Fot: mmrzeszow.pl |
Ulotki za wycieraczką –
najbardziej bezsensowna forma reklamy, która nigdy nie trafia do odbiorcy.
Dlaczego tak jest? Odpowiedź jest prosta. Te ulotki, których treści nigdy nie
zdążyłem poznać, lądowały w koszu, albo, jeśli ten był zbyt daleko – pod wycieraczką
sąsiedniego samochodu. Jeszcze ciekawiej robi się, jeśli ową karteczkę zauważy
się dopiero podczas jazdy. Przecież nikt normalny nie zatrzyma się obok kosza
na śmieci, żeby wyjąć zza wycieraczki kawałek papieru o bezsensownej treści i
umieścić w jedynym przeznaczonym dla takich reklam miejscu.
Założę się, że jeśli ktoś z Was
znajdzie za wycieraczką reklamę podczas jazdy, to robi wszystko, by pozbyć się
ulotki wszelkimi możliwymi sposobami. Pierwszy z nich, to uruchomienie
wycieraczek. Zdarza się, że tylko tyle wystarcza, by oswobodzić się od
irytującego kawałka papieru na szybie. Ostrzegam tylko, że używanie płynu do
spryskiwaczy nie zawsze może przynieść oczekiwany rezultat. Drugim sposobem
jest możliwie najwyższa prędkość, by opływające samochód powietrze zerwało
reklamę zza wycieraczki. To sposób, którego efekt rzadko kiedy zawodzi.
I tutaj rodzi się pytanie: Czy za
tego typu oswobodzenie się ze śmieci odpowiadamy jak za zaśmiecanie, jeśli
straż miejska, bądź policja złapią nas na gorącym uczynku?
Formalnie raczej tak, jednak moim
zdaniem papier nie jest naszą własnością – nie został nam wręczony osobiście.
Nie odebraliśmy go też w żaden sposób, więc w gruncie rzeczy ulotka należy ciągle
do reklamodawcy. To tak samo, jakby ktoś zostawił gazetę na ławce w parku,
którą wiatr zdmuchnął na chodnik. Kto wtedy jest odpowiedzialny za zaśmiecanie?
Właściciel gazety, czy właściciel ławki w parku? Raczej to pierwsze, dlatego
dla mnie to ogromna różnica.
Tak też tłumaczyłbym się, jeśli
policjanci chcieliby mnie ukarać mandatem za zaśmiecanie. Papieru nie dostałem,
ktoś mi go wsadził za wycieraczkę, dlatego nie zauważyłem go. Wyrwał się z
gumowego uścisku i poleciał, by ostatecznie upaść na jezdnię. Nie jest to
jednak mój śmieć. Poleciłbym wtedy policji, by stawili się do właściciela
ulotki (adres i nr. Telefonu jest, więc śledztwo byłoby krótkie i bardzo
owocne) i wystawili mu mandat za zaśmiecanie. Mam nadzieję, że to skończy
głupią tradycję umieszczania bezsensownych reklam pod wycieraczką.
Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń