Poniedziałkowy
wieczór obfitował w przedpremiery Forda, a gwoździem specjalnym był od dawna
oczekiwany na europejskim rynku Mondeo, który już od 1,5 roku jest dostępny na
rynku amerykańskim pod nazwą Fusion. Czy owy czas był typowym zagraniem na
zwłokę?
Złośliwcy
stwierdzą, że najzupełniej tak, choć i oni nie są w stanie powiedzieć, czemu
miałaby służyć owa gra. Przecież do tego czasu ledwie pokazano Passata GTE,
więc informacji na jego temat i tak jest za mało, by hybrydowa odmiana Mondeo
mogła bezpiecznie wejść na rynek. Nie mniej jednak powróćmy do salonu Auto
Nobile, gdzie poza ekologicznym wariantem nowego auta klasy średniej pokazano
również Forda Focusa.
Przyznam
szczerze, że owa premiera wywarła na mnie akurat najmniejsze wrażenie i była
bardziej jak przeciętny support przed koncertem Edyty Bartosiewicz, co z resztą
było widać po uczestnikach pokazu, którzy dużo chętniej gromadzili się przy
nowym, flagowym modelu. Samochód wygląda jak połączenie Fiesty z Mondeo. Z
pierwszego auto przejęło grill, zaś od większego brata otrzymało bardziej
wyraziste rysy, zwłaszcza przedniej części nadwozia. To jednak nie wszystko, co
uległo zmianie. Nowe są też zderzaki, reflektory, tylne światła, zegary oraz
konsola środkowa.
Prawdziwe
gwiazdy przedstawiono kilka chwil później. Na początku pokazano grafitowe
Mondeo Kombi i szczerze przyznam, że to najładniejsza wersja nadwoziowa tego
auta, mimo iż zdecydowanie najwyraźniej widać po niej "ciężarówkowe" wymiary i
ogromną ładowność. Przednia część nadwozia – absolutnie drapieżna – to przede wszystkim
ogromny wlot powietrza, cały czas utrzymujący się w nawiązaniu do Aston Martina
oraz mocno „zmrużone” reflektory LED-owe z sekwencyjnymi kierunkowskazami,
działającymi w taki sam sposób, co w topowych wersjach Audi.
I to
robi największe wrażenie, bo dotychczas na taki luksus mogły pozwolić sobie
faktycznie, wyłącznie producenci klasy premium. Ba! Sekwencyjnych
kierunkowskazów nie znajdziecie ani w BMW, ani w Mercedesie, ani co dopiero w
Volvo, Alfie Romeo, Lancii, DS-ach Citroena, czy też Infiniti oraz Lexusach.
Wnętrze
Mondeo to wręcz nieograniczona przestrzeń. Jest po prostu ogromna i niestety
bardzo żałuję, że nie mogłem usiąść za kierownicą ani kombi, ani hybrydy, lecz kolejka
chętnych ciągnęła się od salonu do ulicy Marsa i skręcała potem w Żołnierską, a
ja musiałbym ustawić się na szarym końcu. Jeśli więc pod przypływem emocji i
wielkiego bagażnika zapragnąłeś mieć Forda Mondeo, to musiałbyś przygotować się
na wydatek minimum 93 tysięcy zł. Gdybyś jednak nie był zainteresowany aż tak
rodzinną odmianą, to już na „dzień dobry” możesz zachować w portfelu 4 tysiące zł.
Oferta obejmowałaby benzynowy wariant 1.5 z doładowaniem, o mocy 160 KM.
Konserwatyści
lubujący się w sedanach nie znajdą tutaj dla siebie miejsca, bo zamiast
turbodiesla, będą musieli wybrać hybrydową wersję, która jest dostępna jedynie
z tym nadwoziem. Nie zmienia to jednak faktu, że 187 konna odmiana,
zadowalająca się taką samą ilością paliwa, co bazowy turbodiesel, ma bardzo
atrakcyjną cenę. Trudno bowiem znaleźć sedana klasy średniej z napędem
hybrydowym, który kosztuje 122 000 zł. Dlatego też wg. mnie ta oferta może
być niezwykle kusząca nie tylko dla klienta flotowego, ale i indywidualnego.
Organizatorzy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz