Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

piątek, 6 września 2013

Szybkie i nieznane: Mazzanti Evantra

Fot. FM Auto


Rok 2013 przyniesie premiery naprawdę wielu długo oczekiwanych aut. Pierwszy z brzegu przykład – Ferrari LaFerrari. Właściwie, jeśli chodzi o superauta, to osobiście mógłbym się ograniczyć do tego samochodu. Nic innego mnie już nie interesuje, bo ten model – mimo iż nie najszybszy – jest alfą i omegą całego świata aut sportowych.


Włosi jednak nie ograniczają się wyłącznie do modeli Ferrari, Maserati, Lamborghini i Pagani. Do szeregu najszybszych „trójkolorowych” chce dołączyć jeszcze Mazzanti, który w tym roku powinien przedstawić ostateczną wersję Evantry.


Nadwozie zostało zaprojektowane przez firmę Ysin, która zwykle zajmuje się aerodynamiką bolidów F1. Widać, że chłopaki pod tym kątem mają absolutnego bzika, bo zapomnieli przy okazji o wyglądzie samochodu. Z przodu auto wygląda tak, jakby miało trzy otwory gębowe, które wciągają do silnika niewyobrażalne ilości tlenu. Poza dostarczaniem gazu owe atrapy robią groźną minę strasząc samochody blokujące lewy pas. Mogę się również założyć, że od tej facjaty fotoradary wybuchają a policjanci drogówki nie wychodzą z lizakiem zza krzaków ze strachu.


Masywne przednie błotniki kończą swój zarys dopiero na tylnych nadkolach, gdzie znajdują się kolejne wloty powietrza, które oprócz chłodzenia silnika, za zadanie mają też nie pozwolić na przegrzewanie się układu hamulcowego. Tył to przede wszystkim bumerangi znane z Maserati 3200 GT połączone ze stroboskopowymi lampami przywodzącymi kształtem na myśl Nissana GT-R. Oczywiście, żeby nie było zbyt mało kratek, to i z tyłu znajdą się wyloty gorącego powietrza. Ponad nimi można zobaczyć solidny spoiler wykonany z włókna węglowego. W zależności od kaprysu właściciela całe nadwozie może być z karbonu, bądź aluminium. Można przypuszczać, że możliwości indywidualizacji auta niedługo będą sięgały koloru płynu hamulcowego.

To jak będzie wyglądać wnętrze samochodu, w całości zależy nie tyle od właściciela, co od jego portfela. W środku znajdziemy wszystko, co można sobie wyobrazić – od alcantary, czy skór wysokogatunkowych, po kamienie szlachetne i głazy narzutowe – w fabryce zrobią, co tylko chcesz.


Pod tą dość fikuśną powłoką znajduje się gigantyczne serce, którego pojemność liczy aż 7 litrów. Niewspomagany żadnymi turbosprężarkami, bądź kompresorem silnik rozwija 701 KM, a moment obrotowy pozwoliłby na przyciągnięcie Sycylii do kontynentu, bowiem jego wartość wynosi blisko 850 Nm. Bez takiego balastu samochód wręcz wykopuje nas na drugą stronę kreski z wartością „100” w nieco ponad 3 sekundy, a galop kończy się dopiero na 350 km/h.


Cena za odrobine indywidualizmu z osiągami podobnymi do Lamborghini Aventadora moim zdaniem może być za bardzo wygórowana, dlatego zdecydowanie bardziej sensownym wyjściem jest... Aventador. Samochód z lepszym przyspieszeniem i taką samą prędkością maksymalną. Różnicę w cenie można przeznaczyć na hmmm... Zlecenie wybudowania specjalnego i ciekawego nadwozia? Może nawiązującego do Countacha? Nie ważne, tak tylko głośno myslę.


Fot. FM Auto
Fot. FM Auto


Fot. FM Auto
Fot. FM Auto
Fot. FM Auto
Fot. motoguru.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz