Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

środa, 4 marca 2015

Wyścig na ¼ mili – Volkswagen Passat Variant 2.0 TDI Bi-Turbo BMT 4MOTION


Nowy obiekt kultu

Nowy Volkswagen Passat z pewnością zostanie nową ikoną uwielbienia dla wielu milionów Polaków i nie ma co z tym polemizować. Drugim elementem pożądania zostanie nowy silnik TDI, który z 2 litrów pojemności wyciska 240 KM.

Kolejny raz łamię moje postanowienie omijania pewnych tematów do rozmów, nie chcąc wywoływać burzy swoimi poglądami i podejściem do niektórych rzeczy. Niedawno mówiłem o polityce, zaś tym razem pomówimy sobie o Bogu. No może bardziej wiary, ale już na pewno przez pryzmat dekalogu. Kto go zna, na pewno powinien wiedzieć co głosi pierwsze przykazanie. Jako, że żyjemy w kraju katolickim, gdzie do wiary chrześcijańskiej przyznaje się jakieś 88,59% społeczeństwa, to właśnie dla pozostałych 11,41% przytoczę jego treść (reszta przecież o tym powinna wiedzieć): „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Według tego, co mówiono mi na katechezach i w kościele, pod to przykazanie podciąga się również wiarę w różnego rodzaju zabobony, horoskopy, znaczenia snów, numerologię, itp., czyli wszystko to, co może powodować, iż Kościół (jako instytucja) może czuć się w jakikolwiek sposób zagrożony.

I to jest zabawne, bo znam całą masę osób, która czuje trwogę przed przecinającym ich drogę czarnym kotem, boją się piątku, trzynastego, wierzą we wróżbitów z telewizji, albo zawsze przekopują senniki w poszukiwaniu ukrytych treści, bądź ostrzeżenia. Ogólnie jest tego tak dużo i z tak wielu miejsc nas to dotyka, że każdy, choć w najmniejszym stopniu ulega choćby delikatnemu naruszeniu pierwszego przykazania. Przyznam, że sam swego rodzaju dość namiętnie interesowałem się horoskopem i różnego rodzaju numerologiami, głównie z powodu czystej ciekawości tego, co jest tam zapisane, a niektóre rzeczy wręcz idealnie pokrywały się choćby z moim opisem charakteru. Nie mniej jednak cały czas uważam się za katolika, który (przyznaję się bez bicia) sporadycznie pojawia się w kościele. Dla ciekawości dodam, że rzekomo najlepszy wróżbita w Polsce sam określa siebie, jako osobę głęboko wierzącą.

Nad Wisłą jest jeszcze jeden przejaw kultu, który rzutuje się na koncern motoryzacyjny, budujący przede wszystkim wzniesione do poziomu lokalnego bożka Volkswagena, zaś najważniejszymi postaciami są Golf oraz Passat. Możecie wierzyć mi, bądź nie, albo przyjąć te słowa z przymrużeniem oka, ale najwięcej do tej pory zaczepień w spawie testowanego auta miałem w odniesieniu do nowego Passata. Czasami wręcz żałowałem wyboru, bo nie zależało mi na „celebryckim” trybie życia, gdzie królują długie rozmowy o niczym, które – miałem wrażenie – zakończą się tzw. „selfi” z autem w tle. Szukasz cichociemnego samochodu do spokojnego przemierzania Polski? Zapomnij o Passacie. Już bardziej anonimowo czułem się za kierownicą Lamborghini Gallardo Spyder, czy Ferrari 458 Italia.

Z resztą odnoszę wrażenie, że obecny Passat nieszczególnie chce uchodzić za zwyczajnego i bez polotu. Wystarczy tylko popatrzeć na sam przód, z opadającą jak w samochodzie sportowym maską. Ta kończy się na grubym, chromowanym pasie, poniżej którego bryluje szeroki grill, tworzący jedność z gniewnie spoglądającymi reflektorami. Tym akcentem szybko przechodzę do tyłu, gdyż pomiędzy pasami nie dzieje się nic szczególnego, dlatego też kolejny wyróżnikiem samochodu są światła z poziomymi pasami i LED-ową obwódką. Poniżej można zaobserwować pewnego rodzaju zapożyczenie od Skody – mowa o otoczce tablicy rejestracyjnej z ukośnymi przetłoczeniami, z tym, że tutaj są one odwrócone. Zwieńczeniem wszystkiego są podwójne, trapezoidalne końcówki wydechu.

Wewnątrz Passat to morze przestrzeni. Dużo jej z przodu, ale jeszcze więcej z tyłu. Tak właściwie to nie przesadziłbym, jakbym stwierdził, że miejsca na nogi z tyłu jest tyle, co w Superbie, a to oznacza, że bez problemu będziecie mogli rozprostować nogi. Co tam jednak wyciąganie nóg, kiedy z przodu zaszła aż taka rewolucja. Nowe jest niemal wszystko – wykończenie, jakość, design. Nawet zegarek poprawili. I słusznie, bo fluorescencyjne wskazówki mógłbym zrozumieć w Land Roverze Defenderze, a nie w sedanie klasy średniej, który tak bardzo stara się przystać do klasy premium.

Wystarczy jednak przyjrzeć się całemu kokpitowi, by dojść do wniosku, że bramy upragnionej klasy premium są już bardzo blisko. Listwy wykończeniowe są wysokiej jakości, tak samo jak skórzana tapicerka. Na pochwałę zasługuje również pomysł rozciągnięcia kratek nawiewu na całą szerokość kokpitu, bo tak oryginalnego pomysłu zupełnie nie spodziewałbym się w jednej z najnudniejszych marek motoryzacyjnych świata.

Jednak wnętrze to nie tylko miłe zaskoczenia i przyjemne plusy. Kierownica za bardzo kojarzy mi się z przeszczepem od mniejszego brata (tutaj Golfa) i nie przystoi do reszty wnętrza. Zegary zaś byłyby naprawdę świetne, gdyby nie to, że są zdecydowanie zbyt ciemne i o za małym kontraście. W nocy są odpowiednio czytelne, ale za dnia jest po prostu zbyt ciemno. Będę trochę czepialski i wypunktuję też to, że wnętrze mogłoby być jeszcze lepiej wykończone. Co mam na myśli? Wróćmy do zegarka na konsoli środkowej. Ten ma kwadratową obwódkę pokrytą lakierem fortepianowym. Po obu jego stronach są suwaki otwarcia nawiewu, których otoczki są matowe. Czy nie lepiej więc byłoby nałożyć lakierowane plastiki również i na matowe obwódki? Myślę, że z całą pewnością tak.

Lepiej byłoby też popracować nad sprawniej działającą skrzynią DSG, która cały czas ma to do siebie, że dobrze działa wyłącznie przy zmianach biegów na wyższe i to bez względu na to, czy posługujecie się łopatkami, czy zostawiacie zmianę przełożeń komputerowi sterującemu. Może to właśnie dlatego 240 KM i 500 Nm są w stanie katapultować to kombi do 100 km/h w nieco ponad 6 sekund, świszcząc przy tym w dwugłosie pompujących do komór silnika turbosprężarek. Z resztą dość głośno jest nawet wtedy, kiedy silnik spokojnie pracuje na postoju – wtedy do uszu dociera najlepsza muzyka prawdziwego miłośnika niemieckiego turbodiesla, czyli klekot z piekła rodem.

Sama jednostka jest bardzo elastyczna i jakoś nieszczególnie pozwala na spokojne podróżowanie, dlatego nie zdziwcie się, jak znowu będziecie lecieć Passatem od niechcenia 150 km/h. Jakość drogi nie zrobi Wam większego wrażenia, za sprawą adaptacyjnego zawieszenia, który może nie tłumi nierówności tak dobrze jak układ pneumatyczny, ale z pewnością zmiany nastawów będą choć subtelnie zauważalne.

Dla kogo więc skierowany jest Volkswagen Passat Variant 2.0 TDI Bi-Turbo BMT 4MOTION (okropnie długa nazwa, a jeszcze pominąłem „DSG” – to jest w standardzie)? Otóż śmiem twierdzić, iż dla kogoś, kto myśli, że wybierając „szaraczkowego” Passata uniknie uwagi przechodniów, albo zazdrosnego sąsiada. Nic bardziej mylnego, dlatego też dobrze, że producent zaoferował przynajmniej na tyle mocny silnik, by móc szybko zgubić natrętnych sympatyków marki, która jak wspomniałem, nad Wisłą obrosła do rangi kultu.

Aby jednak móc cieszyć się z legendarnego klekotu i wbijającego w miękką tapicerkę przyspieszenia, trzeba najpierw przygotować co najmniej 170 tysięcy złotych. Oczywiście też nie muszę pytać Was, czy Passat w prezentowanej konfiguracji przypadł Wam do gustu, bowiem odpowiedź jest tylko jedna, zaś powiedzenie „nie” będzie równoznacznie z bluźnierstwem. Tak więc, jeśli będziecie mieć 219 tysięcy złotych, będziecie mogli cieszyć się ogromnym kombi doposażonym o m. in. podgrzewanie wszystkich siedzeń, z dodatkową wentylacją foteli, panoramicznym oknem dachowym, komfortowym dostępem do auta, systemem kamer 360o, czy systemem audio Dynaudio.

Czy to dużo? Tak, to bardzo dużo, ale czy biorąc pod uwagę niezwykle poważne zapędy do klasy premium, cena nie stanie się bardzo ważną kartą atutową? O tym przeczytacie w miesięczniku Moto Collection.



















Fot. Marcin Koński

1 komentarz:

  1. W moim Passacie turbina od zawsze była problemem, zwykle nie działała, a jak już działała to wkrótce się psuła. Ostatnia naprawa zupełnie mnie przerosła i żeby naprawić auto przed wyjazdem na wakacje musiałem ratować się szybką pożyczką z https://taktofinanse.pl/?utm_source=blog.bestdrive.pl&utm_medium=Referral&utm_campaign=Buzz2019. Już nigdy więcej pasata z turbiną

    OdpowiedzUsuń