Hot hatch z plecakiem
Trzecia generacja Skody Octavii to ogromne auto. Tak wielkie, że
producent chwali się, iż samochód awansował do klasy średniej. To oznacza, że
Octavia RS nie może być traktowana już jako hot hatch, ale czy na pewno?
O wielkości średniego modelu Skody może świadczyć fakt, że Octavia przerosła
BMW serii 3 Touring o 3,5 centymetra, zaś rodzinna wersja Mercedesa klasy C
jest mniejsza o 6,3 cm. W świecie samochodów to bardzo dużo. Zwłaszcza, że
Skoda korzysta z podzespołów zdecydowanie mniejszego Golfa. I tu rodzi się
pewien paradoks. Jak zrobić z auta klasy średniej hot hatcha?
Prawdę powiedziawszy to tak nonsensowny dylemat, że nikt nie postanowił
nawet zagłębiać się w niego, włączając w to nawet Volkswagena (przecież nie
było nigdy mowy o Passacie GTI). W Skodzie nie omieszkano jednak spróbować
zrobić z giganta, ulicznego chuligana. Pewnie zastanawiacie się, że ten
rzezimieszek, to taki blokers z kapturem na głowie i przynajmniej czterdziestką
na karku. I tu można się rzeczywiście zdziwić, bo Octavia RS rzeczywiście
potrafi być zwarta, ostra i brutalna jak przystało na hot hatcha z krwi i
kości. A że przy okazji jest w stanie zabrać do środka resztę rodziny i ukryć w
bagażniku solidną komodę, to tylko dodatkowy atut.
Mało tego, to właśnie wewnątrz zdecydowanie bardziej czuć sportowy
klimat. Kubełkowe fotele z czerwonymi elementami tapicerki, metalowe nakładki
na pedały, sportowa kierownica i zegary z odpowiednią skalą (właściwie to
prędkościomierz) nadają bardziej zdecydowany klimat, niż duże felgi, dwie
końcówki układu wydechowego i zderzak z większymi wlotami powietrza. Z drugiej
strony taki cichociemny gość spektakularnie potrafi sprać na kwaśne jabłko
niesfornego ściganta w aucie ze świeżo zakupionymi akcesoriami tuningowymi z
Tesco.
Jednak poza sportowymi wrażeniami Octavia potrafi też rozpieścić
komfortem. Mamy tu podgrzewane siedzenia w obu rzędach, dużą nawigację,
tempomat, czujniki świateł i wycieraczek, asystenta parkowania, a nawet
elektrycznie podnoszoną klapę bagażnika. Pewnie zastanawiacie się teraz czego
chcieć więcej od takiego auta. Powiem Wam, że przynajmniej dwóch rzeczy.
Pierwszą z nich jest lepsza trakcja. Tak, wspominałem, że auto może mieć
genialną przyczepność, lecz ma ona pewien warunek – asfalt musi być tak suchy,
jak pustynia Atacama. Jeśli zostanie zwilżony choćby kroplą wody, Octavia
zaczyna mścić się na własnym ogumieniu i gdyby nie kontrola trakcji, opony
nadawałyby się do wymiany po 15 kilometrach jazdy. Niestety problem przekłada
się na to, że zimą samochód jest totalnie bezużyteczny – ciężko jest ruszyć z
miejsca, ponieważ od obrotów jałowych do dyspozycji jest około miliona
niutonometrów, zaś po najechaniu na zaspę wielkości profilu opony, auto
zakopuje się na dobre. Może dobrze byłoby pomyśleć o napędzie na cztery koła?
Drugą rzeczą jest upychanie słabych i twardych plastików wszędzie tam,
gdzie wzrok nie sięgnie w pierwszej kolejności. Wbrew pozorom tych miejsc jest
bardzo dużo, bo pierwszym, z jakim mamy styczność jest uchwyt drzwi. Racja,
wszystko jest bardzo solidnie spasowane, jednak wybierając topową wersję
samochodu dobrze byłoby doinwestować w trochę lepsze plastiki. Z drugiej strony
cena niespełna 111 tysięcy złotych za bardzo mocnego i niezwykle pakownego
kombiaka jest bardzo atrakcyjną propozycją, zaś doposażając go do poziomu
prezentowanej Octavii, czyli o np. system start-stop, nawigację satelitarną,
rozbudowany system audio, otrzymacie rachunek w wysokości niespełna 143 tysięcy
złotych. Nie znam innego auta GTI, które byłoby w stanie za takie pieniądze
zaoferować więcej przestrzeni i wyposażenia.
Z tej perspektywy plecak tego GTI wygląda najbardziej okazale |
184 KM i 380 Nm wymagają tylko i wyłącznie suchego asfaltu |
Dieslowski RS charakteryzuje się tym, że "V" jest koloru ropy |
Wszystko wygląda bardzo porządnie, jednak nie wszędzie plastiki są najwyżsszej jakości |
Fotele świetnie chwytają za ciało i nie puszczają na zakrętach |
Nie można było tak od razu? Duża nawigacja jest bardzo czytelna |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz