Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

piątek, 13 września 2013

Szybkie i nieznane: Racer X Design KC427

Fot. topcars.bg

Oficjalnie następcą Cobry jest Viper, który zdążył doczekać się już trzeciej generacji. Coś jednak musi być na rzeczy, skoro Ford w 2004 roku pokazał koncepcyjny model będący bezpośrednim następcą bardzo jadowitego węża z lat 60. Samochód wyglądał jednak fatalnie – przewrócony toster wystylizowany na Cobrę. W tych czterech słowach można chyba najkrócej scharakteryzować ten samochód, który został chłodno przyjęty przez publikę.

Ford popełnił wtedy ogromny błąd, bo do projektu powinien włączyć ludzi z Racer X Design – wtedy auto byłoby najważniejszą gwiazdą targów i z całą pewnością obecnie po drogach jeździłyby krótkie serie tych aut.


A samochód wygląda po prostu fantastycznie. Wszystkie zaokrąglenia, przetłoczenia i elementy są do złudzenia podobne, jak w klasycznej Cobrze. Przy okazji auto nie wygląda jak jego 50-letni odpowiednik. Szeroko rozstawione reflektory i gigantyczny, nie... to za małe słowo. Wlot powietrza wielkości hangaru na samoloty, to pierwsze, co nas przywita patrząc na samochód. Mocno wznosząca maska również doczekała się wlotu powietrza – jeszcze większego, niż w Subaru Imprezie WRX STi. To znaczy, że jest on naprawdę potężny.


Za maską znajduje się niewielka szyba z cienkim obramowaniem – zupełnie nieprzystającym dzisiejszym standardom bezpieczeństwa – ale kto by się tym przejmował. Przecież nie jest to samochód do dachowania, tylko jeżdżenia. Właściwie bardziej, do bezlitosnego pożerania prostych i wszystkiego, co ma koła i chce się ścigać z Cobrą. Za pokaźnymi błotnikami nie znajdzemy wylotów powietrza, a bardziej skrzela rekina, zaraz... Skrzela rekina i pożeranie prostych. Ta Cobra przybiera kształt żarłacza białego i tylko czeka na ofiarę, która sama się mu podłoży w wyścigu spod świateł.


Za siedzeniami nie znajdziemy tylko jednego pałąka przeciwkapotażowego, jak to miało miejsce w pierwszej Cobrze. Tutaj przepisy w sprawie bezpieczeństwa wymusiły na montaż drugiego, ale chyba nikt nie będzie miał za złe, że pasażer też ma zapewnione, choć minimum bezpieczeństwa. Tył, to ogromne błotniki i pionowe malutkie tylne światła. Całość wygląda po prostu FAN-TA-STY-CZNIE!


Zakaz zaglądania pod maskę mieli wszyscy proekologicznie nastawieni do świata i wszystkiego, co jeździ. Tam, ta ciemna strona Mordoru schowała cały swój skarb, czyli 7 litrowy silnik V8, który został zaadaptowany z Corvetty C6 Z06. Jednostka, która seryjnie ma 512 KM z pewnością musi przejść kurację wzmacniającą, ponieważ producenci zakładają, że na każdą tonę masy silnik przydzieli całe 550 rumaków ze swojej kolekcji.

Zakłada się też, że waga auta powinna oscylować wokół 1100 kg, a to powinno pozwolić na moc silnika w granicach 605 KM. Z takim tabunem koni auto powinno rozpędzić się do 100 km/h w około 3 sekundy. Prędkość maksymalna też jeszcze jest owiana tajemnicą, ale z chęcią mogę się założyć, że przekroczy 300 km/h. Podsumowując będzie to fantastyczny samochód za na pewno ogromne pieniądze. Zainteresowani będą musieli się jednak pospieszyć, bo ma powstać jedynie 20 sztuk tych aut.


Fot. v10.pl
Fot. carsbase.com
Fot. amcarguide.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz