Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

piątek, 24 maja 2013

Szybkie i nieznane: Mastretta MTX

Fot. mexipreneur.com

W świecie przepełnionym niemieckiej golonki, włoskiej pizzy francuskich serów, japońskiego sushi, czy amerykańskich steków brakowało tylko meksykańskiego tacos. Taką potrawkę zaserwowała nam Mastretta założona w 1987 roku, jednak to dopiero w 2010 roku producent przedstawił pierwszy samodzielny samochód. Przez to MTX nie jest pierwszym wyprodukowanym meksykańskim samochodem. Dekadę wcześniej pojawiły się Dina, Ramirez Industrial Group i VAM. Mastretta wygląda trochę tak, jakby powstała w stodole gdzieś w Wielkiej Brytanii. Filozofia samochodu też może mylnie sugerować brytyjskie pochodzenie ze względu na lekkość konstrukcji i mocny silnik.

Niska masa samochodu (950 kg w stanie suchym i 1050 kg w stanie gotowym do jazdy) została osiągnięta głównie poprzez zastosowanie włókna węglowego do budowy nadwozia. Samo nadwozie nie porywa w żaden sposób. Jest po prostu brzydkie. Przód wygląda jak uśmiechająca się żaby. Dziwnie ukształtowany profil z mocno wznoszącym się przodem i tyłem opadającym z poziomu dachu Torre Mayor – najwyższego wieżowca w Meksyku (230 m).

Owy „mocny silnik”, który jest jedyną nagrodą pocieszenia to 2 litrowa jednostka Forda wzmocniona konkretnym turbo. Dzięki temu samochód może pochwalić się mocą 250 KM. Ponadto mamy absolutną klasykę gatunku, która powoli staje się zapomnianą: Napęd na koła tylne i manualna skrzynia biegów o 5 przełożeniach. To zabawka tylko dla miłośników tradycyjnej motoryzacji, bez napędu rozdzielanego na obie osie za pomocą komputera i dźwigienek przy kierownicy od miliard biegowej skrzyni biegów rozpędza się do 100 km/h w niespełna 5 sekund, a dalsze przyspieszanie kończy się dopiero przy wartości „260”. Jak na lekką zabawkę z małym silnikiem to niezły wynik.

Producent zakłada wytwarzanie aut na poziomie 150 sztuk rocznie. 70% produkcji ma trafiać do USA i Europy. O ile pierwszy wariant może i sprawdzi się, tak Europa raczej nie będzie zainteresowana MTX-em. Cena tego brzydala na rodzimym rynku? 58 tysięcy dolarów. Czy jest wart tych pieniędzy? Jeśli nie bierze się pod uwagę wyglądu, to oferta wygląda jak promocja z Biedronki. Tym bardziej, że w cenie można znaleźć nawigację GPS, zestaw Bluetooth, odtwarzacz DVD i stację dokującą do iPoda.





Fot. conceptcarz.com
Fot. conceptcarz.com
Fot. luxuryautodirect.com
Fot. luxuryautodirect.com
Fot. nipponpower.com.mx
Fot. luxuryautodirect.com


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz