Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

piątek, 3 października 2014

Szybkie i nieznane: TranStar Dagger GT

Fot. auto-blog.pl

Ktoś kiedyś powiedział, że Amerykanie muszą mieć wszystko naj. Tak samo, jak Rosjanie, Chińczycy i mieszkańcy Zjednoczonych Emiratów Arabskich. O Europejczykach jakoś tu się nic nie mówi, bo nieszczególnie zależy nam, by być naj na każdej płaszczyźnie. Jeśli po prostu chcemy być w czymś najlepsi, to ciężko na to pracujemy i osiągamy cel. Bez szczególnego unoszenia się i epatowania na lewo i prawo. Wróćmy jednak do naszych sąsiadów zza atlantyckiej miedzy. Zawsze chcieli być najwięksi, najszybsi i najbogatsi, ale dlaczego zawsze brakuje im ambicji, by ich auta były najlepiej prowadzącymi się? Gdyby zbudowali takowe pojazdy, pewnie i Europejczycy padliby na kolana z nieukrywanym podziwem. Tak się jednak nigdy nie stanie, bo dla przeciętnego Amerykanina zakręt jest rzadszym zjawiskiem, niż lądowanie UFO, kataklizmy niszczące ich piękny kraj, czy katastrofy epidemiologiczne razem wzięte.


Dlatego też tak bardzo zafascynowali się prędkością i przyspieszeniem. Tam nawet popularne pick-up-y rozpędzają się do 60 mil na godzinę (96 km/h) w około 6-8 sekund. Wyobrażacie to sobie? U nas wrażenie robi samochód, który setkę osiąga dopiero po 10 sekundach, a tam zwyczajna ciężarówka spod świateł zmiotłaby go w pył. A co powiedzielibyście na drogową płaszczę w wersji coupe, bądź roadster, która 100 km/h osiąga w... 1,5 sekundy?


Mowa o raczej niedoszłym projekcie Amerykanów, w którego wplątano nawet NASA. Auto jest płaskie jak naleśnik, ma bardzo okazałe błotniki, solidnych rozmiarów wloty powietrza i trójkątne tylne światła. Z której strony by nie spojrzeć, to z pewnością zrobiłby piorunujące wrażenie. W środku – abolutny minimalizm. Kilka otworów wentylacyjnych, wyświetlacz, parę zegarów i bardzo mocno spłaszczona u dołu kierownica.


Ogólnie wnętrze musi spełniać dwa założenia – fotele muszą być bardzo wygodne, a kierownica ma nie dawać się puścić z rąk. Dlaczego? Tu dopiero Dagger zrobi na Was wrażenie. Pod maską ważącego nieco ponad 900 kg samochodu zamontowano silnik V8 z układem Twin Turbo. O pojemności (uwaga) 9,4 litra i mocy (uwaga!) 2000 KM! Jak już wspomniałem pierwsze 100 km/h pada łupem po 1,5 sekundy, zaś prędkość maksymalna teoretycznie wynosi ponad 480 km/h. Jeśli szczęki nie opadły Wam wystarczająco nisko, to dodam jeszcze, że torową wersję ma ciągnąć zaprzęg bogatszy o kolejnych 500 koni. To drogowy odpowiednik poczwórnego Bypass Burgera.

Trzy lata temu auto miało bić rekord prędkości ustanowiony przez Bugatti Veyrona Super Sport. W tym samym czasie Dagger GT miał trafić na rynek, gdzie kosztowałby od mniej więcej 1 515 000 złotych. Jak na potwora kpiącego z Veyrona, to bezczelnie śmiesznie niska cena.


Fot. performancedrive.com.au
Fot. sub5zero.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz