Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

środa, 5 września 2012

Parkasist, Driveasist, Lifeasist, Thinkasist



Pytanie do posiadaczy nowych samochodów grupy Volkswagena: Ile z Was zakupiło samochód z systemem Parkasist? Dla niewtajemniczonych, jest to element wyposażenia mający zastąpić kierowcę podczas parkowania.

Jeśli zdecydowanie i głośno potwierdziłeś, jesteś z pewnością osobą, która nie powinna zbliżać się do żadnego samochodu na odległość 50 metrów. Jeśli zaś nieśmiało skinąłeś głową, to przynajmniej masz świadomość tego, że nie umiesz zaparkować samochodu.

Producenci samochodów za wszelką cenę starają się ułatwić zadanie kierowców, tworząc samochód bardziej przyjaznym i łatwiejszym narzędziem również dla patałachów. Moim zdaniem równie dobrze każdego można byłoby na siłę robić baletnicą podnosząc za tancerza nogę do piruetu. Problem jest w tym, że wychodzi się z założenia, że każdy może prowadzić samochód, tylko dlatego, by ci mogli sprzedać jeszcze jeden egzemplarz swojego auta. Jednak nie od dziś wiadomo, że nie każdy będzie kierowcą, tak samo jak nie każdy jest neurochirurgiem, szewcem, czy rzeźbiarzem.

Z drugiej strony to tylko pozwala nam myśleć, że technika, z którą inżynierowie nie mają co zrobić, pójdzie dużo dalej. Powstanie „Driveasist”, który zastąpi kierowcę, by ten mógł spokojnie rozwiązać krzyżówkę, czy pograć na przenośnej konsoli. Idąc dalej producenci wymyślą „Thinkasist”, który byłby wybawieniem dla całkiem szerokiego grona. Ponadto zapobiegnie robieniu głupich rzeczy jak choćby wymuszanie pierwszeństwa, czy zawracaniu na zakazie. „Lifeasist” można byłoby interpretować, jako system zapobiegający ponoszeniu obrażeń śmiertelnych, jednak pierwotnie do głowy przyszedł mi pomysł systemu pomagającemu spokojnie kontemplować.

Moim zdaniem to sposób, by dosłownie każdego przybliżyć do samochodu, by tylko poprawić słupki sprzedażowe. Za 10-15 lat prowadzić samochód będzie mógł równie dobrze niemowlak. Zastanawia mnie tylko co będzie z tak podstawowym aspektem jak radość z jazdy. Moim zdaniem będzie on wypychany przez coraz to gęstsze sieci kabli i komputerków odpowiedzialnych za właściwie wszystko. Szkoda tylko, że to rozumie coraz to mniejsza rzesza producentów.

Z drugiej jednak strony rozwój tego typu urządzeń jest wymuszony przez tych ludzi, którzy za wszelką cenę muszą mieć samochód, ale nie bardzo umieją z niego korzystać. Przez to ci, którzy z jazdy odczuwają więcej niż tylko odciążający się portfel przy tankowaniu będą coraz dotkliwiej cierpieć na tym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz