Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

środa, 22 października 2014

Wieczór dwóch i pół premiery


Poniedziałkowy wieczór obfitował w przedpremiery Forda, a gwoździem specjalnym był od dawna oczekiwany na europejskim rynku Mondeo, który już od 1,5 roku jest dostępny na rynku amerykańskim pod nazwą Fusion. Czy owy czas był typowym zagraniem na zwłokę?

Złośliwcy stwierdzą, że najzupełniej tak, choć i oni nie są w stanie powiedzieć, czemu miałaby służyć owa gra. Przecież do tego czasu ledwie pokazano Passata GTE, więc informacji na jego temat i tak jest za mało, by hybrydowa odmiana Mondeo mogła bezpiecznie wejść na rynek. Nie mniej jednak powróćmy do salonu Auto Nobile, gdzie poza ekologicznym wariantem nowego auta klasy średniej pokazano również Forda Focusa.

Przyznam szczerze, że owa premiera wywarła na mnie akurat najmniejsze wrażenie i była bardziej jak przeciętny support przed koncertem Edyty Bartosiewicz, co z resztą było widać po uczestnikach pokazu, którzy dużo chętniej gromadzili się przy nowym, flagowym modelu. Samochód wygląda jak połączenie Fiesty z Mondeo. Z pierwszego auto przejęło grill, zaś od większego brata otrzymało bardziej wyraziste rysy, zwłaszcza przedniej części nadwozia. To jednak nie wszystko, co uległo zmianie. Nowe są też zderzaki, reflektory, tylne światła, zegary oraz konsola środkowa.

Prawdziwe gwiazdy przedstawiono kilka chwil później. Na początku pokazano grafitowe Mondeo Kombi i szczerze przyznam, że to najładniejsza wersja nadwoziowa tego auta, mimo iż zdecydowanie najwyraźniej widać po niej "ciężarówkowe" wymiary i ogromną ładowność. Przednia część nadwozia – absolutnie drapieżna – to przede wszystkim ogromny wlot powietrza, cały czas utrzymujący się w nawiązaniu do Aston Martina oraz mocno „zmrużone” reflektory LED-owe z sekwencyjnymi kierunkowskazami, działającymi w taki sam sposób, co w topowych wersjach Audi.

I to robi największe wrażenie, bo dotychczas na taki luksus mogły pozwolić sobie faktycznie, wyłącznie producenci klasy premium. Ba! Sekwencyjnych kierunkowskazów nie znajdziecie ani w BMW, ani w Mercedesie, ani co dopiero w Volvo, Alfie Romeo, Lancii, DS-ach Citroena, czy też Infiniti oraz Lexusach.

Wnętrze Mondeo to wręcz nieograniczona przestrzeń. Jest po prostu ogromna i niestety bardzo żałuję, że nie mogłem usiąść za kierownicą ani kombi, ani hybrydy, lecz kolejka chętnych ciągnęła się od salonu do ulicy Marsa i skręcała potem w Żołnierską, a ja musiałbym ustawić się na szarym końcu. Jeśli więc pod przypływem emocji i wielkiego bagażnika zapragnąłeś mieć Forda Mondeo, to musiałbyś przygotować się na wydatek minimum 93 tysięcy zł. Gdybyś jednak nie był zainteresowany aż tak rodzinną odmianą, to już na „dzień dobry” możesz zachować w portfelu 4 tysiące zł. Oferta obejmowałaby benzynowy wariant 1.5 z doładowaniem, o mocy 160 KM.

Konserwatyści lubujący się w sedanach nie znajdą tutaj dla siebie miejsca, bo zamiast turbodiesla, będą musieli wybrać hybrydową wersję, która jest dostępna jedynie z tym nadwoziem. Nie zmienia to jednak faktu, że 187 konna odmiana, zadowalająca się taką samą ilością paliwa, co bazowy turbodiesel, ma bardzo atrakcyjną cenę. Trudno bowiem znaleźć sedana klasy średniej z napędem hybrydowym, który kosztuje 122 000 zł. Dlatego też wg. mnie ta oferta może być niezwykle kusząca nie tylko dla klienta flotowego, ale i indywidualnego.



















Fot. Marcin Koński

Organizatorzy:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz