Trzy w jednym
Mazda 6 to wielozadaniowy samochód rodzinny – może pełnić funkcję
reprezentacyjnej limuzyny, rozpędzić się do 100 km/h w niespełna 8 sekund, a
nawet jeśli trzeba – zadowolić się symboliczną ilością paliwa.
Co rozumieć poprzez słowo „symboliczną”? Mniej więcej 4 litry oleju
napędowego. W wielkim sedanie, którego silnik o pojemności 2,2 litra osiąga 175
KM i potrafi rozpędzić „szóstkę” do ponad 220 km/h. Jeszcze większą ciekawostką
jest sama jednostka, bo patrząc na standardy silników wysokoprężnych, motor ten
jest istną szlifierką. „Kręci się” do blisko 6 tysięcy obrotów na minutę, a moc
maksymalną osiąga niewiele niżej. Co więcej, na jej niedostatek nie powinniście
narzekać do momentu przedostania się wskazówki na czerwone pole obrotomierza.
Kiedy jednak poczujecie odpływ koni mechanicznych, wystarczy sięgnąć po
fantastycznie precyzyjną dźwignię zmiany biegów, by powtórzyć zabawę z
wkręcaniem silnika na niebotyczne jak na diesla wartości. Miłośnicy szybkiego
pokonywania zakrętów będą zachwyceni zawieszeniem, które daje bardzo duże
rezerwy bezpieczeństwa. Co się dzieje, kiedy jednak dojdziemy do kresu jego
możliwości? Naturalna reakcja dla auta z napędem na przednie koła, to
podsterowność (dla nieznających temat – „ucieczka” przodu na zewnątrz zakrętu),
jednak wychodząc z tej opresji trzeba mieć na uwadze to, że nieoczekiwanie tył
zacznie się bawić w berka z przednią osią.
W takiej sytuacji trzeba też pamiętać, że jeśli będziecie wychodzić z
zakrętu „bokiem”, musicie uważać, by nie zaczepić o nic, bo prawdę
powiedziawszy „szóstka”, to kawał samochodu. 4,87 metra pięknie zafalowanych
blach, będących połączeniem obłych eleganckich linii z ostrym zaakcentowaniem
grilla. Szkoda tylko, że błotniki z tyłu nie są tak wydatne, jednak za
rekompensatę można uznać przykuwające uwagę szerokie światła połączone ze sobą
chromowaną listwą.
W środku znajdziemy dobrze trzymającą się w rękach kierownicę, wygodne
fotele, masę przestrzeni na nogi i głowę, oraz słabo prezentujący się panel
nawigacji. Wygląda trochę tak, jakby 15 minut przed wyjazdem z fabryki auto
otrzymało zestaw kupiony w pobliskim markecie z elektroniką. No i ten jeżdżący
podłokietnik. Kiedy oprzecie się o niego i postanowicie przyspieszyć, wygodna
podpórka ucieka do tyłu. Kiedy zaś hamujecie, możecie łatwiej wybierać
nieparzyste biegi.
I mimo wszystko, będziecie to tolerowali, bo będąc w salonie
stwierdzicie, że stosunek tego, co oferuje Mazda 6 do tego, ile życzy sobie
królów Władysławów Jagiełło jest bardzo korzystny. Ceny nowej „szóstki”
rozpoczynają się od niespełna 89 tysięcy złotych. Jeśli chcielibyście mieć jednak
auto takie, jak na zdjęciach, musicie przygotować już 127 tysięcy złotych. Nie
jest to dużo wziąwszy pod uwagę, że w wyposażeniu będzie nawigacja satelitarna,
skórzana tapicerka, podgrzewane fotele, czy piękny czerwony lakier.
Auto bez kompleksów może pełnić rolę "prezesowskiego" |
Sedan jest dłuższy od wersji kombi o 6,5 cm |
Fotele są bardzo wygodne i dobrze trzymają ciało w zakrętach |
Ilość miejsca na tylnej kanapie może zachwycić |
Tu zdecydowanie ważniejszym wskaźnikiem powinien być obrotomierz |
Skrzynie Mazdy zasługują na najlepsze pochwały |
175KM i średnie spalanie w trasie poniżej 4 l/100 km. Mazda pokazuje, że można |
Fot. Łukasz Walas, Marcin Koński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz