Samochodów
sportowych ciąg dalszy. Drugi tydzień z rzędu Bugatti pokazuje kolejną wariację
na temat Veyrona, Lamborghini nie pozostaje dłużne McLarenowi, a przy tym
wszystkim Skoda przedstawia nową Fabię. To się nazywa mieć wyczucie.
1. Lamborghini Huracan LP620-2 Super Trofeo
Fot. Lamborghini
250 kg
strata w masie to bardzo dużo. Zapewne można zawdzięczać ją morzu włókna
węglowego i alcantary, które wyparły skórzaną tapicerkę. Oczywiście jak to wersja
torowa, zabrakło tu też dodatków typu klimatyzacja, czy radio, ale to jeszcze
nie wszystko. Najważniejsza zguba, to brak napędu na przednie koła – w Huracanie
silnik kręci tylko tylnymi walcami. Super, nie? Ponadto samochód otrzymałmowe
zderzaki, spoilery i podwójną końcówkę wydechu wychodzącą tam, gdzie normalnie
auto miałoby tablicę rejestracyjną. Sam silnik odpowiada za produkcję 611 KM,
więc dobra zabawa na torze gwarantowana.
2. Bugatti Veyron Grand Sport Vitesse 1of1
Fot. Bugatti
To
chyba najbardziej unikatowy Veyron, jaki zjedzie z taśm produkcyjnych. Auto
powstało na specjalne zamówienie klienta z Singapuru i miało nawiązywać do
historycznego Typu 35, z którym pozuje 1of1. Nadwozie w całości pokryto włóknem
węglowym, które pomalowano lakierem bezbarwnym i (miejscami) żółtym. Ten sam
motyw kolorystyczny zapanował wewnątrz, a żeby było ciekawiej, boczki drzwiowe
zdobią wycięte laserowo podobizny Veyrona (w razie, jakby kierowca i pasażer
zapomnieli jak wygląda ich auto), zaś między fotelami znalazło się miejsce dla
wspomnianego Typu 35. To jednak nie koniec smaczków. To pierwsze Bugatti,
którego atrapa chłodnicy składa się ze skrótów słowa „Polska”, choć wcale nie
mają aż tyle wspólnego z naszym pięknym krajem. PL to inicjały nabywcy, zaś
cały proces produkcji składał się z wycięcia liter laserem, anodyzowania i
ręcznej polerki, co pochłonęło aż 200 roboczogodzin (co daje ponad miesiąc
roboczy).
3. Skoda Fabia
Fot. Skoda
Z całą
pewnością to najładniejszy tył wśród miejskich samochodów koncernu Volkswagena.
Masa kanciastych przetłoczeń i równie ostro zakończone klosze tylnych świateł
prezentują się wyjątkowo dobrze. Przód utrzymano w podobnej tonacji
upodabniając go do Rapida, jednak aż takiego wrażenia już na mnie nie zrobił. Oczywiście
jak przystało na masówkę, auto stało się większe tu i ówdzie, producent nawet
chwali się, że Fabia ma największy bagażnik w klasie – jakby na wakacje do
Bułgarii miała się zapakować 5 osobowa rodzina.
Samo
auto stało się niższe, krótsze i szersze, co już może cieszyć, bo Fabia mniej
będzie przypominała minivana. Niestety stylistyka jest tu najbardziej sportowym
elementem, bo producent chwali się silnikami o pojemności 1 i 1,2 litra, dzięki
którym mała Skoda może rozwijać od 60 do 110 KM. Diesle mają taką samą ilość KM
pod maską, co w poprzedniczce – od 75 do 105, jednak sama pojemność silników
spadła z 1,6 do 1,4.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz