Pogoda dla bogaczy
Mercedes z system Airscarf pozwala na korzystanie z uroków jazdy bez
dachu nad głową właściwie przez cały rok. Oczywiście ten przywilej – jak każdy
inny – musi swoje kosztować, jednak poczucie wyjątkowości jest warte każdych
pieniędzy.
Jest przyjemnie gorąco, powiedzmy 30 stopni Celsjusza, musicie pojechać
załatwić parę spraw, ale nie będziecie musieli gnieździć się w „zamkniętym”
samochodzie, w dodatku może i bez klimatyzacji. Pod domem czeka na Was
kabriolet. Prawdziwy krążownik, który pozwoli cieszyć się każdym pokonanym
kilometrem bez wciskania do podłogi pedału gazu. Wsiadacie do środka, chowacie
dach i ruszacie przed siebie. Panie zdecydowanie docenią fakt, że w czasie
jazdy mogą opalać się. Panowie zaś poczują wiatr we włosach. O ile te jeszcze
są na głowie.
Pora wybudzić się z tego snu. Jak zawsze skoro świt ciężko mi się
wygramolić z łóżka. Zwłaszcza, że o godzinie 5 jest mniej więcej tak, jak o 19.
Na domiar złego jest tak zimno, że wyraźnie słyszę jak mróz skrzypi za oknem.
Po porannej toalecie i śniadaniu pora wyjść z domu i pokręcić się, póki na
ulicach jest pusto. Nie wiem do końca nawet skąd na mojej brodzie marznące
krople wody, które zaczynają mnie irytować. Wychodzę przed dom, gdzie widzę
spełnienie mojego snu. Krążownik z materiałowym dachem i gwiazdą w atrapie
chłodnicy czekał na mnie pod powłoką szronu. Wchodzę do zziębniętego wnętrza,
uruchamiam jedwabiście pracującą 3 litrową jednostkę diesla i robię wszystko,
bym nie miał żadnego powodu do szczękania zębami.
Jednocześnie rozglądam się wewnątrz. Przede mną świecą duże, czytelne
zegary i ładna, aczkolwiek trochę spora kierownica. Konsola centralna z
pięknym, kwadratowym zegarkiem i deska rozdzielcza obszywana skórzaną
tapicerką. Fotele dają gigantyczne możliwości dostosowania się do każdych
pleców, zaś kratka nawiewu w zagłówku dostarcza przyjemnego ciepłego podmuchu.
Tak, to system Airscarf, który ma uprzyjemnić podróż bez dachu nawet późną
jesienią.
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie wypróbował jego skuteczności,
dlatego poprzedniego popołudnia ściągnąłem dach, podniosłem szyby, włączyłem
podgrzewanie foteli i karku. I rzeczywiście da się jechać autem bez dachu,
nawet kiedy za oknem jest mróz. I to nie tylko przy prędkościach typowo
miejskich, bowiem na autostradzie komfort jazdy wcale nie jest mniejszy.
Oczywiście przy takiej pogodzie raczej ciężko wytrzymać dłużej niż godzinę bez
parasola nad głową. „Sorry, taki mamy klimat”. Wróćmy więc do porannego
ogrzewania się w zziębniętym aucie.
Ruszam przed siebie. Auto majestatycznie i bez wysiłku nabiera
prędkości. Po dłuższej chwili silnik osiąga właściwą temperaturę, co daje
zielone światło na śmielsze przyspieszenie. Dojeżdżam do świateł. To dobry
moment na sprawdzenie na co rzeczywiście stać topowego turbodiesla. Zwłaszcza,
że przede mną pusta przestrzeń. Zapala się sygnał do startu, a ja odkręcam
kurki ze stadem 252 koni mechanicznych i 620 niutonometrów. Moc jest tak duża,
że pomimo włączonej kontroli trakcji, koła kręcą się jak na lodzie i z opóźnieniem
zostają przyhamowane przez leniwy system ESP. Auto leci przed siebie, a
niespełna 7 sekund po starcie przekracza 100 km/h. Do środka dobiega przyjemny
i subtelny pomruk silnika i to w zasadzie tyle, ile jestem w stanie usłyszeć.
Nic innego za kierownicą tego auta nie da się wychwycić uchem. Gdyby droga była
pasem startowym, bez problemu osiągnąłbym granicę, której strzeże ogranicznik
prędkości, który aktywuje się przy 250 km/h.
Pokonywanie zakrętów dla Mercedesa nie jest wyzwaniem, któremu musi sprostać
możliwie jak najszybciej, bo jemu na tym nie zależy. Nie oznacza jednak, że
przy sportowej jeździe auto traci fason – w tym wypadku samochód również jest
przewidywalny i stabilny. Po prostu zdecydowanie wyższym priorytetem jest
komfort i samopoczucie kierowcy, który chyba w końcu zacznie być coraz młodszy.
Tak. Przed liftingowa E klasa moim zdaniem była idealną propozycją dla
podstarzałego playboya. Głównie za sprawą przewagi konserwatywnych form. Już
sam przód zdradzał, że za kierownicą siedzi co najmniej 70-letni mężczyzna
poszukujący kolejnej przygody. Nowa odsłona samochodu zdecydowanie odmłodziła
jego wizerunek. Tu również największą rolę odgrywają światła – nowoczesne, z
pięknie zafalowanymi pasami diod, między którymi znalazły się światła LED-owe.
Zastanawiacie się pewnie ile musi kosztować auto, które widzicie na
zdjęciach. Do ceny 279 tysięcy złotych będziecie musieli dodać blisko 115
tysięcy złotych. Co wlicza się w kwotę pozwalającą na zakup bardzo dobrze
wyposażonej A klasy? Góra pakietów wyposażenia, w tym zestaw stylistyczny AMG,
parkowania, czy bezpieczeństwa jazdy. Ponadto na liście znalazłyby się m.in.
reflektory LED, system bezkluczykowy, rozszerzona klimatyzacja, czy system
nawigacji satelitarnej.
3 litrowy turbodiesel wręcz poraża swoją mocą |
Mercedes definitywnie zrywa z okularami. To wyraźnie odmłodzi samochody |
System Airscarf zdał egzamin przy -7 stopniach celcjusza i 200 km/h bez dachu |
Takie poślizgi to czysta przyjemność |
Fot. Krystian A. Kwaśniewski, Marcin Koński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz