Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

środa, 4 grudnia 2013

Wyścig na ¼ mili – BMW 428i xDrive


Moc czwórek

Tę cyfrę można znaleźć w ilości napędzanych kół, liczbie cylindrów i mojej ocenie końcowej. Czemu tylko tyle? Odpowiedź w dzisiejszym  artykule.

Od jakiego czasu zapowiadano zmianę nazewnictwa dla dwudrzwiowych wersji serii 3. W końcu dwa lata po premierze ostatniej generacji monachijskiego samochodu klasy średniej świat ujrzało auto z nowym numerkiem. „Czwórka” – bo to o niej mowa – prezentuje się po prostu fantastycznie. Sylwetka jest bardzo elegancka i nie brak jej sportowego zacięcia. Dla laika przód wydaje się wręcz żywcem przeniesiony z serii 3, jednak dla bardziej spostrzegawczej osoby różnice zaczynają się pojawiać już kształcie nerek. Te są szersze i mają kształt zbliżony bardziej do odwróconego trapezu. Reflektory również niby wyglądają jak z sedana, jednak są ostrzej zarysowane i delikatnie mocniej podcięte. Dzięki temu facjata wygląda na bardziej dynamiczną i chętniej przepędzającą inne samochody z lewego pasa.

Przednia część auta z profilu cały czas prezentuje się bardzo dynamicznie za sprawą opadającej, długiej maski, zaś zaokrąglony dach łagodnie przechodzący w bagażnik nadaje sylwetce eleganckiej linii. Tył moim zdaniem jest najlepszym elementem nadwozia. Dlaczego? Nie wiem czemu, ale przypomina mi serię 8. Może to przez muskularne zderzaki, albo trochę inaczej zarysowane światła. Prawdopodobnie jedno i drugie, ale takie skojarzenie nie przeszkadza mi ani trochę.

Czas otworzyć drzwi z bezramkowymi szybami, które skrywają wnętrze niemal w całości przeszczepione tradycyjnych „trójek”. Jedyną zauważalną różnicą jest brak drugiej pary drzwi (to tylko kwestia czasu, bo wersja Gran Coupe jest potwierdzona) i zmodyfikowany – po raz kolejny – system iDrive. Jeszcze nie zdarzyło mi się jeździć żadnym BMW, w którym owy system był taki sam. Tu nie tylko poprawiono płynność działania, ale też zmodyfikowano grafikę nawigacji satelitarnej. Największa zmiana zaszła jednak gdzie indziej – pod prawą dłonią. Nowe, większe pokrętło ma teraz na szczycie touch pada, na którym można zapisywać kolejne literki np. nowego miejsca, do którego chcielibyśmy pojechać. Przyznam, że to duże udogodnienie, bo już nie trzeba bawić się z pokrętłem i odrywać oczu od drogi, by sprawdzić, czy to, co wybraliśmy jest właściwą literą.

Nie jestem tu jednak po to, by pisać jak działa iDrive, bo to i tak Was najmniej interesuje. Z pewnością bardziej jesteście ciekawi tego, czy „czwórka” inaczej się prowadzi względem „trójki”. Otóż nie. Auto zachowuje się stabilnie i przewidywalnie nawet podczas skakania między pasami przy dużej prędkości. To, co wyróżnia dzisiejszego bohatera, to bardziej rasowy gang silnika. Aż miło go posłuchać. Zwłaszcza, kiedy zmienianie biegów powierza się sobie, bo skrzynia działa tak szybko i z taką brutalnością, jakby była wyposażona w drugie sprzęgło. Mimo tego auto pozwala na przekroczenie bariery 100 km/h w niespełna 6 sekund. „Czwórka” jest tak szybka, że musi się wtrącać elektrokaganiec za każdym razem, kiedy będziecie chcieli przekroczyć 250 km/h.

A ile kosztuje przyjemność opierania się o ogranicznik prędkości? Co najmniej 177 tysięcy złotych, jednak testowy egzemplarz, wyposażony w fantastyczną sportową automatyczną przekładnię, napęd na cztery koła, pakiet M Sport, lakier metallic, czujnikami parkowania, zestawem audio Harman Kardon, reflektory diodowe, nawigacją satelitarną i parę innych bajerów jest wart już 258,5 tysiąca złotych. Podczas konfigurowania prosiłbym o przestrzeganie pewnej zasady – nigdy, ale to przenigdy nie łączcie czerwonej skórzanej tapicerki z drewnianym wykończeniem wnętrza. Takie zestawienie nie może dobrze wyglądać.

4 to bardzo dobry samochód – szczerze powiedziawszy to jeden z lepszych modeli BMW nie mający w nazwie litery M. O miano tego „naj” bije się w moich myślach z Z4 i nadal nie wiem, czy dobrze bym zrobił wybierając jednak to coupe.




Tak zgrabnego tyłu nie było od serii E46









Na taki widok w lusterku lepiej ustąpić lewego pasa
Ledowe reflektory słono kosztują, ale są warte
swoich pieniędzy






Sportowa kierownica M wygląda fantastycznie i jeszcze
lepiej trzyma się w dłoniach







Na ten przód można patrzeć w nieskończoność

28i = 245 rączych koni mechanicznych






Fot. Łukasz Walas, Marcin Koński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz