Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

piątek, 18 lipca 2014

Szybkie i nieznane: Lovel F-20

Fot. startwin.com

W końcu zdecydowano się nazwać pojazd w taki sposób, by osoby z wadą wymowy mogły bez problemu wymówić czym jeżdżą. Faktem jest to, że jak powiedzą, czym się poruszają, to każdy sobie pomyśli, że pomyka po mieście rowerem. Zdziwienie ogarnie dopiero wtedy, kiedy spodziewający się roweru zobaczą takiego oto dziwaka.

Mikrus ma obły krótki pysk, wielką przednią szybę, za nią jeden fotel. Oczywiście jak na dziwaka przystało, auto nie ma drzwi, zaś z tyłu po środku sterczy ogromne koło. F-20 ma dużo więcej powiązań z motocyklem. Naturalnie silnik, to konstrukcja również przeniesiona z jednośladu i jak wynika z moich dogłębnych badań, pochodzi z asortymentów Kawasaki, której pojemność 1 litra odpowiada 145 koniom mechanicznym mocy. Sekwencyjna przekładnia o 5 biegach jest tylko lekką przeróbką tego, co można spotkać w każdego rodzaju jednośladach, z tą różnicą, że tu przełożenia zmienia się dźwignią.

Największe wrażenie robi jednak masa, gdyż ta wynosi równo 360 kg i jeśli narzekaliście na 145 KM mocy, to tu Was usatysfakcjonuję. Przelicznik mocy na jedną tonę masy wynosi 403 KM, a to może sugerować piorunujące osiągi. I tak też jest, bo Lovel F-20 pod względem przyspieszenia 0-100 km/h może równać się z Ferrari Enzo. W obu autach bowiem do osiągnięcia trzycyfrowej prędkości potrzeba zaledwie 3,5 sekundy. Prędkość maksymalna? 240 km/h – to zupełnie wystarcza zarówno na drogi, jak i na tor, gdzie dziwak bez problemu spierze tyłki dużo mocniejszym rywalom.

Fot. startwin.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz