|
Fot. autoblog.nl |
Holandia.
Ten kraj słynie z wielu rzeczy, lecz pewnie ostatnią rzeczą, jaka przyszłaby do
głowy zdecydowanej większości z Was byłby samochód osobowy. Dwa lata temu
produkowano tam jeszcze Mitsubishi, jednak fabryka została zamknięta. Mimo tego
to nie jest smutny koniec dla przemysłu motoryzacyjnego w Holandii.
W
oddalonym o 60 km na północny-wschód od Amsterdamu Lelystad znajduje się
siedziba producenta samochodów sportowych. Donkervoort – bo to o nim mowa –
specjalizuje się w samochodach opartych na licencji Lotusa Seven. Czym w takim
razie wyróżniają się te auta od choćby... Caterhamów? Trochę inną, bardziej
agresywną stylistyką. Wąski przód zdominowany jest przez ogromny wlot
powietrza, zaś po bokach znajdują się poszerzenia, w których znalazły się reflektory.
Oczywiście cały czas przednie koła mają błotniki przymocowane niebezpośrednio
do nadwozia.
Jednak
samochód ma więcej zmian. Dach jest sztywny i szybko kończy się za siedzeniem
kierowcy. Auto toczy się na 17 calowych felgach, zaś waga każdej z nich wynosi
tylko... 6,5 kg! Nie każdemu Donkervoort może przypaść do gustu. Osobiście
uważam, że styliści musieli wcześniej coś zapalić, zanim wpadli na pomysł jak
ma wyglądać nowy samochód.
Auto
zbudowane głównie z karbonu i aluminium waży równo 650 kg, a to sprawa, że samochód
może być szybkie z każdym silnikiem pod maską. Tu jednak zdecydowano się na
doładowaną jednostkę 1,8, której mocy wynosi imponujące 265 KM. Jeśli to nie
robi na Was wrażenia, to dodam, że przyspieszenie do 100 km/h trwa tu mniej,
niż 4 sekundy. Całość kosztuje bagatela 360 tysięcy złotych (plus VAT).
|
Fot. zastavki.com |
|
Fot. Donkervoort |
|
Fot. topgear.nl |
|
Fot. Donkervoort |
|
Fot. autoblog.nl |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz