Fot. oldconceptcars.com |
Nastało
nowe millenium. W tym czasie Pininfarina obchodził 70 rocznicę założenia. To
znakomita okazja do przedstawienia światu czegoś naprawdę wyjątkowego. Dlatego
też zbudowano (jakby inaczej) samochód sportowy, który za sprawą ściętych szyb
i braku dachu był bardzo niski. Jako, że auto prezentowało się niezwykle, to
przywilej noszenia godnego loga miała tylko jedna marka – Ferrari. To prawda,
drugiego takiego samochodu próżno szukać gdziekolwiek i jedynie Mercedes SLR
Stirling Moss mógłby się równać temu dziełu sztuki.
Długa
maska nieudolnie skrywająca silnik V12 pochodzący od 550 Maranello, wąskie
pionowe reflektory, wysunięta do przodu atrapa chłodnicy, zmyślnie
zaprojektowany wlot powietrza prezentują się wręcz obłędnie. Wspaniałych
smaczków ciąg dalszy – unosząca się linia drzwi, podwójne pałąki za fotelami,
oraz bardzo krótki tył nadają drapieżności tej niezwykłej maszynie. Jedynie zadek
prezentuje się najbardziej zwyczajnie, co nie znaczy, że nie może się podobać. Ta
część auta też najwyraźniej zdradza wiek samochodu, gdyż można dopatrzeć się
podwójnych okrągłych tylnych świateł. Nie mówię, że to źle, bo w moim odczuciu
taki zestaw dużo ładniej prezentuje się od obecnych pojedynczych lamp
stosowanych od modelu 599 GTB.
Wnętrze
utrzymane zostało w minimalistycznym, wręcz surowym tonie. Ciężko doszukać się
tu skór, za to o wiele łatwiej o aluminium i lakierowane na czerwono wykończenie
kokpitu. Na konsoli centralnej znalazło się miejsce na wielkie logo Cavallino
Rampante, które góruje nad niewielkim ekranem. Jeszcze niżej, a właściwie pod
samą ręką znalazła się puszka przekładni typu open gate, skrywająca przegrody
dla sześciu przełożeń do przodu i wstecznego ekstra. Przed samym kierowcą
znalazła się skórzano-aluminiowa kierownica o cienkich niczym noga bociana
ramionach, która została spłaszczona zarówno na dole, jak i górze.
Trochę
dalej znalazło się miejsce dla – moim zdaniem – najładniejszych zegarów, jakie
można znaleźć w samochodach Ferrari (te współczesne nawet się nie umywają) i z
całą pewnością wśród kilku innych marek samochodów. Wszystkie trzy wskaźniki są
analogowe, czarno-białe, zaś cyfry są skierowane do środka wskaźników.
Oczywiście najważniejszy obrotomierz został umieszczony na środku, w największym
wskaźniku.
Te zaś
muszą być odpowiednio szybkie, by wskazywać odpowiednie wartości, ponieważ 5,5
litrowy silnik rozwija 485 KM, a to pozwala na pędzenie z prędkością 300 km/h.
Ciekawi przyspieszenia? Niespełna 4,5 sekundy do 100 km/h to jak na owe czasy
bardzo przyzwoity wynik, bo trzeba pamiętać, że auto ma już 14 lat. Wcale nie
widać, nieprawdaż? Dlatego też Rossa jest wrogiem każdej kobiety, bo która nie
chciałaby nie starzeć się przez 14 lat? Pewnie znajdzie się jakaś grupka
mówiąca, że nowy Golf R, czy BMW M135i rozpędzają się w niebezpiecznie bliskim
czasie, jednak z całą pewnością żaden z przedstawionych aut nie robi tego w
takim stylu.
Fot. worldcarslist.com |
Fot. carstyling.ru |
Fot. fabwheelsdigest.blogspot.com |
Fot. supercars.net |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz