Fot. favcars.com |
Lata
80. musiały być bardzo szalone. Przynajmniej tak słyszałem, bo nie było mi dane
żyć w tej dekadzie. To szaleństwo najbardziej było widoczne chyba właśnie w
motoryzacji, bo właśnie wtedy niemal obowiązkowym wyposażeniem każdego
sportowego samochodu były chowane reflektory. Ten element nie ominął też
klasycznej 911, choć ich obecność do końca nie można tłumaczyć ogólnym trendem.
Porsche
911 z „płaskim nosem” – bo tak należy tłumaczyć Flachbau – powstało z okazji
uczczenia sukcesów modelu 935. Początkowo miała to być odrębna drogowa wersja
auta wyścigowego. W 1981 roku na liście wyposażenia opcjonalnego pojawił się
pakiet aerodynamiczny zmieniający błotniki, maskę i reflektory – wszystko dla
zminimalizowania oporów powietrza. Auto wyposażone w ten pakiet nie figurowało
już jako „Porsche 911 Turbo”, tylko „Porsche 911 Turbo SE”. Mało tego, sama
opcja musiała kosztować kosmiczne pieniądze, ponieważ modele Flachbau były
około 60% droższe od swoich tradycyjnych braci. To jeszcze nie koniec, bo
następne modyfikacje zwiększające unikatowość modelu, bądź podnoszące moc tylko
bardziej windowały cenę. Dzięki temu też Porsche 911 Flachbau swego czasu był
najszybszym samochodem pochodzącym z Niemiec.
Nawet
obecnie 275 km/h robi wrażenie. Zwłaszcza, że lwia część szybkich samochodów na
autobahnach mogą sobie pozwolić na prędkość maksymalnie 25 km/h niższą. Samo
przyspieszenie też należy uznać, za nieprzeciętne. Tym bardziej, że skrzynia
biegów ma tylko 4 przełożenia, a podłączona do niej siłownia produkuje okrągłe
100 koni z każdego litra pojemności.
Porsche
Flachbau produkowano tylko przez dwa lata. W tym czasie z fabryki wyjechało 609
egzemplarzy (349 Coupe, 229 Cabrio i 31 Targa), a każdy z modeli z pewnością
musi być inny zważywszy na to, że Porsche nie od dziś dba o przerażająco długą
listę dodatków. Ile mogą obecnie kosztować używane egzemplarze? Tu musicie
przygotować się na solidny wydatek i lepiej sprzedajcie swoją rodzinę do badań
medycznych, bo pół miliona dolarów to absolutne minimum jeśli chodzi o zadbane
egzemplarze. Znalezienie auta w kiepskim stanie do renowacji też nie będzie
tanie (tak samo jak sama restauracja), jednak po remoncie wartość samochodu
zwróci koszt inwestycji ze sporą nawiązką.
Fot. autoevolution.com |
Fot. thelingenfeltercollection.com |
Fot. thelingenfeltercollection.com |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz