Redline MotoBlog

Informacje, publicystyka z motoryzacyjnego świata. Bez zbędnych konwenansów.

piątek, 21 listopada 2014

Szybkie i nieznane: Monteverdi HAI 450 GTS

Fot. mad4wheels.com

Enzo Ferrari w całym swoim zamiłowaniu do własnych przekonań i totalnym lekceważeniu propozycji oraz pomysłów, był o tyle dobrym człowiekiem, że pozwolił przyjść na świat marce Lamborghini, Blizzarini, De Tomaso, ATS oraz Monteverdiemu. Przecież jak wszyscy doskonale wiemy – lepiej mieć kilka marek supersamochodów, niż jedną, nawet doskonałą pod każdym względem. W tym wszystkim producent, o którym dziś będę mówić wcale nie pochodzi z Włoch.

Peter Monteverdi był Szwajcarem i w wieku 22 lat przejął od ojca warsztat. Tak zaczął się pierwszy kontakt zakochanego w mechanice młodego człowieka z motoryzacją. Niewiele później udaje mu się nawiązać kontakt z Enzo Ferrari, kupuje używane 250 GTO i niewiele później zostaje oficjalnym importerem Ferrari w Szwajcarii. Stosunki zaczynają być napięte w momencie, kiedy Il Commendatore zaczyna nalegać, by Monteverdi zakupił 100 egzemplarzy Ferrari i za wszystkie zapłacił z góry. Oczywiście Enzo wiedział jaka będzie odpowiedź, ponieważ chciał, by oficjalnym importerem jego samochodów został ktoś inny. W tym momencie młody mechanik postanawia zbudować własny samochód.

Ten dość brudny i mało przyjemny koniec związku spowodował, że Monteverdi rozpoczął współpracę z Jensenem, Rolls-Roycem, Bentleyem oraz BMW. Jednocześnie też mężczyzna zaczął interesować się wyścigami. Zajmuje się projektowaniem, budowaniem, a także ściganiem się bolidami własnej konstrukcji. W 1961 roku Monteverdi za sprawą poważnego wypadku musiał zrezygnować z wyścigów. Wtedy też mężczyzna zabiera się za realizację swojego planu zbudowania własnego, ekskluzywnego supersamochodu.

Z założenia auto miało być luksusowe jak Rolls, szybkie jak Ferrari i posiadać ogromny silnik, jak Jensen. Na początku powstał Monteverdi 375 S, który nie był ostatnim słowem mechanika. W 1970 roku zaprezentowano dwa auta – HAI 450 SS oraz krótszy o 5 cm HAI 450 GTS. Co ciekawe, samochód mimo krótszemu nadwoziu, miał większy rozstaw osi. Zabieg ten nie tylko miał poprawić prowadzenie auta, ale również umożliwić instalację klimatyzacji oraz ułatwić montaż wielkiego, 7 litrowego silnika V8. Trudno to jednak nazwać udanym zabiegiem, bo ogromna fabryka mocy i tak nie była w stanie zmieścić się w swojej komorze, dość głęboko wnikając do kabiny pasażerskiej, która podobno była bardzo dobrze izolowana od hałaśliwego sąsiedztwa.

Równie trudno nazwać wnętrze eleganckim, niczym w Rolls-Royce-ie. Fakt, są tutaj skóry na fotelach i desce rozdzielczej, jednak sam jej wygląd jest dość surowy. Poza kratkami wentylacyjnymi, paroma przyciskami i zegarkiem nie dzieje się tu zbyt wiele. Nie zmienia to jednak faktu, że i tak można zawiesić oko na np. pięknej, sportowej kierownicy. Z zewnątrz samochód można scharakteryzować dwoma słowami – płasko i szeroko. Front to przede wszystkim obowiązkowe, chowane reflektory, i kierunkowskazy w stylu Ferrari Daytona. Profil charakteryzuje bardzo masywna tylna część auta i czarny pas z czerwonym napisem Monteverdi, w razie, jakby przechodnie nie wiedzieli jakie auto stoi im przed oczami, zaś tył to nieistniejąca tylna szyba i równie wyraźny napis producenta, ciągnący się przez cały zderzak.

I w sumie nie bardzo jest czemu się dziwić z tym wszechobecnym podpisywaniem samochodu. Auto – jak wspomniałem – ma 7 litrowy silnik o mocy 450 KM. Owe stado w połączeniu z niespełna 1300 kilogramami potrafi rozpędzić GTS-a do 280 km/h, zaś przyspieszenie do 100 km/h trwać ma 5.5 sekundy. Jak na lata 70. to genialne wyniki. Z resztą nawet dziś robią niemałe wrażenie i na pewno pozwolą na ustawienie po kątach zdecydowanej większości innych samochodów.


Fot. autogaleria.hu
Fot. mad4wheels.com
Fot. taringa.net

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz