Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

środa, 11 czerwca 2014

Wyścig na ¼ mili – BMW M235i


Nowy idol


BMW M235i w piękny sposób odwołuje się do najlepszych cech pierwszego M3. Z tego też powodu zaczynam obawiać się, że w przyszłości seria 2 będzie najchętniej oznaczanym literą „M” samochodem w gamie.


Spieszmy się kochać samochody sportowe. Tak szybko odchodzą. Tymi słowami chyba najlepiej mogę podsumować żywot najmniejszego coupe w ofercie BMW – serii 1. Mały, zwinny i bardzo szybki (tu przede wszystkim o 1M Coupe). Śmiało mógł być okrzyknięty spadkobiercą wszystkich idei, jakimi przyświecała budowa pierwszej odsłony BMW M3 i przy wszystkich jego zaletach (i wadach  – w Polsce jest podobno więcej M3 E30, niż kiedykolwiek powstało na świecie), nawet niezbyt wyględny przód przestawał mieć znaczenie.


Niestety jednak wszystko co dobre, szybko się kończy. Siedem lat (w tym wypadku minęły one właściwie niepostrzeżenie) po premierze, przyszła kolej na drugą odsłonę kompaktowego coupe. Zanim jednak o nim opowiem, poużalam się nad losem tego naj, ponieważ z taśm produkcyjnych 1M Coupe zjeżdżał tylko przez dwa lata. W tym czasie swoich właścicieli znalazło 6309 egzemplarzy bardzo kąśliwego, 340 konnego kompaktowego potwora.


Następca – już z dwójką w nazwie – nie uchronił się od przypadłości poprzednika. Różnica polega na tym, że tutaj zamiast przodu, styliści zepsuli tył auta. Dokładnie chodzi mi o światła, które z grubsza odpowiadają bawarskiemu „dress code-owi” kształtu litery „L”. Mało tego, bardzo nieładnie wnikają w klapę bagażnika, co oznacza, że ciężko będzie zapakować wakacyjną walizkę bez zahaczenia o którąś z lamp.


Cała reszta prezentuje się perfekcyjnie. Wystarczy spojrzeć na proporcje – długa maska, krótki tył, wyraziste przetłoczenia z boku, bystre spojrzenie i gniewny wyraz atrap chłodnicy. W środku znajduje się tylko to, co jest najlepszego w Monachium. Gruba, mięsista kierownica i świetne materiały wykończeniowe dla rąk, dla oczu wyśmienicie czytelne zegary, zaś dla prawej stopy – bardzo skuteczne hamulce i...


... 326 najlepszy niemieckich koni mechanicznych do naszej dyspozycji. To zaś oznacza sprint do 100 km/h w mniej, niż 5 sekund i prędkość maksymalną tradycyjnie ograniczoną do 250 km/h. Jeszcze większe wrażenie robi to, w jakim stylu M235i pokonuje zakręty czarując zwrotością i pewnością prowadzenia. Ten samochód zachowuje się, jakby miał ADHD, bo najlepszą zabawą jest nieustanna zmiana kierunku jazdy. Nie zdziwcie się, że odcinek drogi pomiędzy Miężeninem, a Babinem (jakieś 30 km prostej jak drut drogi) samochód potraktuje jak „Trasę tysiąca zakrętów” z Połczyna-zdroju do Czaplina. Co ciekawe, Wy też będziecie tym zachwyceni.


Wystarczy, że przed wyjechaniem swoim nowym M235i zapłacicie co najmniej 206 tysięcy złotych, ale mógłbym dać sobie głowę uciąć, że na tym Wasz kosztorys na pewno się nie zamknie. Jeśli chcielibyście – wzorem prezentowanego auta – wyposażyć je w m.in. automatyczną klimatyzację z podgrzewanymi fotelami, automatyczną skrzynię biegów, czy czujniki parkowania, świateł i wycieraczek, musielibyście przygotować jeszcze 57,5 tysiąca złotych, przy czym cennik ostatecznie powinien zamknąć się na poziomie 263 tysięcy złotych. Wierzcie mi, że M235i jest absolutnie wart tych pieniędzy. Tym bardziej, że nigdy nie wiadomo jak długo pozostanie w sprzedaży.












Fot. Krystian A. Kwaśniewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz