Samochód bezpieczeństwa to w
driftingowym światku coś zupełnie niespotykanego. Do ostatniego sezosu Mistrzostw
Polski w tej widowiskowej dziedzinie. Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu auto przeszło
kurację upiększającą. Z czarno metalicznego Seata, auto przybrało barwy
bojowe serwisu moto.gratka.pl, dostało nowe, gwintowane zawieszenie oraz zmodyfikowany
komputer sterowania silnikiem i wydajniejszy układ wydechowy. Democar i zarazem
samochód bezpieczeństwa debiutował 21 kwietnia w Poznaniu, wraz z rozpoczęciem
sezonu driftingowego.
Z zewnątrz auto pozostało
seryjne. Jedynie nowe barwy – matowy zółty z metalicznym niebieskim są dowodem
na ingerencję w nadwozie. Z czasem zmieniono standardowe felgi aluminiowe na koła OZ Racing
Alleggerita o średnicy 18 cali. Wnętrze nie uległo żadnym zmianom, bo w sumie
po co? Auto ma się dobrze prezentować z zewnątrz i przede wszystkim przyciągać
uwagę, a to robi z należytym skutkiem. Szczególnie, kiedy ma założone koguty na dachu.
Pod karoserią zmieniło się
zdecydowanie więcej. Dzięki nowemu komputerowi i układowi wydechowemu
Supersprinta przybyło dodatkowych 60 koni mechanicznych. Układ hamulcowy okazał
się na tyle skuteczny, że nie była potrzebna wymiana tarcz i zacisków na bardziej
wydajne. Dodatkowo, by auto mogło sprawować się dobrze na torze, zostało
wymienione zawieszenie na gwintowane marki KW. Efekt końcowy to 301 KM i 402 NM
momentu obrotowego. Mocniejsza jest tylko wersja Cupra 310 Limited Edition,
która jak sugeruje nazwa, jest mocniejsza o 9 koni mechanicznych. Sto kilometrów na godzinę w Safety Carze pęka w około 5,5
sekundy, a prędkość maksymalna to ponad 250 km/h.
A jakie są pierwsze wrażenia z
jazdy tym samochodem? Wbrew pozorom pierwszą przejażdżkę odbyłem na prawym
fotelu. Fotele, jeśli jesteś pasażerem, nie należą do najwygodniejszych.
Kubełki mają dobre podparcie siedziska i boków, jednak na wysokości ramion są
jednak trochę za ciasne. Jeśli masz na sobie grubą odzież albo dwie bluzy, to
bez problemu przejedziesz tym autem duże odległości. Jeżeli jednak masz
szerokie barki i cienką odzież, to problemem będzie choćby 100 kilometrów. Osoba
jadąca na lewym fotelu może uchodzić za szczęściarza, bo, mimo, że fotel jest
ten sam, to jednak jest zdecydowanie bardziej wygodny. Podejrzewam, że jest to
zasługa kierownicy i dźwigni zmiany biegów, do których chętnie się wyciąga ręce.
Zajmując fotel kierowcy można się
też niemiło rozczarować. Pozycja za kierownicą jest za wysoka i przypomina tą w
minivanach. Zupełnie nie przystoi to sportowemu pożeraczowi kilometrów. Na
domiar złego wysoka blenda na przedniej szybie dodatkowo ogranicza widoczność
w taki sposób, że osoby o wzroście ponad 185 cm muszą niemal garbić się, by móc
cokolwiek zobaczyć. W czasie jazdy z pewnością ucieszą miłośników sportowej
jazdy krótkie skoki dźwigni zmiany biegów. Na tyle krótkie, że przy biegach
parzystych nie zawsze jest się pewnym tego, czy pożądany bieg wszedł, czy nie.
W codziennej jeździe moc 300 koni
mechanicznych nie jest uciążliwa. Można powiedzieć, że jadąc spokojnie w
mieście nie czuje się tych trzech setek rączych koni pod prawą stopą, choć
trzeba się pilnować, ponieważ bardzo łatwo jest bezwiednie przekroczyć
prędkość, nawet dwukrotnie. Co ciekawsze Seat już niemal od obrotów jałowych
wykazuje się rewelacyjną dynamiką, która nie ustaje nawet w okolicach
czerwonego pola na obrotomierzu. Przy takiej gonitwie wskazówki obrotomierza
towarzyszą nam przyjemnie basowe odgłosy ogarniające wnętrze samochodu. Jeśli
zależy na dynamicznym starcie spod świateł, wystarczy przygotować bieg i
wcisnąć gaz do oporu. Silnik nie będzie flirtować z ogranicznikiem odcinającym
dopływ paliwa, a utrzyma stałą wartość 4000 obrotów na minutę. Po puszczeniu sprzęgła
możemy poczuć wbijanie w fotel jak w samolocie. Na każdym biegu.
Jeśli chodzi o układ kierowniczy
to jest on bezpośredni i czuły na najmniejsze ruchy kierownicą, jednak
zastanawia też ciężarówkowa (w porównaniu z np. BMW, czy Alfą Romeo) ilość obrotów wolantu w każdą stronę. Żeby skręcić
maksymalnie kierownicą z pozycji „zerowej”, trzeba zrobić ponad dwa obroty
kierownicą. Jak na auto sportowe to zwyczajne nieporozumienie. Zawieszenie
podczas jazdy zapewnia ogromne rezerwy bezpieczeństwa, jednak jest ono
szkodliwe dla elementów podwozia i układu wydechowego, które często spotykają
się z progami zwalniającymi.
To świetny środek transportu do
miasta, a przede wszystkim na krętych drogach, czy torze wyścigowym, gdzie Cupra w
pełni może rozwinąć skrzydła. Drażni jedynie pozycja za kierownicą rodem z
vana, która nie pozwala na zajęcie miejsca odpowiednio nisko. Konkurencja pod
tym względem jest zdecydowanie lepsza. Choćby w Volkswagenach GTI i R.
Foto: Marcin Koński
Jednym z głównych sponsorów projektu jest firma Valvoline |
Cupra podczas przejazdu na driftingowych mistrzostwach Polski 2012 |
Safety Car w towarzystwie driftingowej świty |
Przez rok pracy samochód stał się bardzo rozpoznawalny |
Skala prędkościomierza po modyfikacjach już nie jest aż tak przesadzona |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz