Jeżdżąca perfekcja
Duża limuzyna z oszczędnym i mocnym silnikiem, który napędza wszystkie
koła – to chyba marzenie każdego prezesa, a przynajmniej kogoś na stanowisku
kierowniczym. Za sprawą napędu można sobie pozwolić dodatkowo na okazjonalny
wypad w góry na narty. Czy prezes mógłby chcieć czegoś więcej?
Nowa seria 5 moim zdaniem straciła bardzo dużo w porównaniu z
poprzedniczką. Stylistycznie auto utraciło dużo sportowego ducha przebierając
się z modnej marynarki, jasnej koszuli w cienkie paski oraz markowych jeansów w
garnitur, albo i więcej – frak. Samochód przez to stał się stylistycznie niemal
równie sztywniacki, co Audi A6, ale na szczęście daleko mu jeszcze do
emeryckiego stylu Mercedesa klasy E. Krótko mówiąc nowa „Piątka” po prostu mi
się nie podobała.
Dlatego też do mojego testowego
samochodu podchodziłem sceptycznie. „Piątka” nie emanowała eksplozjami emocji,
lecz cieszyła oczy dobrymi proporcjami i dyskretnymi i miłymi dla oka detalami,
jak choćby przetłoczenia maski. Ot dżentelmen w eleganckim garniturze. Samochód
zdradzał swój charakter jedynie przez zderzaki pochodzące z pakietu M. To, co
mnie najbardziej ucieszyło w prezentowanej generacji limuzyny, to
charakterystyczne dla BMW tylne lampy uformowane w kształcie litery „L” – wzór
prostoty, czytelności i (przynamniej moim zdaniem) estetyki.
Wewnątrz każdy posiadacz BMW poczuje
się jak w domu – wszystko jest tam, gdzie być powinno, a materiały
wykończeniowe i oświetlenie ledowe pozwalają nam odczuć wyjątkową i ekskluzywną
atmosferę. Zostanę jeszcze przy ostatnim wymienionym elemencie, który sprawia,
że nocna podróż jest uspokajająca i przyjemniejsza. W każdym nowym modelu BMW
oświetlenie wnętrza jest inne. Najbardziej mi się spodobał pas diod
podświetlających podłokietniki drzwi – efekt godny najwyższych not za styl.
Kiedy w końcu spojrzałem przez
przednią szybę, pierwsze, co ujrzałem, to bardzo długa maska. Połać aluminiowej
płaszczyzny jest tak wielka, że bez trudu mogłyby na niej lądować myśliwce –
jest jak pas startowy lotniskowca typu Nimitz. Na szczęście bynajmniej nie
przeszkadzała mi ona w sprawnym manewrowaniu na ciasnych parkingach. Jeśli
chodzi o cofanie, to również z tym nie było problemu – widoczność do tyłu była
wręcz znakomita, a to za sprawą kamery montowanej nad tablicą rejestracyjną.
Bez niej byłoby jak w klasycznym sedanie – dość ciężko.
BMW
zostało zmuszone pożegnać się ze swoją sztandarową 3 litrową jednostką w
wersji wolnossącej ta nie występuje już wcale. Jej miejsce zajął 2 litrowy
motor, którego turbosprężarka wyciska z silnika, jak sokowirówka moc aż 245 KM.
Do przeniesienia tej mocy na asfalt służy skrzynia automatyczna o ośmiu
przełożeniach pozwalająca na na spokojną i cichą podróż nawet przy prędkościach
autostradowych – przy 130 km/h wskazówka obrotomierza nawet nie dotyka kreski z
numerem 2.
Przy ostrym traktowaniu jednostka
oprócz dynamicznej pracy odwdzięcza się bardzo przyjemnym i rasowym brzmieniem,
choć bardzo mi brakuje wrażeń akustycznych zapewnianych przez rzędową
„szóstkę”. Już 6,5 sekundy od startu zatrzymanego samochód przekracza barierę
100 km/h, a przyspieszanie kończy się dopiero na 245 kilometrze. Wszystko przy
dość solidnej masie blisko 1800 kg. Podczas spokojnej jazdy auto nie zużywa
paliwa, a zadowala się wyłącznie jego oparami. Poważnie.
Akurat
dość mocno padał śnieg, więc miałem idealną okazję przetestowania napędu
X-drive. Najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że samochód nie miał
problemu ze sprawnym przyspieszaniem. Piątka z pedałem wbitym w podłogę
nabierała prędkości tylko nieznacznie wolniej, niż przy suchym asfalcie, a to
już naprawdę dobry wynik. Jeszcze ciekawiej auto zachowywało się przy
wyłączonej kontroli trakcji – „Piątka” prowadziła się jak klasyczny samochód z
napędem na tylne koła, a opanowanie poślizgu i dyrygowanie autem w „drifcie”
było dziecinnie proste. Automat z sekwencyjnym trybem działa bez zarzutu i
niezwłocznie zmienia przełożenia zgodnie z rozkazem prawych, lub lewych palców.
Zastanawiałem
się przez chwilę, czy samochód nie byłby w stanie zastąpić w mieście większej
„siódemki”. Skoro kompakty i auta miejskie wypierane są przez mikrosamochody
to, czemu samochody klasy wyższej średniej nie miałby zagrozić większym
limuzynom. Na tylnej kanapie auto oferuje pasażerowi bardzo dużo przestrzeni,
dzięki czemu można czuć się w środku komfortowo i bezpiecznie. Przejechałem z
tyłu godzinę i ani na chwilę nie poczułem dyskomfortu (a to przy wzroście 187
cm nie jest takie łatwe). Może brakowało mi tylko rolet przeciwsłonecznych.
Prezes z całą pewnością nie oszczędziłby na takim zakupie.
Przez parę
godzin jazdy próbowałem przede wszystkim wyszukać słabych stron samochodu.
Początkowo nie przepadałem za nową „piątką”, jednak prowadzenie i wnętrze było
mi już na tyle dobrze znane (i lubiane), że mogłem się skupić wyłącznie na
poszukiwaniu wad. To, co mnie najbardziej zawiodło w tym aucie, to właściwie
brak słabych stron. Za 214 tysięcy złotych dostajemy reprezentacyjną limuzynę,
która – jeśli tylko chcemy – zamienia się w stateczną limuzynę, bądź w rasowego
pożeracza zdecydowanej większości innych samochodów poruszających się po
naszych drogach.
Samochód nie ma już tak zawadiackiego spojrzenia, jak seria E60 |
Pakiet sportowy M obejmuje inne zderzaki |
BMW otrzymało też zestaw antyfotoradarowy. Niestety nie było okazji sprawdzić tego cuda |
"Piątka" staje sie ciekawą alternatywą dla serii 7. |
4,9 metra długości nadwozia wymaga dobrych proporcji. To BMW robi po mistrzowsku |
Na śniegu tył bardzo chętnie bawił się w berka z przednią osią |
Krótki tył skrywa bagażnik o pojemności 520 litrów |
Siedząc na tylnej kanapie nie trzeba się obawiać długich podróży |
Deska rozdzielcza skierowana jest w stronę kierowcy. Zupełnie jak w serii E39 |
Obłsuga iDrive-a jest prostrza, jednak sam system stał się dużo bardziej złożony |
Aż tak często nie będziecie sięgać po ten tryb |
Mistrzostwo czytelności. Podobno najprostrze rozwiązania są najlepsze |
Fot. Łukasz Walas (lukaszwalas.blogspot.com)
"Podczas spokojnej jazdy auto nie zużywa paliwa, a zadowala się wyłącznie jego oparami. Poważnie."
OdpowiedzUsuńW sensie- "oparami jak na BMW"? :)
W sensie jak na 2 litrowca z 245 konnym silnikiem :)
OdpowiedzUsuń+/- 5 l/100 km
Usuńten samochodzik już od dawna jest moim marzeniem. Kurde, jak patrze na te zdjęcia to już zazdroszczę :P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Witek!
turbosprężarki