Fot. blog.motosound.de |
Góry
Eifel swoje najlepsze czasy miały już dawno temu – nie są one już szczególnie
wysokie ze względu na ich wiek i erozję, która w międzyczasie robiła wszystko,
by pasmo stawało się coraz niższe. Teraz góry przypominają trochę nasze
Świętokrzyskie, bo najwyższy szczyt – Hohe Acht – mierzy niespełna 750 metrów
wysokości (Łysica ma trochę mniej – 612 m).
Ale to
nie o górach będę mówić, gdyż same w sobie mają coś bardzo cennego dla
kierowców z całego świata. 165 zakrętów rozciągniętych na 21 kilometrach, z
różnicą wysokości dochodzącą do 300 metrów. Jeśli jesteś prawdziwym zapaleńcem,
to owe dane bez trudu powinny nakierować Cię na Nürburgring Nordshleife,
nazwane przez Jackiego Stewarta Zielonym
Piekłem. Nie znam nikogo, kto nie chciałby się tam znaleźć. Ba! To miejsce (oprócz
kilku innych torów i nie tylko) mam zapisane jako cel mojej turystycznej
wędrówki, którą uskutecznię przed śmiercią.
Jednakże
i o tym nie będę Wam prawić. Te same góry skrywają jeszcze jedno. Luksusowe
coupe, które – jak ktoś bardziej spostrzegawczy stwierdzi – jest przebudowanym
Audi. Nawet dodam, że mowa o S5 i to tej lepszej, z filmu Hitman, kiedy czeluście pod maską zamieszkiwało wolnossące V8 o
pojemności 4.2 litra. Tutaj silnik do wdychania świeżego powietrza, otrzymał
kompresor, dzięki któremu produkuje 510 koni dostępnych dopiero przy 7
tysiącach obrotów na minutę.
Jeśli
jednak oczekujecie piorunującego przyspieszenia, mimo dość ociężale
wyglądającego nadwozia, to dodam, że nie tylko tak wygląda, ale faktycznie jest
ciężkie. Benarrow waży tyle, co przeciętny duży SUV pokroju BMW X5, czy Audi
Q7, czyli równo 2100 kg. To dlatego sprint do 100 km/h trwa 4.5 sekundy.
Prędkość maksymalna za to wydaje się być absolutnie wystarczająca dla Gran
Turismo – to 302 km/h. Co więcej, jest ona absolutnie bezpieczna, gdyż za
przemyt koni mechanicznych na koła odpowiada napęd quattro, który działa w
sposób absolutnie najnudniejszy z możliwych.
„Nudny”
nie będzie jednak najodpowiedniejszym określeniem nadwozia. Kiedy patrzę na
auto z boku, przychodzi mi na myśl pancernik z Monachium, czyli BMW 5 GT, a to
za sprawą ogromnej ilości blach i niewielkich okien. Obła karoseria typu
fastback zaczyna się pionowym pasem przednim, który wygląda dość osobliwie – zdecydowanie
dominują tu okrągłe światła (podwójne reflektory, światła przeciwmgłowe i
kierunkowskazy) rozdzielone wąską atrapą chłodnicy, na której bryluje dość
spore logo, wyglądające jak koło zębate. Pod grillem nie znajdziecie za to
ogromnych wlotów powietrza do wszelkiej maści chłodnic. Ważniejsze jest, by
można było zainstalować tablicę rejestracyjną. Dopiero pod nią znalazły się
dodatkowe, symboliczne miejsca uchwycenia życiodajnej zupy, z czego najzdrowszy
jest tlen (bo daje siłę ;) ).
Przechodząc
do tyłu, wrócę do profilu, gdzie znajdziecie chyba najlepiej dopasowane
rozmiarem koła, do masywności błotników. Owe felgi mierzą 20 cali średnicy i
szczelnie wypełniają nie mniej wydatne nadkola. Zadek Benarrowa jest najmniej
urodziwy, a to za sprawą jego rozmiaru i czterech czerwonych punkcików, które
mogą przywodzić na myśl pryszcze piętnastolatka. Gdyby nie sam charyzmatyczny
ryk silnika, wydobywający się przez dwie szczeliny w zderzaku, to zapewne nawet
nie chciałbym się tam nawet zapuszczać. Szczerze żałuję, że nie można było tego
zgrabniej zakończyć.
W
środku nie jest normalniej. Co prawda jest tu dość dużo zapożyczeń od Audi, jednak
wszechobecność czerwonych skór połączonych z chromem wyglądają dość kiczowato.
Jeszcze gorzej prezentują się kratki wlotu powietrza, które pasują tu jak
pięści do nosa. Dlatego? Bo kokpit jest praktycznie żywcem przeniesiony ze
wspomnianego Audi S5, a owe kratki – wprost z pierwszego Audi TT – auta, które
pojawiło się na rynku 9 lat wcześniej od sportowego coupe spod znaku czterech
pierścieni. Jakbym miał wybrać najładniejszy element wnętrza, to zdecydowanym
faworytem byłyby zegary, które są po prostu piękne. Popatrzcie tylko na
klasyczną czcionkę i loga umieszczone na wskazówkach.
Ale
Benarrow właśnie musi trochę szokować. Jeśli nie swoimi możliwościami, to
właśnie za sprawą dyskusyjnego wyglądu, czy krzykliwego wystroju wnętrza, a
indywidualizm ma swoją cenę. I to całkiem nie małą, bo przekraczającą
1 161 000 zł. W gratisie otrzymacie za to świetne osiągi i przepustkę
do klubu 300+ km/h.
Fot. skyliner42.blogspot.com |
Fot. n-tv.de |
Fot. blog.motosound.de |
Fot. urban-society.de |
Fot. onlycarsandcars.blogspot.com |
Fot. diarimotor.com |
Szczerze mówiąc to ja jeszcze nawet nigdy o takim samochodzie nie słyszałam. Jednak jaki on by nie był to na dobrą sprawę każdy pojazd może się popsuć. Właśnie dlatego kontakt z pomocą drogową https://pomocdrogowagdynia.pl/ w takich sytuacjach jest wskazany.
OdpowiedzUsuńŚwietne doświadczenie z usługami https://pomocdrogowagdansk.pl/. Kiedy mój samochód odmówił posłuszeństwa, byli tam, aby mi pomóc, w ciągu kilku minut od mojego telefonu. Ich profesjonalizm i efektywność sprawiły, że ta stresująca sytuacja stała się znacznie mniej problematyczna. Zdecydowanie polecam ich każdemu, kto potrzebuje szybkiej pomocy drogowej.
OdpowiedzUsuń