Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

piątek, 2 listopada 2012

Szybkie i nieznane: Callaway C12

Fot: thelingenfeltercollection.com



Marka Callaway zajmuje się konstruowaniem silników. Powstała w 1977 przez Reeves’a Callaway’a, który jako pierwszego zmodyfikował BMW 320i dodając mu doładowanie. To BMW nie było jego. Auto było własnością szkoły wyścigowej, w której Callaway był instruktorem.  W szczególności upodobał sobie modyfikować auta marki Chevrolet, bo spośród 19 wcieleń modyfikacji (od C1 do C19), 10 z nich było właśnie dla aut spod znaku złotego krzyża.

Auto, o którym dziś mowa, to właściwie nowe wcielenie mocniejszej Corvetty, choć może się wydawać, że z nią ma mało wspólnego, to poza silnikiem i skrzynią biegów, auto dzieli jeszcze szkielet nadwozia, części zawieszenia, deske rozdzielczą, przednią i tylna szybę.

Najciekawszą rzeczą w tym samochodzie, którą można zaobserwować, to tyle światła pochodzące od... Opla Tigry! Z pewnością przyznacie, że wyglądają one ciekawie z tym zestawieniu, ale wiedza o tym, że auto warte dekadę temu ponad 150 tysięcy euro ma oświetlenie z małego usportowionego autka trochę rozczarowuje.

Pod maską spotykamy silnik 5,7 litra grającego symfonię na 8 cylindrów i turbo. Auto osiągało 440 KM mocy i ponad 640 NM momentu obrotowego. Ten duet nie tylko pozwala pastwić się nad oponami w jakikolwiek sposób byśmy sobie tego zażyczyli, ale też potrafi rozpędzić C12 do 100 km/h w 4,3 sekundy. Strzałka prędkościomierza kończy swoją pielgrzymkę po drugiej stronie 300 km/h przekraczając ją o 4 km/h.

Czy warto było wybrać tuningowaną Corvettę, a nie np. Ferrari 360? Nie. Kupując auto za takie pieniądze na pewno nikt nie będzie oszczędzać kilkudziesięciu tysięcy euro na nowe (wtedy) auto z Modeny, które wygląda zdecydowanie lepiej, a ma zbliżone osiągi. I nie widać w niej ani krzty Fiata.


Fot: thelingenfeltercollection.com

Fot: thelingenfeltercollection.com
Fot: thelingenfeltercollection.com
Fot: thelingenfeltercollection.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz