Fot. autokult.pl |
Z czym
kojarzy Wam się Opel Omega? Budyniowa taksówka, którą obecnie można spotkać w każdym
mniejszym mieście. Nuda jak flaki z olejem. Nikt jednak nie podejrzewał, że
Opel pokaże wersję coupe swojego dużego samochodu. Jeszcze ciekawszym jest
fakt, że ten samochód w żadnym stopniu nie przypomina pudełkowatej limuzyny dla
„ekonomicznej” klasy średniej.
Za
nadwozie tego samochodu odpowiadała Pininfarina znana choćby ze ścisłej
współpracy z Ferrari. Auto zostało wyposażone w dwie parę okrągłych reflektorów,
którym towarzyszą łezkowate światła. Patrząc z profilu na przednią część
nadwozia ma się wrażenie, że ogląda się BMW Z1. Najdziwniejszy jest tu wlot
powietrza, który wygląda jak otwarta paszcza rekina. Długi przedni zwis nie
wszystkim musi przypaść do gustu.
Szklana
górna część nadwozia przypomina elementy samochodów koncepcyjnych początku lat
90. Przy samym dachu zamontowane są lusterka, które prawdę powiedziawszy
trafiły tam na wyrost. Dużo krótszy tył i zwężająca się ku dołowi szyba to
kolejne smaczki, jakimi uraczyło nas włoskie studio stylistyczne. Tył, to
wysoko poprowadzona linia, która okazuje się być spoilerem. Zaraz pod nim
znajduje się wąski pas świateł i wyloty powietrza.
Auto
zaprezentowano w 1991 roku – wtedy to jeszcze Chronos nie miał podzespołów
pochodzących od najdzikszego brata – Lotusa Omegi. Samochód zdolny do jazdy
przedstawiono później. Nie jeździło jednak wcale wolniej, niż najszybszy Opel,
bo dzięki 380 konnemu silnikowi Omega rozwijała prędkość 305 km/h przekraczając
pierwszą trzycyfrową wartość na prędkościomierzu już po 5 sekundach.
Nigdy
nie rozważano wprowadzenia do produkcji tego samochodu – głównie za sprawą
zagrożenia dla Chevroleta Corvetty. Chronos stanowił pokaz możliwości marki, a
na świecie można spotkać tylko jeden egzemplarz tego auta wyposażonego już w
podzespoły Lotusa.
Fot. autokult.pl |
Fot. opelforum.org.nz |
Fot. autokult.pl |
Fot. autokult.pl |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz