Pytanie do posiadaczy nowych samochodów grupy Volkswagena: Ile z Was zakupiło samochód z systemem Parkasist? Dla niewtajemniczonych, jest to element wyposażenia mający zastąpić kierowcę podczas parkowania.
Jeśli zdecydowanie i głośno
potwierdziłeś, jesteś z pewnością osobą, która nie powinna zbliżać się do
żadnego samochodu na odległość 50 metrów. Jeśli zaś nieśmiało skinąłeś głową,
to przynajmniej masz świadomość tego, że nie umiesz zaparkować samochodu.
Producenci samochodów za wszelką
cenę starają się ułatwić zadanie kierowców, tworząc samochód bardziej
przyjaznym i łatwiejszym narzędziem również dla patałachów. Moim zdaniem równie
dobrze każdego można byłoby na siłę robić baletnicą podnosząc za tancerza nogę
do piruetu. Problem jest w tym, że wychodzi się z założenia, że każdy może
prowadzić samochód, tylko dlatego, by ci mogli sprzedać jeszcze jeden
egzemplarz swojego auta. Jednak nie od dziś wiadomo, że nie każdy będzie
kierowcą, tak samo jak nie każdy jest neurochirurgiem, szewcem, czy
rzeźbiarzem.
Z drugiej strony to tylko pozwala
nam myśleć, że technika, z którą inżynierowie nie mają co zrobić, pójdzie dużo
dalej. Powstanie „Driveasist”, który zastąpi kierowcę, by ten mógł spokojnie
rozwiązać krzyżówkę, czy pograć na przenośnej konsoli. Idąc dalej producenci
wymyślą „Thinkasist”, który byłby wybawieniem dla całkiem szerokiego grona.
Ponadto zapobiegnie robieniu głupich rzeczy jak choćby wymuszanie
pierwszeństwa, czy zawracaniu na zakazie. „Lifeasist” można byłoby
interpretować, jako system zapobiegający ponoszeniu obrażeń śmiertelnych,
jednak pierwotnie do głowy przyszedł mi pomysł systemu pomagającemu spokojnie
kontemplować.
Moim zdaniem to sposób, by
dosłownie każdego przybliżyć do samochodu, by tylko poprawić słupki sprzedażowe.
Za 10-15 lat prowadzić samochód będzie mógł równie dobrze niemowlak. Zastanawia
mnie tylko co będzie z tak podstawowym aspektem jak radość z jazdy. Moim
zdaniem będzie on wypychany przez coraz to gęstsze sieci kabli i komputerków
odpowiedzialnych za właściwie wszystko. Szkoda tylko, że to rozumie coraz to
mniejsza rzesza producentów.
Z drugiej jednak strony rozwój
tego typu urządzeń jest wymuszony przez tych ludzi, którzy za wszelką cenę
muszą mieć samochód, ale nie bardzo umieją z niego korzystać. Przez to ci,
którzy z jazdy odczuwają więcej niż tylko odciążający się portfel przy
tankowaniu będą coraz dotkliwiej cierpieć na tym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz