Do tej
pory Jaguar F-Type właściwie nie miał godnego siebie rywala. Mówiło się, że
najbardziej odpowiednim jest Porsche 911 i może coś w tym jest, jednak jak na
tak kompaktowe wymiary Jaga, Porsche jest za duże i w wersji Turbo (jedynej
odpowiedniej dla V8 R) za szybkie. Teraz Mercedes odsłania swoje, bardzo mocne
karty.
W pierwszą
sobotę grudnia, w salonie Auto Studio Mercedes-Benz miała miejsce pierwsza w
Polsce premiera najnowszego dziecka niemieckich inżynierów – GT AMG S. Sama oprawa
imprezy na pierwszy rzut oka wyglądała dość skromnie – z daleka nic nie
wskazywało na to, by na Rokicińskiej w Łodzi miałoby się cokolwiek dziać.
Ekspozycja salonu stała w budynku, jak co dzień, zaś oświetlenie mogło
przywodzić na myśl to, że salon jest po prostu zamknięty.
Jednakże
tłok na parkingu nie mógł wprowadzić w błąd. Przed godziną zero, w hali
serwisowej zaprezentowano część gamy modeli AMG, które rykiem swoich 4 i 8
cylindrowych silników zwiastowały przyjście nowego gracza. Wśród nich znalazły
się A45, CLA45, G63, S63, S63 Coupe i CL63. Po krótkim recitalu i
naprodukowaniu zasłony dymnej, brama wjazdowa podniosła się, a wnętrze
wypełniło wściekłe ujadanie małej, żółtej pchły.
Kiedy kurtyna
dymna opadła, można było nacieszyć oczy długą maską z wysuniętym pyskiem,
pożerającym powietrze zasilające nowy, 4 litrowy silnik V8 o mocy 510 KM.
Reflektory otrzymały gniewne brwi z LED-ów, zaś na szprychowe obręcze (19
calowe z przodu i 20 z tyłu), skrywające ceramiczne hamulce nawinięto opony
Michelin Pilot Super Sport o szerokości 265 mm z przodu i 295 mm z tyłu.
Przyjrzyjcie
się profilowi auta – dostrzeżecie krótkie zwisy z przodu i z tyłu. Chciałem to
zaznaczyć tylko dlatego, że tylna oś znajduje się zaraz za plecami. Co oznacza
zaś, że trzeba mocno postarać się, by na tej niedużej odległości zgranie
opuścić linię auta z wysokości dachu do zderzaka. I jak doskonale widzicie na
zdjęciach – można było zrobić to lepiej. Przynajmniej w Jaguarze F-Type Coupe
prezentuje się to milej dla oka. Z drugiej strony taki zabieg jasno daje do
zrozumienia, który z modeli Mercedesa był duchowym mentorem nowego projektu.
Przestaję
się nad tym zastanawiać i chwytam za klamkę, otwieram drzwi, które już nie
unoszą się jak w SLS-ie, tylko w najbardziej klasyczny sposób, za to wnętrze
wygląda po prostu zjawiskowo. Niby jest uderzająco podobnie, co w C klasie
(zwłaszcza, kiedy patrzy się na kierownicę i zegary), jednak nie oznacza to, że
nie dopieszczono w odpowiedni sposób tej wyjątkowej kabiny. Fotele są
megawygodne i cudnie przytulają się do ciała. Podłokietnik jest zapieczętowany
logiem szalonych mechaników z Affalterbach, zaś niezwykle szeroka konsola
środkowa cudownie wspina się do czterech kratek nawiewu i ekranu nawigacji.
Oczywiście wszystkie skórzane elementy obszyto kontrastową, żółtą nicią, która prezentuje
się wspaniale na czarnej, skórzanej tapicerce. To wnętrze można jeść łyżkami.
Podobnie jak ryk 4 litrowego V8 z podwójnym doładowaniem, który brzmi, jakby
był wolnossący, ale co ja tu będę się rozwodzić. Posłuchajcie sami.
Organizatorzy:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz