
Porsche
Boxster S nie jest do końca książkowym czerwonym kapturkiem. To wilk ubrany w
szkarłatną pelerynkę, ale o tym później. Już sam wygląd może co nieco zradzać z
charakteru – czarny jak smoła lakier pokrywa wydatne błotniki, maskę, pokrywę
silnika, a nawet felgi. Oszczędzono jedynie ranty felg, które solidnie
wypolerowano. Bez wątpienia można powiedzieć, że to czarny charakter i wszystko
tu by się zgadzało, gdyby nie wspomniany czerwony materiałowy dach. Prawdę
powiedziawszy również i tył wygląda groźnie. Zwłaszcza, kiedy stoi w cieniu i
jedynym jego wyróżnikiem są LED-owe pasy świetlne.
Wewnątrz
nie trudno znaleźć wszechobecną czarną skórę, którą przyozdabia zimne aluminium
i listwy z włókna węglowego. Fakt, przyjemnie tu, jednak najlepsze wrażenie
wnętrze sprawia po stronie kierowcy, a zajmowanie miejsca na wygodnym lewym
fotelu jest prawdziwą przyjemnością. Przed oczami znajduje się niezbyt duża, za
to idealnie okrągła kierownica z wielkimi łopatami, albo inaczej ostrzami do
brutalnego i błyskawicznego ścinania biegów, zaś trochę dalej znajduje się
zestaw do komunikowania kierowcy (od lewego) ile pędzi, jak wysoko śpiewa
silnik, czy ma co jeszcze pić, oraz czy się nie zagrzał, plus kilka wskaźników
pomiarowych.
Nie ma
na co czekać – trzeba obudzić do życia 3.4 litrowy, 6 cylindrowy silnik typu
bosker, który bez wspomagania ze strony doładowania gromadzi w swoich szeregach
315 dziko rwących przed siebie koni mechanicznych. Oczywiście wszystko zależy
od kierowcy, bo jeśli trzeba, to stadko będzie spokojnie i bez protestu
przemieści 1350 kilogramów w całkiem komfortowy sposób, ale jeśli będziesz
chciał zaszaleć...
Pamiętacie
wilka z czerwoną pelerynką i kapturkiem? To jest właśnie to, o co mi chodziło.
Włączcie tryb sport chrono, uwolnijcie wydech i dajcie się ponieść
przeciążeniom targającym głową we wszystkie strony. To niezwykle brutalny, ale
i przewidywalny samochód, który daje poczucie, że możecie z nim zrobić
dosłownie wszystko i nie jest to przesada. Chwytając kierownice przedłużacie
sobie ręce, dotykając pedałów czujecie pod stopami asfalt. Boxster jest szóstym
zmysłem dla kierowcy. Skrzynia biegów to jedna z najlepszych tego typu
konstrukcji na świecie – jest niesłychanie szybka, skraca przyspieszenie i
zmniejsza zużycie paliwa. Fakt, można zatęsknić za tradycyjną przekładnią i jej
bardzo krótkimi drogami, ale automat nie ma w sobie absolutnie niczego
umniejszającego. Jeśli trzeba, to natychmiast zredukuje biegi z ostatniego na
drugi, a towarzyszący przy tym ryk silnika staje się wręcz wszechogarniający.
Gang
ujadającego 6 cylindrowego boksera wchodzi gdzieś do ucha, przenika przez
bębenki i robi taki raban w uchu środkowym, że dźwięk pozostaje w głowie
jeszcze na długo po wyłączeniu silnika. Wjedźcie autem do tunelu, a
doświadczycie brutalnego gwałtu na uszach, bo ten silnik nie pieści łagodnym
bulgotem, który przeradza się w soczyste warknięcia. On właściwie od połowy
skali ryczy z wściekłością furiata, któremu nie wyszedł z góry wygrany zakład.
Jest jak wilk bez kamuflażu z czerwonego pelerynki, chwilę przed pożarciem, a
sam z niecierpliwością czekasz na chwilę, kiedy znajdziesz się w jego paszczy.
Na
koniec przejdę do kosztów. Bazowe Porsche Boxster S jest wycenione na prawie
307 tysięcy złotych. Mogę zagwarantować, że na tym wydatki się nie skończą, a
te w cenniku Porsche są bardzo mocno wywindowane. Testowy egzemplarz został
wyposażony w skrzynię Porschedoppelkupplungsgetriebe za 14,6 tysiąca złotych,
felgi 20 calowe (7 400 zł + malowanie ich na czarno za 6,1 tys. złotych),
czujniki parkowania za 4,5 tysiąca, Sport Chrono (10,5 tys. zł), wstawki
wewnątrz z włókna węglowego (7674,40 zł), sportowy wydech (11 tysięcy zł),
skórzaną tapicerkę (za 16 tysięcy) i ciemne tylne światła (tu jedynie
2 280,60 zł). Kwota końcowa opiewa na blisko 443 tysiące złotych.
Ogromne
podziękowania dla Grzegorza Ciźli z GCOS za pomoc przy realizacji materiału.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz