Gdyby nie jedna nowość, to śmiało mógłbym powiedziec, że
najnowsze wydanie RedliNEWS poświęcone zostanie wyłącznie samochodom z trochę
większym prześwitem. Owym rodzynkiem będzie amerykański Panoz z modelem
Esperante, odgrzebanym po kilkuletniej przerwie. Po więcej szczegółów zapraszam
poniżej.
1. Mercedes-Benz Vision G-Code Concept
Fot. Mercedes-Benz
Vision G-Code Concept to prawie najlepszy przykład perpetum
mobile. Ten kompakowy SUV-Coupe zasilany jest turbodoładowanym silnikiem
wodorowym, napędzającym przednie koła. Tylną osią zaś zajmuje się silnik
elektryczny. Co więcej, atrapa chłodnicy samochodu zdradza, jakie jednostki aktualnie
wprawiają w ruch G-Code-a. Niebieski kolor oznacza zasilanie silnikiem
elektrycznym, fioletowy to tryb „eco”, zaś sportowy charateryzuje się czerwonym
„nosem”.
Oczywiście, w razie, jakby zasięg silników elektrycznych był
niewystarczająco krótki, zdecydowano się na układ rekuperacji, który odzyskuje
prąd podczas hamowania. Na tym jednak nie koniec. Lakier samochodu stanowi
powłokę galwaniczną, która jest połączeniem panelów solarnych i wiatraków. Auto
potrafi ładować się podczas słonecznego dnia, albo w czasie wietrznej pogody. Jak
już opadły Wam szczęki, to dodam, że najszybciej naładowalibyście tego
Mercedesa na legendarnych polskich drogach. Wszystko za spawą specjalnego
aktywnego zawieszenia, które pod wpływem pracy, napędzają generator. Oczywiście
jak to jest ze światłymi projektami, Vision G-Code Conept nie trafi do sprzedaży.
2. Porsche Cayenne GTS
Fot. Porsche
Nie zawsze zwykły face lifting wystarcza, choć tutaj będziemy
tęsknić za pieszczotliwie brzmiącym V8, który – zwłaszcza przy rozruchu –
potrafił wywołać dreszcze. Inżynierowie w myśl ekologi postanowili usunąć
silnikowi dwa cylindry, dając na pocieszenie 20 KM i 85 Nm. Efekt końcowy to
440 KM i 600 Nm, co przekładając na osiągi daje 5.2 sekundy do 100 km/h i
prędkość maksymalna na poziomie 262 km/h. Najzabawniejsze przy tym jest jednak
to, że Panowie z Porsche chwalą się oszczędnością średnio 0.9 litra na każde
100 km, które w rzeczywistości nie będą miały żadnego przełożenia. Na końcu
przedstawię cenę – około 415 tysięcy złotych, to kwota, jaką zostawicie w
salonie na „dzień dobry”.
3. Volvo V60 Cross Country
Fot. Volvo
Do „uterenowionych” kombi klasy średniej, w której rządzą
Volkswagen Passat Alltrack oraz Audi A4 Allroad dochodzi Volvo V60 Cross
Country. Pierwsze, co zrobili inżynierowie, to podnieśli zawieszenie o 6.5
centymetra, pożyczając elementy z większego XC70. Oczywiście nie mogło obejść
się bez obowiązkowych plastikowych nakładek, które miejscami przeplatają się z
aluminiowymi wstawkami. Za napęd posłużą dotychczasowe silniki benzynowe i
diesla, które będą napędzały przednie koła, lub obie osie.
4. Audi Q3/RSQ3
Fot. Audi
To pudrowanie zmarszczek ma głębsze znaczenie, niżby mogło
się wydawać. Zmieniony grill Singe Frame z chromowaną obwódką ma być znakiem
charakterystycznym wszystkich modeli serii Q. Poza nim zmienił się zderzak oraz
światła. Lista silników obejmuje 3 warianty benzynowe i 3 wysokoprężne, zaś
rozpiętość pojemności mieści się między 1.4, a 2.0 litra i mocy od 120 do 220
KM.
RSQ3 to już zupełnie inna bajka, która nie mieści się w
wyznaczonych granicach. Pod maską ma bowiem 2.5 litrowy, 5 cylindrowy silnik z
turbodoładowaniem o mocy 340 KM (więcej o 30 KM w stosunku do starszej wersji)
i momencie obrotowym wynoszącym 450 Nm. Poza powiększoną gromadką koni mechanicznych
oraz niutonometrów, podłubano przy komputerze sterującym skrzynią biegów, czego
efektem jest przekroczenie 100 km/h w 4.8 sekundy. Niestety nadal najsłabszym
elementem RSQ3 będzie okropna konsola środkowa.
5. Panoz Esperante Spyder/Esperante Spyder GT
Fot. Panoz
Mogłoby się wydawać, że produkcja Panoza Esperante zakończyła
się 5 lat temu. Jak widać historia lubi się powtarzać, a to, co tu widzicie
jest bardzo poważnym face liftingiem, ale od początku. Z okazji 25 lat
działalności, amerykańska marka planuje wybudować 25 egzemplarzy Esperante i
Esperante GT. Oczywiście samochody nie mogą wyglądać staro i nieatrakcyjnie,
dlatego też wymieniono światła, zderzaki oraz całe wnętrze. W sumie patrząc na
tył, odnoszę wrażenie, że Esperante wygląda jak Ferrari 360 Spider, a takie
porównanie powinno być komplementem dla Panów z Panoza.
Nie pora jednak pochylać się wyłącznie na stylistyce, bo pod
maską „zwykłego” Esperante siedzi V8 o mocy 430 KM, który za pośrednictwem 6
biegowej skrzyni manualnej przenosi moc na tylne koła. Te zaś popychają ważące
1408 kg nadwozie do 100 km/h w niespełna 4 sekundy, zaś prędkość maksymalna to
275 km/h. Esperante GT potrafi jeszcze więcej, ponieważ tutaj do odpychania się
z miejsca służy 560 KM. W przeciwieństwie do słabszej wersji, tutaj isnieje
możliwość zamówienia automatycznej skrzyni biegów, więc jeśli jesteś
zainteresowany jednym z 25 sztuk Esperante GT, musisz przygotować się na
wydatek co najmniej 694 tysięcy złotych (plus podatki). Wybór słabszego
Esperante Spyder oznacza oszczędność blisko 87 tysięcy złotych, a na ilość wrażeń
z jazdy i tak nie powinieneś narzekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz