Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

poniedziałek, 5 listopada 2012


Worek nowości znów zostaje otwarty


Przed nami SEMA Motor Show. To kolejna okazja, by producenci samochodów zasypali nas nowościami motoryzacyjnymi. Tak oto Chevrolet przedstawił bardzo atrakcyjną odmianę Camaro – Hot Wheels Edition. Ten sam emblemat pojawił się również na klasycznym Camaro SS z 1967 roku. Infiniti przedstawiło oficjalnie model FX sygnowane nazwiskiem kierowcy F1 – Sebastiana Vettela. Volkswagen przedstawił następcę modelu Passat, jednak nie chodzi mi o teraźniejszy model, a oferowany w Chinach model Santana, czyli drugie wcielenie popularnego u nas sedana klasy średniej. Acura pokazała drogową i torową wersję mniejszego brata modelu TSX, czyli luksusowej Hondy Accord. Ford Pokazał doładowanego Mustanga Cobra. Subaru przedstawiło specjalne edycje modeli Impreza WRX i STi, oraz paskudnego Forestera. Mazda pokazała specjalne odmiany modelu CX-5. Hamann wylał na McLarena cały magazyn lakierów. Renault odświeżyło Fluence’a i przedstawił Symbol’a, który jest Dacią Logan z trochę ładniejszym nadwoziem. Tesla chwali się nowym modelem – S, a Dodge pokazało specjalną edycję Avengera – Blacktop Edition. Najciekawsze nowości poniżej.



1. Chevrolet Camaro COPO Convertible





Fot. Chevrolet

Ostatni, 69 egzemplarz wyjątkowo ściśle limitowanej edycji COPO w kolorze Inferno Orange Metallic zostanie wystawiony już w styczniu na aukcji Barrett-Jackson Scottsdale. Jednocześnie będzie to jedyne cabrio dostępne w sprzedaży. Pod maską tego potwora znajdziemy 4 litrowy silnik z turbodoładowaniem. Do przenoszenia mocy na koła posłuży automatyczna skrzynia biegów o jedynie 3 przełożeniach, która spełnia wszystkie zasady NHRA. Moc i osiągi niestety nie są podane.
2. Mazda MX-5 Super 25 Concept

Fot. Mazda


Edycja Super 20 pokazana na zeszłorocznym salonie SEMA była odmianą doładowaną o mocy ponad 200 KM. Tegoroczna Super 25 to idealna propozycja dla długodystansowych kierowców torowych. Barwy nadwozia są hołdem dla jedynego samochodu japońskiego producenta, który wygrał Le Mans w 1991 roku. Wyposażenie samochodu zostało absolutnie zminimalizowane. Nie znajdzie się tu nawet fotel pasażera, który na torze i tak do niczego się nie przyda. Dużo bardziej użyteczna może okazać się klatka bezpieczeństwa oraz osprzęt wymagany na wyścigach torowych.

3. Honda N-One


Fot. Honda

Jedna z wielu propozycji Hondy na śmiesznie mały i pudełkowaty samochód, który będzie można kupić w kraju „kwitnącej wiśni”. Odniesieniem stylistycznym jest mikrosamochodzik Hondy z końca lat 60-tych – N360. I z całą pewnością można znaleźć w N-One nawiązania do pierwowzoru. 
Fot: autopictu.com
Kei-car, jak mówi się w Japonii na małych autach są tak małe, że nasz FIAT Panda, który w Europie mieści się w segmencie A jest dużo większym samochodem. Doładowany silniczek o pojemności 1,3 litra zespolono z bezstopniową skrzynią CVT. Zupełnie nie wiem, po co. 
Kto wie, czy nie powstanie wersja Type-R. Może choćby MUGEN. Nissan ze swoim Cube udowodniło, że to, co się podoba w Japonii, nie musi się przyjmować w Europie. Dlatego też Honda nie rozważa ekspansji tego auta na stary kontynent. Szkoda, bo autko jest niesamowicie oryginalne. Zwłaszcza z przodu.





4. Infiniti FX Vettel Edition

Fot. Infiniti

Żadna nowość, ponieważ informacje o tym samochodzie pojawiają się od ponad roku. Z założenia miał to być pierwszy SUV, który byłby w stanie przekroczyć prędkość 300 km/h. Nawet osiągnął założony cel, jednak co z tego, skoro sprzedawane samochody będą rozwijać prędkości, jakich nie mogą przekraczać auta pokroju od Audi A1, po BMW serii 5, kończąc na Mercedesie SL 65 AMG. Infiniti nie chciało być lepsze pod tym względem, a szkoda. 5 litrowy silnik V8 rozpędza tego kolosa do 100 km/h w 5,6 sekundy. Wszystkie 150 egzemplarzy modelu FX Vettel Edition będą dostępne w dowolnym kolorze nadwozia, pod warunkiem, że będzie on się nazywał Moonlight White, a cena powinna oscylować w granicach 125 tysięcy euro. Za podobne pieniądze można kupić BMW X5 M.

5. Nissan GT-R

Fot. Nissan

Zmian samochodu na rok modelowy 2013 nie da się zauważyć. Zwiększono sztywność nadwozia i poprawiono stabilność samochodu. Ponadto inżynierowie Nissana dokonali niemożliwego – nie zwiększając mocy silnia, zdecydowanie przyspieszyli nowego GT-R’a. Już obecny model przyspiesza do 100 km/h w mniej niż 3 sekundy. Nowy, dzięki większej mocy rozwijanej w niskich i średnich wartościach obrotów silnika, będzie osiągać 100 km/h w 2,7 sekundy zostawiając z tyłu dużo droższego Lamborghini Aventador’a. Cena ciągle powinna pozostać na poziomie dużo mniejszym, niż pół miliona złotych.

6. Subaru Impreza WRX STi Special Edition

Fot. Subaru

Pomarańcz to nie jest kolor, który kojarzy nam się w pierwszej kolejności, kiedy zapyta się nas o barwy wojenne Subaru. 100 egzemplarzy modelu STi będzie dodatkowo wyposażony w czarne litwy nadwozia, oraz malowane na czarno standardowe felgi aluminiowe i lusterka zewnętrzne. W środku nie doszło do żadnych zmian, tak samo jak pod maską. Ciągle można tu spotkać 2,5 litrowego boksera z turbodoładowaniem o mocy 305 KM. Śmiało można stwierdzić, że ta wersja nie jest warta uwagi, a jeśli uważasz inaczej, to znaczy, że jesteś daltonistą i widzisz subaru, które powinno wyglądać mniej więcej tak:
Fot: themotorreport.com.au




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz