|
Fot. dailyupdateinteriorhousedesign.blogspot.com |
Z Wysp
brytyjskich przenosimy się do gorącej Hiszpanii, ponieważ tam oprócz SEAT-ów i
Aspidów znalazła się jeszcze jedna mała marka zajmująca się supersportowymi
samochodami. Jeśli chodzi o hiszpańską masówkę, to uważam ją za jedną z
najnudniejszych na rynku. Patrząc na te auta można odnieść wrażenie, że
Volkswagen nie ma do końca pomysłu na tę markę. Jedni widzą w niej sportowego
Volkswagena, inni tanie Audi. Ja należę do pierwszej grupy, ale co tam. I tak
od SEAT-a wieje nudą.
O
Aspidzie pisałem jakiś czas temu. Wtedy
wychwalałem go za fantastyczną stylistykę nazywając go Batmobilem od
Pininfariny. Dzisiejszy bohater również prezentuje się bardzo ciekawie. Można
byłoby rzec, że wygląda jak bolid F1 z dachem.
Aby
poruszać się po ulicach, Tramontana oczywiście została wyposażona w światła,
odpowiedniej wielkości lusterka i miejsce na tablicę rejestracyjną. Cała reszta
została podporządkowana aerodynamice biorąc za wzór bolidy F1. W całym swoim
dziwactwie jest jednak coś, co nie pozwala nam bezwiednie odwrócić od niego
wzroku. Nie jest piękny. O nie, bo wcale taki nie chce być. Nie zmienia to
jednak faktu, że działa na gapiów jak lep na muchy. Niestety w całym tym uroku najmniej
udanym elementem jest tył – zbyt tłusty i zupełnie nie pasujący do ostrego przodu,
który składa się z mięśni, kości i skóry. Pamiętacie Lamborghini Egoistę? Czy
przedział pasażerski w Tramontanie nie przypomina Wam szklanej kopuły z Lambo?
Tę zaś wzorowano na kabinie Apacha. Sam efekt jest po prostu zaskakujący.
Wewnątrz
znalazły się miejsca dla dwóch pasażerów. Z tym, że drugi fotel znalazł się za
miejscem dla kierowcy. Jest też na tyle blisko, że bez dwóch zdań można
stwierdzić, iż podróż Tremontaną np. nad polskie morze nie będzie zbyt wygodna.
Mówię tu ciągle o osobie siedzącej za kierowcą. Przed jego oczami znalazła się
mała kierownica z obciętym u góry wieńcema, który zasłaniałby widok na cyfrowe
wskaźniki.
A
ciągła ich kontrola jest konieczna, ponieważ do napędzania Tramontany użyto 12
cylindrowego silnika produkcji Mercedesa, którego parametry wynoszą następująco:
5,5 litra pojemności, 710 KM i przytłaczające 1100 Nm rozpędzajążce samochód do
325 km/h. Przyspieszenie do 100 km/h trwa tu zaledwie 3,6 sekundy. Jesteście
ciekawi ile kosztuje ten Apache wśród supersamochodów? Pół miliona euro, albo
na nasze dwa miliony złotych!
|
Fot. reddit.com |
|
Fot. relax.ru |
|
Fot. worldcarfans.com |
|
Fot. motofilm.pl |
|
Fot. iwishihadthis.com |
|
Fot. iwishihadthis.com |
|
Fot. worldcarfans.com |
|
Fot. europeancarweb.com |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz